05

395 11 3
                                    

- John b ! - krzyknęłam uradowana, gdy zobaczyłam mojego brata w drzwiach naszego domu. - Wszystko okej ? 

Przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam.

- Przepraszam, że odjechaliśmy ale policja przyjechała, a kazałeś nam odjechać jakby co - zaczęłam tłumaczyć. Nie chciałam zostawić brata lecz wiedziałam, że będzie na mnie zły o to, że nie posłuchałam go.

- Zwolnił mnie - wymamrotał niemal niesłyszalnie.

- Co?

- Ward mnie zwolnił - spojrzał na mnie załamany.

- Jak to? Dlaczego? - nie mogłam w to uwierzyć. John b zawsze był dobrym pracownikiem.

- Jak zwracałem sprzęt to spotkałem Sarah - zaczął tłumaczyć - dowiedziała się, że w butlach nie ma tlenu. Wygadała wszystko swojemu ojcu. Suka - pomyślałam.

- John b - znowu go przytuliłam - Damy radę.

- Chyba trzeba tu posprzątać - stwierdził po chwili smutny chłopak

- Też tak sądzę - zgodziłam się z chłopakiem.

Zaczęliśmy sprzątać. Czyli wrzucać puszki po piwie i inne śmieci do worka. Sprzątałam swój pokój, a John ogarniał salon. W oknie obaczyłam jak coś się pali, więc wyszłam na zewnątrz. Mój brat palił różne papiery i pamiątki. Musimy w końcu zapomnieć...

- John co ty robisz?! - zaczęłam krzyczeć gdy zobaczyłam jak szatyn wyciąga z ognia tablice korkową. W odpowiedzi dostałam ciszę.

- Patrz - odezwał się po chwili wskazując palcem na dziewczynę z naszej rodziny.

- Olivia R. Routledge. - przeczytałam napis - co z nią?

- Redfield - zaczął - To o nią chodziło.

Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy zebrać wszystkie płotki.


- Mówi, że nie idzie - powiedział Pope wychodząc z "The Wreck".

- Jak to nie idzie ? - zapytałam.

- Co jej zrobiłeś ? - zaśmiał się JJ do Johna b.

- Cholera - szepnął szatyn.

- Pójdę po nią - oznajmiłam wychodząc z auta i kierując się do restauracji.

- Kie co robisz ? - zapytałam podchodząc do dziewczyny.

- A jak myślisz? - zapytała.

- Tynkowanie poczeka. Mamy misje - powiedziałam widząc, że dziewczyna kontynuuje swoje poczynania.

- Olivia za trzy dni znowu do pracy ! - krzyknął zza lady pan Carrera.

- Wiem, wiem - odpowiedziałam i wróciłam do rozmowy z dziewczyną. - Co się stało wtedy w latarni ? Musiało się coś stać.

- John b mnie pocałował - oznajmiła.

- Słucham ? - otworzyłam szeroko oczy.

- Twój brat mnie pocałował - powtórzyła patrząc na mnie.

- Nie gadaj - pisnęłam z wrażenia przez co wszystkie spojrzenia padły na nas.

- Ciszej - przystawiła palec do ust na znak, że mam nie krzyczeć.

- Sory - przeprosiłam - To co idziesz ? Jak nie to zostaję tu z tobą.

- Dobra idę - wzięła mnie pod ramię i razem wyszłyśmy z restauracji.

Eyes don't lie -JJ MAYBANK-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz