Gdy Cole się ocknęła, pierwszym, co poczuła, był metaliczny posmak krwi w ustach. Zamrugała nieprzytomnie, a następnie spróbowała rozejrzeć się dookoła. Wzrok rozłaził jej się przez krótką chwilę, ale to uczucie zaraz minęło. Kobieta odetchnęła głęboko i spróbowała odwrócić głowę w celu podniesienia się. Nie udało jej się to, z tyłu czaszki niemalże w tym samym momencie odezwał jej się kłujący ból. Aż się skrzywiła i jęknęła do siebie pod nosem obelgę.
– Cole? – odezwał się znajomy głos nad jej uchem. – Słyszysz mnie?
– Mhm – mruknęła Harrison, na powrót zamykając oczy. Dłonią sięgnęła do twarzy i przetarła ją, chcąc pozbyć się natarczywego bólu. – Co... co się stało...?
– Nie wstawaj. – Głos Connora dobiegał nieco z daleka, jakby android stał w pewnej odległości od niej. – Mocno uderzyłaś o podłogę. Możesz być ranna. Policja i sanitariusze już jadą.
Więc jednak RK800 wezwał pomoc. Cole odetchnęła głęboko. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że leżała w pozycji bocznej bezpiecznej. No raczej w ten sposób sama nie upadła. Chociaż i tak dziwnie było wyobrazić sobie Connora, który udziela jej pierwszej pomocy... a przy okazji...
Właśnie. Był jakiś Defekt. Jakiego był modelu? SK... jak było dalej? 300? 400? Myśli plątały się kobiecie w głowie, a uporządkowanie ich wydawało się być w chwili obecnej nie lada wyzwaniem.
– Connor... – mruknęła niewyraźnie Harrison, starając się nie ruszać bardziej niż było to konieczne.
– Jestem – odezwał się RK800. – Nie mogę podejść, ale cię słyszę, Cole.
– Gdzie... ten... Defekt... – wykrztusiła detektyw słabym głosem.
– Jest tutaj. – Coś zaszurało po podłodze, kiedy Connor jej odpowiedział. – Pilnuję, żeby nie zrobił ci więcej krzywdy.
Kobieta nie była w stanie zobaczyć niczego więcej poza kawałkiem brudnej podłogi, własnym przedramieniem oraz solidnie zakurzonym rękawem kurtki. Coś jej mówiło, że jednak Connor nie miał powodów do okłamywania jej. W końcu... schwytanie Defekta należało do jego zadań. Spisał się wyśmienicie. Wykonał swoją misję, jak został zaprogramowany przez Cyberlife.
– Złapałeś go...? – spytała tylko Cole.
– Owszem – potwierdził RK800. – Już nie narobi więcej szkód.
I w tym miejscu ich rozmowa się zakończyła. Do uszu Harrison dobiegł odgłos policyjnych syren. Znowu odetchnęła głęboko, po czym stwierdziła, że najlepiej będzie po prostu poczekać, aż ktoś ich znajdzie. W tym stanie raczej niewiele zdziała, a jeśli choćby spróbuje usiąść, może to się skończyć dużo gorzej niż sądziła.
Następne wydarzenia potoczyły się naprawdę szybko. Cole jak przez mgłę usłyszała, jak policjanci dostają się na teren opuszczonej fabryki, nawoływaniami szukając jej i Connora. Ten nakierował ich na siebie, podkreślając, że Harrison mogła odnieść obrażenia i potrzebują medyka. Kilka minut później do kobiety podbiegł sanitariusz, a przy RK800 pojawili się policjanci, którzy przejęli od niego Defekta. Ten wyraźnie nie współpracował, a od razu zaczął się szarpać i próbował wyswobodzić się z kajdanek, którymi ręce za plecami skuł mu Connor. Trzech funkcjonariuszy jednak nie zamierzało się z nikim bawić. Chwycili SK300 pod ręce i bezpardonowo zwlekli go po schodach na dół. Nawet leżąc półprzytomna Cole słyszała, jak Defekt próbował się szarpać i stawiać opór.
Sanitariusz tymczasem podał kobiecie coś przeciwbólowego, a kiedy środek zaczął działać, Cole stwierdziła, że spróbuje wstać sama. Prawdą było, że nadal nieco kręciło jej się w głowie, ale kiedy ból zmienił się w niewyraźne ćmienie gdzieś z tyłu czaszki, siedzenie lub nawet stanie nie było aż tak wielkim wyzwaniem. Medyk jeszcze tylko obejrzał jej potylicę, ale nie znalazł żadnych zadrapań lub cięć. Nie zmieniło to faktu, że zalecił Harrison jak najszybsze udanie się do szpitala, jako że na chwilę obecną niewiele więcej mogli zdziałać. Cole dostała tylko jeszcze worek z lodem do przykładania, z którego natychmiast ochoczo skorzystała. Wciąż opierała się o ścianę, starając się przyzwyczaić do pozycji stojącej.

CZYTASZ
The Android Effect [Detroit: Become Human]
FanfictionMówią, że najsilniejszą i jednocześnie najgroźniejszą z broni jest miłość. Cole Harrison przekonała się o tym na własnej skórze, kiedy powierzona zostaje jej sprawa, z jaką jeszcze nie miała do czynienia. Widywała już przypadki, kiedy człowiek zakoc...