Rozdział 10

212 21 1
                                    

POLECAM DAC GWIAZDKĘ!!!!

Madison

Minęły 2 dni odkąd zrąbałam się że schodów, i 2 dni od naszego "zbliżenia". Ręką mnie już prawie wogóle nie boli, czasem jedynie jak palec przyciskami do sianiaka, i tak z 10 razy dziennie. Chyba mam coś z masochistki. Ja i Liam nie wiem jakim kurwa cudem zaczęliśmy się dogadywać. Może w ciągu tych 2 dni zamieniliśmy jedynie kilka zdań, zaczynających się od "jak się czujesz?", ale później tematy schodziły na inne tory.   Robił, albo może bardziej kucharka robiła, mi śniadania i obiady, ponieważ już niejednokrotnie widziałam szwędającą się starszą kobietę po domu. Noże spędzaliśmy tak samo, czyli w ciszy szliśmy spać, jednakże to była komfortowa cisza.

- Maddy?- Podskoczyłam na siedzeniu słysząc niski głos mężczyzny, i pukanie do drzwi sypialni. Nie powiem, ale wpasowała się w mój gust. Liam nie czekając na odpowiedź wszedł do środka, oczywiście w swoim czarnym, garniturze. - Byłabyś gotowa za 20 minut do wyjścia?- Spytał, opierając się o framugę drzwi.

- Gdzieś idziemy? - Spytałam nie pewnie.

- Tak

- Gdzie?

- Niespodzianka - Dłonie zaciśnięte w pięści podniósł delikatnie, na wysokość swojej brody, a następnie je otworzył, imitując ta "niespodziankę". Uśmiechnęłam się lekko na ten widok, jednakże lepiej by wyglądał jakby się uśmiechnął. Chyba nigdy nie widziałam aby się uśmiechał, jeśli unoszenie kącika ust delikatnie w górę się liczy.

- Eee okej- Uśmiechnęłam się - A jak się ubrać? Nie wiem na sportowo? elegancko? na...- Nie dokończyłam bo mi przerwał.

- Wygodnie- Odwrócił się i wyszedł. Standardowo nie zamykając drzwi.

Wstałam i udałam się do garderoby, w której powinnam mieć jakieś dresy czy coś. Miało być wygodnie, to będzie. Chociaż mi nawet w dżinsach i topie byłoby wygodnie. Ja już tak mam że czuję się prawie we wszystkim komfortowo. Oczywiście jak mi w dupę nie włazi lub nie uwiera nigdzie.

Z wielkiej szafy, w pól szklanej, i w pól czarnej wyciągnęłam swoje czarne dresowe spodnie, czarny top oraz czarną bluzę z kapturem, zakładana przez głowę. Właśnie ten kolor łączył mnie z Liamem, obydwoje go uwielbialiśmy. Ja może jeszcze trochę biały, ale ujebie się gdzieś i się nie do pierze. Następnie kucnąłem, szukając w szufladzie czarnych stopek, i różowej bielizny... Jakis kontrast musi być. Dół był dość mocno wycięty, a góra zwykła. Ubrałam się szybko, i wyszłam z pomieszczenia. Udałam się do toaletki, która nie pasowała tu ani trochę, jednakże już się przyzwyczaiłam do niej. Zamazałam stary makijaż i zaczęłam robić nowy. Korektor pod oczy, i kropki na policzki oraz na  czoło po czym wyblędowałam. Później masakra na rzęsy, żel na brwi, przezroczysty błyszczyk, ponieważ moje usta miały ładny malinowy kolor, i na koniec matujący puder, bo z natury mam tłustą dość cerę, i wyglądam jakbym się spociła. Jednak po kilku dniach używania płynu micelarnego matującego cere, jest o niebo lepiej.

Popsikalam się dezedorantem o zapachu kokosa i wanilii, po czym zeszłam na dół. Na zegarku w przedpokoju była godzina 18.44 czyli szykownie zajęło mi około 15minut. Schodząc po schodach, a potem wychodząc z kuchni napotkuje prawie czarne tęczówki. Ciekawe czy nosi soczewki, czy naturalnie takie ma. Liam zeskanował mój strój, i prychnął cicho pod nosem, i zaczął ubierać buty. Zignorowałam to i podeszłam aby zrobić to samo. Ubrałam swoję biały Nike, i wyszliśmy willa.

Szliśmy po wysypanym żwirze, czy czymś, i podeszliśmy do czarnego McLaren 720s. Po ostatnim razie zdążyłam sprawdzić, jakkie to auto. Czarno włosy otworzył mi drzwi pasażera, a następnie okrążył samochód i wsiadł na miejsce kierowcy.

- Pas - Zwrócił uwagę, i poczekał aż go zapne, a następnie ruszył. Przyglądałam się jego dłonią, które sprawnie kierowały.

- Czym się zajmujesz? - Spytałam po dłuższej chwili. Wciąż się nie spytałam.

- Hmm - Zastanowił się chwilę - Mam kilka hoteli, klubów, kasyn, firm ale to takie dodatkowe. - Zrobił przerwę, i zaczął kontynuować - Głównie inwestuję w różne rzeczy, a potem zwraca mi się na przykład 5 razy więcej.

- Coś na zasadzie Bitcoin? Był wart grosze na początku a teraz można by se ekstra furę kupić za jednego? - Wtracilam

- Coś w tym stylu.

- I ty się tym zajmujesz? Szukasz co będzie ci się opylać?- Podnosiłam w końcu wzrok na jego twarz, która była skupiona na jeździe.

- Mam ludzi do tego

- Hmmm i nic nie legalnego, nie robisz?- Spytałam podejrzliwie. Chyba nikt by mnie nie porwał, gdyby nie miał nic wspólnego z nielegalnym rzeczami.

Mężczyzna westchnął.

- Mam kilka nielegalnych interesów...

- Jakich? - Dopytywałam

- Wyścigi, walki, narkotyki...

- Co jeszcze?- Przeniosłam znów wzrok na jego dłonie, które właśnie zmieniały bieg

- Reszta cię nie powinna obchodzić - Ścisnął mocniej kierownicę, skręcając w lewo. - Masz prawo jazdy?- Spytał niespodziewanie, po dłuższej chwili.

- Nie mam- Spojrzałam na swoje dłonie, leżące na udach.

- A chciałbyś się nauczyć jeździć?

- Chyba tak... Nie wiem, nawet auta nie mam.

- Ale ja mam - Otworzyłam usta w szoku, i spojrzałam na niego, napotkując jego spojrzenie.

- Sugerujesz coś? - Spytałam podejrzliwie.

- Tak, mogę nauczyć cię jeździć. Zrobię to dziesięć razy szybciej niż jakiś pizgus, i skuteczniej. - Otworzyłam jesczez szerzej usta i oczy, w zaskoczeniu.

- Zabije nas.

- Z takim zajebistym nauczycielem na pewno nie. - Powiedział, i zatrzymał auto- Jesteśmy.

Tym razem otworzyłam sobie sama drzwi, i ujrzałam jakąś ekskluzywną restaurację. O boże...

Mężczyzna złapał mnie za dłoń splatając z nią palce, a ja w szoku nie zauważyłam nawet tego. Wszedlismy razem do środka. Liam pewny siebie, a ja wręcz przeciwnie. Musieliśmy wyglądać co najmniej śmiesznie, z takim kontrastem. Ja ubrana w czarne dresy,  on w garnitur, a inni ludzie w jakieś piękne sukienki. Oczywiście tylko kobiety, faceci w garnitury.

Facet stojący na wejściu posłał nam niepewny uśmiech, zanim do nas poszedł.

- Rezerwacja na państwo Evans?

- Tak - Mój towarzysz przytaknął, nie wysilając się nawet na mały uśmiech.

- Proszę tędy - Powiedział kelner, skanując mnie pytającym wzrokiem, na co troszkę nerwowo się zaśmiałam. - Jeśli będą państwo czegoś potrzebować lub chcieć, to proszę zgłaszać to mi. - Uśmiechnął się młody blondyn ostatni raz w naszą stronę, i chcąc już odchodzić zatrzymał się tyłem do nas. Słyszałam z tąd jak głośno przełknął ślinę.

- To zgłaszam ci to, że chce abyś przestał gabić się na moją towarzyszkę jak na milion dolarów.- Złożył ręce w trójkąt, i układając je na stole. Pierdolony gentelnem nawet mi krzesła nie odsunął.

- Jasne rozumiem- Przytaknął potulnie, I zniknął gdzieś za rogiem. A ja zostałam sama z Liamem.

𝓜𝔂 𝓵𝓲𝓽𝓽𝓵𝓮 𝓼𝓮𝓬𝓻𝓮𝓽  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz