Było sobie rodzeństwo Antek i Zosia. Mieszkali w małym, starym domku na przedmieściach. Chłopiec miał dziesięć lat, dziewczynka dziewięć. Dzieci, jak to dzieci, czasami trochę psociły. Ale jeśli zrobiły komuś przykrość, to raczej przez przypadek niż celowo. Były po prostu dobre i życzliwe.
Ich osobowość sprawiała, że odnajdywano w nich coś magicznego. Dobre serce się po prostu czuło, choć jak mówiłam wcześniej, rodzeństwo nie zawsze było bardzo grzeczne.
Zosia miała przyjaciółkę Oliwkę. Dziewczynki razem chodziły do klasy, bawiły się na podwórku i odwiedzały w swoich domach.
Pewnego dnia rodzina Oliwki musiała się przeprowadzić. Rodzice powiedzieli, że to wyższa konieczność i nie ma innego wyjścia. Przyjaciółki ta wiadomość bardzo przygnębiła.
Było właśnie piątkowe, zimowe popołudnie. Rodzice Oliwki przewozili ostatnie rzeczy do nowego domu.
Antek bawił się we wspólnym pokoju rodzeństwa, kiedy weszły do niego jego siostra z przyjaciółką.
- Jestem królem a ty moim poddanym. - powiedział podniosłym tonem do Zosi. - Rozkazuję ci: usiądź na tapczanie.
- Sam jesteś Natapczan. - szybo odpowiedziała Zosia. - I nie jestem twoim poddanym.
- Nie umiesz się bawić. - skwitował Antek.
- Umiem jeśli to ja jestem królową. -protestowała Zosia.
- Ale to moja zabawa, ja to wymyśliłem. - kontynuował chłopiec.
- Ale ja nie powiedziałam, że się bawię. Jesteśmy zajęte. Oliwka przyszła do mnie tylko na chwilę i zaraz musi iść. Przed wyjściem chcemy zrobić sobie coś na pamiątkę.
- Przed wyjściem? Lepiej zróbcie to w pokoju, wygodniej wam będzie. - droczył się Antek.
- Ale chyba zrozumiałeś o co chodzi?
- Jako król rozumiem mowę swoich poddanych.- uroczyście zakończył.
Dziewczynki wywróciły oczami i usiadły do biurka.
Na zewnątrz było ciemno i zimno. Miękki śnieg niczym gruby, puszysty dywan wytłumiał odgłosy.
Oliwka spojrzała przez okno i zobaczyła szron na szybie (był to dom ze starymi oknami). Jakie to fajne, zrobię coś podobnego, pomyślała. Chwilę się zastanowiła, usiadła i zaczęła rysować postać przypominającą kształtem człowieka.
- Co robisz? - zapytała ją Zosia.
– Witrażyk. - powiedziała.
Po chwili dziewczynka pożyczyła od Antka nożyczki i wycięła z papieru ludzika. A musicie wiedzieć, że Oliwka z Zosią bardzo lubiły nie tylko rysować oraz malować ale też wycinać, kleić, lepić. I trzeba przyznać, całkiem ładnie im to wychodziło.
Jego twarz, ręce a także nogi były koloru żółtego, koszula czerwonego, spodnie niebieskiego. Włosy miał brązowe. Oczy i nos Oliwka narysowała czarną kredką a uśmiechnięte usta czerwoną. Takiego albo podobnego ludzika, każdy z was może zrobić samemu lub z czyjąś pomocą.
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Po Oliwkę przyszli rodzice.
- Pożegnajcie się, czekamy na ciebie! - zawołała jej mama.
Dziewczynka wstała, wzięła do ręki witrażyk i wręczyła go Zosi.
- To dla ciebie... Choć trochę mi nie wyszedł. - markotnie powiedziała.
- Całe szczęście że nie wyszedł, bo jakby wyszedł to by tu go nie było - rzucił zadowolony z żartu Antek.
Dziewczynki lekko się uśmiechnęły.
- Dziękuję – powiedziała Zosia. - Ja mam dla ciebie rysunek.
W tym czasie Antek chwycił witrażyk i przyczepił taśmą klejącą do szyby.
- Nie no wygląda jak żywy, nie ma co narzekać. - zakomunikował.
Dzieci wyszły z pokoju. Oliwka opieszale zaczęła się ubierać.
- Będziemy do siebie dzwonić. - zaproponowała Zosia
- I na pewno odwiedzać w wakacje! - podchwyciła Oliwka.
Kiedy wszyscy się ze sobą pożegnali i Oliwka z rodzicami wyszła z domu, Zosia podbiegła do okna. Smutna patrzyła jak przyjaciółka wsiada do samochodu.
Na dworze było ciemno, przygaszone uliczne lampy rzucały smętne światło. Poruszane przez wiatr drzewa żegnały się machając sennie gałęziami. Samochód zawarczał budząc się z drzemki. Gdy odjeżdżał pożegnał się błyskając światłami w oczy Zosi. A dziewczynka stała w oknie tak długo aż zniknął w oddali.
To był spokojny, cichy wieczór. Nic nie zapowiadało nadchodzących,niecodziennych wydarzeń. Wydarzeń należących do świata dzieci. Świata, do którego dorosły ma wstęp tylko jeśli dziecko mu na to pozwoli.
CZYTASZ
Przygody witrażyka Witka, czyli opowieść z okazji Dnia Życzliwości (ukończone)
AdventureOpowieść o tym, że warto w sobie pielęgnować pozytywną energię a niesiona w sercu życzliwość i dobro również wobec siebie samego, może zaowocować w nieoczywisty sposób. Główne przesłanie bajki znajduje się w ostatnim (dziesiątym) rozdziale ;-). Bajk...