Tato...

11 1 0
                                    


Nie było Cię przy mnie,

kiedy płakałam,

kiedy swoje pierwsze kroki stawiałam,

kiedy krew mi się lała,

kiedy byłam mała, roztrzepana,

kiedy moje marzenia spełniałam,

kiedy małe i duże sukcesy odnosiłam.

Kiedy stawałam się silniejsza, mądrzejsza.

Może bym twoją pomoc odrzuciła,

albo przytuliła.

Nie dowiem się jak świat z tobą wgląda,

co to tata?

Jak to rozumieć?

Czym zawiniłam? 

Może to ja Cię odpędziłam...

Może kiedyś Cię poznam,

poznam potwora, demona lub ojca.

Może nie będziesz taki straszny, 

a ja będę smutna.

Bo 'nigdy' Cię wcześniej nie widziałam.

Jakoś inaczej patrzę na świat,

gdy jakaś rodzina na spacer się wybiera, cała. 

Ja tak nigdy nie będę miała.

W prezencie od ciebie otrzymałam brak zaufania,

rzekę wyśmiania,

współczucia odganiam.

Rodzeństwo przyrodnie,

 ale prawdziwe.

I chociaż teraz Cię nienawidzę, 

to smutno na inne rodziny patrzę 

może kiedyś to się zmieni, 

ale nie odmieni to wspomnień.

Jakoś poradzę sobie sama, 

ale dziękuję za pomoc,

tato...

Wiersze / Poems / GedichteWhere stories live. Discover now