10. Wiosna!

16 9 23
                                    



Zamek Ponuraka otoczony był wysokim murem, przez który przepuszczała otwarta brama (czarodziej jej nie zamknął, ponieważ stwierdził, że zrobi to później, a potem zapomniał). Z nad muru wychylały się wieże o dachach w kształcie owadopodobnych stworzeń. Niższa i szersza wieża sprawiała wrażenie krępej oraz silnej. Tam waśnie mieszkał Ponurak. Druga, przylegająca do niej, była wąska, wysoka, jakby wiotka. Stanowiła na co dzień punkt obserwacyjny okolicy. Teraz Ponurak urządził w niej celę dla Wiosny.

Witrażyk z gołębiem cicho wślizgnęli się przez bramę na pusty dziedziniec. Odsłonięta przestrzeń sprawiała, że czuli się nieswojo. Jednak w takim położeniu mogli dokładniej przyjrzeć się zamkowi. Zorientowali się, że smukła wieża nie ma osobnego wejścia. Doszli do wniosku, właściwego z resztą, iż są one ze sobą wewnątrz połączone przejściem na wysokości półpiętra. Pod dachem jednej i drugiej wieży znajdowały się rynny zakończone gargulcami w kształcie postaci przypominających owady (podobnych do tych, które tworzyły dach). Podczas deszczu lub odwilży woda wypływała im z pysków.

- To jesteśmy na miejscu, trzeba tylko tam wejść, uwolnić Wiosnę i po sprawie. - powiedział Witek.

- Tak, gru-gru. Masz jakiś konkretny plan jak to zrobić?

Spojrzeli na siebie po czym witrażyk pomału, ostrożnie zaczął iść na przód przywołując ruchem głowy gołębia. Ptak usiadł na klamce i w ten sposób drzwi niższej wieży się uchyliły. Z wewnątrz pomieszczenia dochodziło chrapanie. Weszli do środka.

 W samym sercu pustej komnaty stało wielkie, rzeźbione krzesło wyglądające jak tron, a na nim, opierając głowę na dłoni, drzemał Ponurak.

Była to postać przypominająca wyglądem człowieka. Miał szczupłą, poszarzałą twarz, z wyrazistymi, ostrymi rysami i czarnymi brwiami. Jego duże, spiczaste uszy, wystawały spod wielkiego, stożkowego kapelusza. Ubrany był w długą, czarną koszulę, przepasaną fioletowogranatową szarfą, a na ramionach w pelerynę z zewnątrz czarną a od wewnątrz w takim samym kolorze jak przepaska.

Na podłokietniku tronu wisiał wielki, mosiężny klucz. Witrażyk i gołąb domyślili się, że jest on od zamka komnaty w której zamknięta była Wiosna. Za wielkim, rzeźbionym krzesłem Ponuraka znajdowały się schody prowadzące ku drzwiom będącym przejściem do drugiej wieży.

Gdy przyglądali się czarodziejowi nagle Ponurakowi odbiło się tak głośno, że aż się obudził.

- A co to?! - zdziwił się gdy zobaczył witrażyka i gołębia.

- Chować się! - krzyknęli jednocześnie.

Witek gładkim ślizgiem wsunął się pod tron, a Tycjan pofrunął do góry co przykuło wzrok Czarodzieja.

- Zaraz cię złapię! - zagroził Ponurak ptakowi, wyciągnął kościsty palec, następnie zaczął mamrotać zaklęcie.

- Hej, spójrz tutaj! - dla przyciągnięcia do siebie uwagi zawołał Witek wychodząc jednocześnie spod tronu.

- Co to za szkaradziejstwo?! - krzyknął wyraźnie poirytowany i zaskoczony czarodziej.

- Sobie się lepiej przyjrzyj! - odparował witrażyk.

- Co? - zezłościł się jeszcze bardziej Ponurak. Znowu wyciągnął palec i jak uprzednio zaczął mamrotać czary.

Całe szczęście, że Ponurak nie był zbyt pilnym czarodziejem. Zamiast szybko wypowiedzieć zaklęcie, dukał je przez dłuższą chwilę przypominając sobie poszczególne słowa. Dzięki temu nasi bohaterowie zyskali kilka sekund na ratunek.

Przygody witrażyka Witka, czyli opowieść z okazji Dnia Życzliwości (ukończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz