Rozdział 4

464 29 3
                                    

Przed wielką willą, spotkalysmy się się z Xandrem. Czekał on tam ubrany w czarne spodnie dresowe, i niebieską koszulkę, o rozmiar za duża. Podeszlysmy do niego, aby się przywitać.

- Wow, jednak umiecie być ładne- Zaśmiał się, ale dostał kuksańca w bok, od Liz.

- Idziemy!?- Piszczała podekscytowana dziewczyna.

Od razu podeszliśmy do ochroniarzy, stojących przy wejściu na posesję. Daliśmy im po tym dolarze, i weszliśmy do środka. Z wrażenia aż mi się usta otworzyły. Ten dom był piękny, i ten wielki basen! Obiecuję że na koniec imprezy do niego wskoczę. W całym ogrodzie byli już wstawieni nastolatkowie.
Rozejrzałam się wokół własnej osi.

Jak tu zajebiście!

Odrazu udałysmy się do wnętrza domu. Podążaliśmy tak naprawdę za innymi ludźmi, bo nie mieliśmy pojęcia gdzie jest kuchnia, w której najpewniej dają alkohol. Kiedy udało nam się dotrzeć, usiedliśmy przy blacie. Momentalnie przed nami pojawił się barman.

- Co podać pięknym panią?- Spytał podrzucając kieliszkiem w powietrzu. Spojrzał na bruneta, który zakaszlnął- I pięknemu panu?- Posłał chłopakowi ironiczny uśmiech, na co on udawał że zaszesuje włosy za ucho.

- Zdamy się na pięknego pana - Odpowiedziałam za wszystkich. Mężczyzna puścił mi oczko za nim odszedł.

- Leci na ciebie - Zapiszczała Beth.

- Nie prawda. - Zaprzeczyłam od razu.

- Prawdaa- Wtrącił się brunet, przeciągając ostatnia literę.

Przerwał nam blondyn, który postawił przed nami, pięknie wyglądające, fioletowe, z parą unosząca się nad nimi, drinki. Złapałam swojego drinka jako ostatnia, aby nie było że jestem jakaś pijaczką czy coś.

- Mocne! - Odezwał się brunet, kładąc na blacie, z trzaskiem, pusty kieliszek. I wytarł ręką usta.

Ja natomiast swoją uwagę, poświęciłam, barmanie o blond włosach, który właśnie robił drinka, dla jakiegoś chłopaka, ale zerkał cały czas na mnie. Miałam dziwne wrażenie, że te wszystkie sztuczki, które robił teraz, były dla mnie, bo ten chłopak, któremu je robiono, miał totalnie wyjebane w barmana, i gadał z jakąś rudą. Jak skończył, podszedł do mnie, opierając się łokciem o blat, patrząc mi prosto w oczy. Toczyliśmy niemą walkę, kto pierwszy odwróci wzrok. Która przegrałam, ponieważ odezwała się Lizzy.

- My was zostawimy samych- Powiedziała, uderzając bruneta w tył głowy, który nawet nie myślał o opuszczeniu kuchni. wyciągając go za rękaw z pomieszczenia, uśmiechającej się do nas słodko.

- No to zostaliśmy sami - Powiedziałam trochę niepewnie, wykręcając sobie palce, pod blatem.

- Najwidoczniej - Mruknął. - Ej! Zastąp mnie na chwilę Jake!- Krzyknął do jakiegoś mężczyzny, który stał do nas tyłem. Posłałam blondynowi pytające spojrzenie.- Zagramy.

- W co? - Spytałam, i już nakręciłam się że będzie się coś działo.

- W to... to... - Myślał, sprykając palcami- Te gówno z piłeczka tenisową, i kubkami wypełnionymi wódką. - Powiedział, śmiejąc się, a ja razem z nim.

- To ma wogóle nazwę? - Spytałam, na co wzruszył ramionami.

- Nie wiem tego, ale wiem że przyda ci się wyluzować... - Zrobił pauzę- Mi w sumie też.

Już po chwili staliśmy naprzeciwko siebie, po dwóch stronach stołu. Mierząc się wzrokiem typu "Wygram to". Dookoła nas zebrało się kilka osób, obserwując całe zdarzenie, razem z Xandrem, i Lizzy, którzy mi dopingowali. Blondyn, którego imienia dalej ni znam, zaczynał. Złapał pomarańczową piłeczkę, celując do czerwonych kubków, stojących przede mną, w kształcie trójkąta.

𝓜𝔂 𝓵𝓲𝓽𝓽𝓵𝓮 𝓼𝓮𝓬𝓻𝓮𝓽  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz