ROZDZIAŁ 2

22 8 0
                                    

Następnego ranka obudziły je podjeżdżające pod dom ciężarówki i głosy robotników.

- Próbujemy dzwonić, ale nikt nie otwiera... - usłyszała Alicja i zerwała się jak poparzona.

- Bardzo przepraszam... - mówiła zaspanym głosem, wychodząc z auta i poprawiając swoje potargane włosy. – Już otwieram...

Eliza również próbowała wydostać się na zewnątrz. Czuła jak wszystkie jej kości się prostowały. Jej szyja i kark były zdrętwiałe i miała wrażenie, że za moment się połamie.

- Kurwa, jeszcze brakowało tego, żebym spała w tym pudełku – wysyczała przez zęby i w końcu zdołała się podnieść.

Miała ochotę na kawę. Potrzebowała kofeiny jak wody, poza tym była niesamowicie głodna. Widziała, że Alicja była zajęta tłumaczeniem wszystkiego, więc musiała poczekać na matkę, by podjechać do jakiejś jadłodajni. Musiała uzbroić się w cierpliwość. Zarzuciła na siebie bluzę z kapturem, gdyż poczuła chłód, który przeszył jej całe ciało. Oparła się o auto i czytała książkę, której nie miała okazji skończyć. Próbowała nie zwracać na nic uwagi, ale głos jej matki było słychać z najwyższego piętra w domu. Oderwała się na chwilę od lektury, by zlustrować okolicę. Miała nadzieję, że może w promieniach porannego słońca wszystko będzie wyglądało inaczej, ale niestety, przez jedną noc nic się nie zmieniło. Jej wzrok zatrzymał się na jednym z okiem sąsiedniego domu, gdzie zauważyła dość przystojnego i dobrze zbudowanego blondyna, który jej się przyglądał. Nie potrafiła ocenić zbyt wyraźnie, ale wydawało się jej, że był bez koszulki.

- Masz ochotę coś zjeść? – z zamyślenia wyrwał ją głos matki, która zbliżała się do niej.

- Umieram z głodu – odpowiedziała Eliza i wsiadła do auta po stronie pasażera. – Wiesz kto mieszka w domu obok? – zapytała, gdy matka cofała.

- Wiem kto mieszkał tam osiemnaście lat temu, ale teraz nie mam pojęcia... - odpowiedziała szczerze Alicja i ruszyła przed siebie. – Przypuszczam, że jeszcze dzisiaj się dowiemy. Ludzie tutaj są bardzo ciekawscy, więc pewnie zaczną nas odwiedzać i przynosić ciasta i ciasteczka...

Po kilku minutach dotarły na miejsce. Ogromnym zdziwieniem był brak korków, które w ogromnym mieście były nieuniknione. Tutaj wyglądało to tak, jakby świat zatrzymał się i nic, ale to absolutnie nic nie ruszyło się nawet na moment. Czuła się jak w jakimś mieście duchów. Puste drogi, kilka osób na chodnikach, a poza tym pustki.

- To tutaj będziesz pracować? – zapytała Eliza, gdy zaparkowały pod niewielką kafejką.

- Tak, chodź przedstawimy się – odpowiedziała jej matka i dumnie ruszyła przed siebie.

Eliza przewróciła jedynie swoimi niebieskimi oczami i ruszyła tuż za nią. W takich momentach czuła się jak małpka w cyrku, którą wszyscy muszą obejrzeć i może przez chwilę się pozachwycać. Kątem oka widziała spojrzenia wszystkich klientów, którzy posilali się szybkim śniadaniem. Nie mogła znieść tych spojrzeń. Czuła się tak, jakby wszyscy w około rozbierali ją swoim wzrokiem.

- Damian? To ja, Alicja...

- Alicja! Kopę lat! Nic się nie zmieniłaś, dalej piękna i młoda – odrzekł właściciel kawiarenki, który był wysokim brunetem o brązowych oczach.

Nie wyróżniał się absolutnie niczym, poza tym, że miał promienny i bardzo przyjemny uśmiech.

- Pozwól, że ci przedstawię moją córkę Elizę...

Nastolatka skinęła głową i niepewnie podało mu dłoń, żeby się przywitać. Widziała, że mierzył ją swoim wzrokiem od góry do dołu, ale próbowała nie zwracać na to uwagi.

Para Na 2 LataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz