𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐒𝐄𝐕𝐄𝐍 | Will Tybur

25 3 0
                                    

RANO atmosfera była napięta. Wszyscy w ciszy i oczekiwaniu wypełniali swoje obowiązki.
Na przerwach pielęgniarki rozmawiały tylko o jednym a Violet nadal nie rozumiała tej ekscytacji. Czy to dlatego, że Pan Will Tybur był tak ważną osobistością, czy dlatego, że miał wypowiedzieć wojnę wyspie Paradis?

Dla niej była to kolejna walka. Przewidywała, że ostatnia.

Siedząc razem z Panem Krugerem, zastanawiała się czy od razu wyślą ją na wyspę, czy jednak pojawi się tam tylko wtedy, kiedy sytuacja zacznie wyglądać krytycznie.

— Widzę, że nie jest pan zainteresowany dzisiejszym wydarzeniem. Każdy żołnierz rozmawia o występie Tybur'a — Violet odezwała się, delikatnie zwijając pościel.

Oczywiście Pan Kruger się nie odezwał. Nieznacznie skinął głową, po czym kontynuował to swoje wpatrywanie się w okno.
Niezrażona zachowaniem pacjenta, dziewczyna podeszła do biurka i usiadła na nim, kładąc przed siebie czystą kartkę oraz pióro.

— Przyjadą dyplomaci i dziennikarze z całego świata. Tutaj do Liberio. Dawno tu takiej dużej ilości ludzi nie widziałam — oznajmiła cicho, trochę do siebie.

— By wypowiedzieć wojnę Paradis.

— Nie rozumiem dlaczego — odezwała się powoli Violet. — Przecież parę dni temu skończyliśmy jedną, czteroletnią wojnę. Ponieśliśmy straty w ludziach, nie uda nam się wyszkolić odpowiedniej ilości żołnierzy by ich zastąpić — dziewczyna mówiła łagodnym, pozbawionym barwy głosem. Tak jakby mówiła do siebie, albo dyktowała komuś tekst.

— Nie widzą możliwości przegranej

Jasnowłosa podniosła wzrok, zapisując coś na kartce.

— Skąd pan jest?

Cisza. Violet popatrzyła się na niego szafirowymi oczami, próbując to wyczytać z jego twarzy.

— Z poza Liberio.

— A dokładnie? — dopytała, jej ręka przemieszczała się po papierze jak łyżwy na tafli wody. Pan Kruger nie odpowiedział, wbił spojrzenie w podłogę i udawał, że myśli.

— Z miejsca, do którego już nie mogę wrócić.

Violet kiwnęła głową, po czym zapisała jego słowa na kartce. Tak jak prosiła Lilith, do każdego pacjenta podchodziła z odpowiednim dystansem. Rozmowa z żołnierzami, który powrócili z wojny było jak chodzenie po mieście z oczami zasłoniętymi opaską.

— Liczę, że znajdzie pan dom, do którego będzie pan w stanie wrócić — oznajmiła Violet.

xxx

Po południu została wezwana do gabinetu Generała Magath'a. Wyprostowana, sztywna i jak zwykle z maską obojętności na twarzy.
Wmaszerowała do pokoju, po czym ukłoniła się delikatnie.

Gabinet Generała był przestronnym pomieszczeniem. Mieściły się tam wypolerowane regały, wypełnione po brzegi dokumentami i teczkami, okna ozdobione jedwabnymi zasłonami, obrazy olejne na ścianach, które napewno zostały zagrabione.

W powietrzu unosił się zapach cygar i drewna.
Dziewczyna przeniosła wzrok na Generała Magath'a.

— Nie zdziwiłbym się, gdybyś powiedziała, że wiesz po co Cię tutaj wezwałem. Willy Tybur przemówi dzisiaj przez międzynarodową śmietanką dyplomatów, polityków i dziennikarzy renomowanych pism — odezwał się władczym tonem, zaciągając się cygarem.

VIRENT VIOLAE                attack on titan. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz