Rozdział 24

776 151 17
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Alice

Coś we mnie pękło i nie potrafiłam już wyobrazić sobie mojej rzeczywistości bez Vincenta. Gdyby jeszcze nie ciążyła nade mną ta tajemnica firmy.

Podjęłam jednak decyzję, że nie wyznam mu niczego. Sprzedaż niczego w moim życiu nie zmieni tak naprawdę. Pozbędę się kłopotu, który ciążył nade mną od śmierci taty i wrócę do poprzedniego życia. Zamierzałam wszystkie pieniądze wpłacić na konto oszczędnościowe i wypłacać sobie z niego co miesiąc niewielkie kwoty, odpowiednie by przeżyć. Czyli zupełnie tak jak robiłam do tej pory.

Vincent i tak nie był ze mną dla kasy. Nie znał mnie od tej strony i znać nie musiał. Dla mnie sprawa była prosta.

Moja ucieczka od problemów nie pomogła ani trochę, bo tylko ich przybyło. Obudzone wspomnienia z dzieciństwa skutecznie mi pokrzyżowały plany i stwierdziłam, że raczej domu na wsi nie sprzedam. Zbyt mocno byłam z nim związana, a poza tym, moim nowym marzeniem było do niego uciec. Zostawić za sobą ten wielki świat Nowego Jorku, zaszyć się w tej mieścince i hodować lamy. Może mogłabym mieć swojego kota?

Tylko, co na to wszystko powiedziałby Vincent?

Miłość pomagała, ale i przeszkadzała. Niegdyś spakowałabym się w jeden dzień i zwyczajnie zniknęła. Teraz miałam z tyłu głowy, że był jeszcze on. Nie byle kto. Człowiek, który poszerzył moje horyzonty, zaburzył priorytety i wtargnął nie tylko w życie, ale i do głowy.

Wystukiwałam rytm lecącej z radia piosenki na kierownicy i cicho nuciłam jej słowa. Była już dość późna godzina, kiedy sunęłam samochodem taty, zbliżając się coraz mocniej do Nowego Jorku. Vincent nie miał okazji zobaczyć auta, bowiem przez cały mój pobyt schowane było w garażu, do którego ani razu nie zajrzał.

Nie powiadomiłam go, chcąc zrobić niespodziankę. Po drodze kupiłam szampana, truskawki i kilka croissantów, które ubóstwiałam. Bardzo chciałam mu pokazać, że byłam gotowa na ten związek. Naprawdę chciałam nam dać szansę.

Tuż pod jego blokiem wybrałam jego numer. Odebrał po kilku sygnałach.

– Jakie masz dziś nad głową niebo? – zapytałam z rozmarzeniem.

– Smutne.

– To dziwne, bo u mnie mieni się milionem gwiazd – odparłam, zbliżając się do wejścia, do budynku. – Spoglądałeś za okno? Poświęciłeś mu wystarczająco dużo uwagi?

– Dobrze wiesz, że bez ciebie, patrzenie w niebo nie ma sensu. Cóż mi po radości z widoków, skoro nie mam z kim jej dzielić?

– Może mógłbyś mi o nim opowiedzieć?

– Wolałbym pokazać.

Miałam na tyle szczęście, że ktoś właśnie wychodził z jego budynku, więc wślizgnęłam się do środka i już tylko kilka pięter dzieliło mnie od spotkania z nim. Byłam podekscytowana jak nigdy dotąd. Tęskniłam za nim, naprawdę było mi go przez te kilka dni brak.

Kolory i dźwięki naszej samotności ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz