Rozdział 6

427 26 3
                                    

Mężczyzna złapał mnie za dłoń, która od razu wyrwałam. Nie miałam zamiaru go dotykać. Facet popatrzył na mnie, ale nie skomentował mojego zachowania. Szłam za nim jak cień, kiedy wychodziliśmy z pokoju, w którym się obudziłam. Nie chciałam się zgubić w tym wielkim domu. Ściany w przedpokoju były szare, a sufit tego samego koloru. Był jeszcze czarny dywan, taki jak dla gwiazd Hollywood, tylko w innym kolorze. Nie był to jakiś przesadnie ogromny korytarz, ale był duży. Po mojej prawej stronie stała tez czarno-biała komoda, na której stał złoty wazon z jakimś tam kwiatem. Ogrodnikiem ani jakąś znawczynią to ja nie jestem. Skręciliśmy w prawo, a moim oczą ukazały się białe schody. Odwróciłam się jeszcze za siebie,                      dostrzegłam drugie białe drzwi na tym piętrze - Jedne od przypuszczam sypialni, a drugie od chuj wie czego.

Teraz przyjrzałam się szerokim barką mężczyzny. Z tyłu był dalej onieśmielający, może mniej niż z przodu, ale i tak. Rozporowadzal dookoła siebie taką tajemniczą aurę. Jego czarne włosy były w nieładzie, ale to tylko dodawało mu uroku. Czarny garnitur pięknie opinał jego mieście, miałam wrażenie że jak czarnowłosy napnie mieście, ubranie rozerwie się na tysiąc kawałeczków. Rolex na ręce tylko wszystko dopełniał.

Oczywiście musiałam mu się przyjrzeć aby później policji wszystko przekazać - Tłumaczyłam sobie, chociaż doskonale wiedziałam że okłamuje samą siebie.

- Skończyłaś? - Zaśmiał się cicho, na co wyprostował głowę, i wbiłam w  tył jego głowę, moje świdrujące spojrzenie.

- Co?

- Skończyłaś mnie podziwiać? - Powtórzył, na co się zaśmiałam, może trochę za głośno, i było wyczuć w nim fałszywość, ale kto by się tam przejmował.

- Nie ma nic o mogłabym. - Mruknęłam cicho, a moje policzki się zarumieniły że wstydu, bo dałam się przyłapać. Dziękowałam bogu za to że stoi tyłem do mnie, i mnie nie widzi. A może widzi? Widział jak się na niego patrze? Nie no po prostu musiał poczuć się obserwowany.

- Hmm - Przytaknął nie usfakcjonowany, zatrzymując się przed wielkimi drzwiami, które o wiele lepiej prezentowały by się otwarte. - Panie przodem. - Powiedział otwierając drzwi, i minimalnie się kłaniając, a może mi się tylko przewidziało?

- Dżentelmen się kurwa znalazł. - Mruknęłam cicho pod nosem, jednak na tyle głośno aby facet stojący obok mógł mnie usłyszeć, jednak nie skomentował moich słów.

Przeszłam przez drzwi, stawiając mogę za nogą, i wysoko podnosząc brodę, aby zdawać wrażenie pewnej siebie, co zapewne wyszło mi pokracznie. Wyobraziłam siebie, w swojej wyobraźni jak musiałam wyglądać, na co kąciki moich ust rozciągnęły się w małym uśmiechu. Własna wyobraźnia dodała sama z siebie scenę jak się wypierdalam na tych szpilkach. Automatyczne popatrzyłam pod nogi aby nie wyrżnąć orła, oczywiście teraz pełna uwagę skupiłam na nogach, nie patrząc gdzie idę. Jak na złość, musiałam się potknąć, jednak się nie wywaliłam. Cudem.

- Siadaj - Pokazał ręką na kanapę, po czym usiadłam na wskazanym miejscu, a mężczyzna sam usiadł na fotelu na przeciwko. - Więc jesteś ciekawa co tu robisz?

- Nic takiego nie powiedziałam. - Mężczyzna wyglądał jakby przeklinał mnie w myślach, zanim kontynuował.

- A chcesz wiedzieć?

- Tak - Nie. Tak bardzo chciałam powiedzieć nie, ale nie wiem czy zrobiłabym bardziej mu na złość czy sobie.

- A więc... - Zaczął, i złożył ręce w trójkąt, opierając je na kolanach.

- A więc co?- Dopytalam, kiedy za długo nie kontynuował.

Miałam wrażenie że nie wie co powiedzieć, co mnie trochę bawiło. Wsumie jakbym porwała kogoś, to nie wiedziała bym co miałabym powiedzieć. "Cześć zostałeś porwany bo ja tak chcę"? Brzmi beznadziejnie. Mogłabym mu trochę pomóc w tej rozmowie, bo widziałam jak się męczy, no ale halo. Nie będę pomagać typowi co groził mi gwałtem, i mnie porwał. Dalej to chyba do mnie nie dociera, bo wydaje mi się to wszystko śmieszne, a nie straszne.

- Porwałem cię jak zdołalaś już zauważyłam...- Przerwał i spojrzał mi w oczy zanim kontynuował- Kurwa nie wiem co powiedzieć- Spojrzał na ścianę, a potem w ziemię, na koniec na mnie.

- Do celu- Powiedziałam rozbawiona jego zachowaniem, niemożliwe ze nawet teraz mogłam robić sobie z niego jaja.

- Porwałem cię bo mi się spodobałaś i chuj, okej? No że nie z wyglądu... No że tak, ale... Kurwa wyjebane! - Powiedział trochę głośniej sfrustrowany. - Po prostu będziesz tu ślędzieć i tyle.

- Okej - Przykrywam usta dłonią, aby nie wybuchnąć śmiechem na całe gardło. Trochę mnie wkurwiło że mam być dla niego trochę takim zwierzątkiem, aby poczuł że jest za kogoś odpowiedzialny, ale złość przykryło rozbawienie.

- Chciałabym powiedzieć ci zasady panujące w tym domu. - Powiedział, poprawiając się na siedzeniu. - Masz być posłuszna, i nie uciekać. Właściwie tylko te dwie. Zostaniesz tu dopuki twój stary nie odda mi kasy, lub mi się nie znudzisz, jasne?

- Nie - Powiedziałam śmiertelnie poważnie. - Muszę zadzwonić do przyjaciółki.

- Taki jest twój problem? Myślałem że zaczniesz histeryzować że aktualnie cię zniewoliłem.

- Przeżyje - Nie jestem tego pewna, nie no wsumie jestem. Kto chciałby zabić taką słodką istotkę jak ja? No kto?

- Czyli jak mamy wszystko wyjaśnione... Wracaj do sypialni. - Pokazał ręką na schody. - A i ja jestem Liam - Przedstawił sie

Wsumie chciałam zostać, i ponaśmiewać się z niego, ale chciałam też szybko wrócić do pokoju. Nie wiem co jest z moim mózgiem nie tak, ale muszę sobie chyba porządnie trzepnąć w łeb, bo dalej nie dociera do mnie ze zostałam porwana. Nie widzę żadnych negatywów, tylko pozytywy. Jeden z nich jest taki, ze zostałam porwana przez nieźle ciacho. Jestem pewna że przynajmniej kilka osób pokłóciły by się o moje miejsce, a ja bym im je zwolniła. Nie wiem czy chodzi o to że potrzebuje atencji mężczyzn, czy dlatego że nic nie dzieje się w moim życiu i potrzebuje wrażeń. Czy może jeszcze przez zjebaną szkołę przez którą dostałam prawie depresji.

Znałam drogę powrotną, więc bez problemu wróciłam do pokoju, w którym się obudziłam. Rozglądnełam się po pomieszczeniu, ponieważ wcześniej nie miałam okazji. Duże małżeńskie łóżko, z baldachimem stało po prawej stronie, na samym środku. Po jego bokach stali ciemno szare szafki nocne, a na nich lampki. Naprzeciwko wejścia do pokoju, jest przestronny balkon, a naprzeciwko łóżka, dwie pary drzwi, a pomiędzy nimi szara komoda, z dużym telewizorem. Wszystko ładnie dopełniały czarne ściany i sufit, oraz czarna pościel. Jak stanęłam na środku pokoju, przy drzwiach, przez które tu weszłam. ujrzałam biblioteczkę z kilkoma książkami.

Podeszłam tam i wyciągnęłam rękę, przejeżdżającą po prawie wszystkich palcami. Zatrzymałam się na jednej, która miała ładna okładkę, i usiadłam na wygodnymi fotelu, niedaleko balkonu. Odwróciłam jeszcze książkę na drugą stronę sprawdzając opis.

Dwudziesto letnia Lea jest pewna siebie dziewczyną... bla... bla... bla
Wyczytałam że jest to erotyk, i thriller. Idealnie.

Rozsiadłam się wygodniej na siedzeniu, przykrywając się jakimś kocem który na nim wisiał. Po czym wyciągnęłam się w lekturę.

𝓜𝔂 𝓵𝓲𝓽𝓽𝓵𝓮 𝓼𝓮𝓬𝓻𝓮𝓽  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz