( dla niektórych w rozdziale może być coś odrzucającego/obrzydliwego ~ autorka )
- chyba opuszczę grę...
-Phil...
-Nie, nic nie mów. Nie wiem czy dam radę dalej to ciągnąć...
Chciałem coś powiedzieć, ale Mark odkluczał drzwi od łazienki po czym wyszedł już umyty i przebrany w piżamę.
- to teraz ja - wstalem i poszedłem pod prysznic. Wiele razy myślałem nad opuszczeniem gry, ale bezpieczeństwo Hery było i jest dla mnie ważniejsze niż jakieś zadanie.
♡♡♡
Dość szybko zasnąłem. Nie przeszkadzał mi nawet wyjątkowy głośny oddech moich współokatorow, więc świetnie
♡♡♡
Pracownik Edgara zaprowadził nas wszystkich do pomieszczenia na dole domu, które okazało się być boiskiem. Najbardziej chyba ucieszył się Evans. Oczywiście wszyscy pragnęliśmy pograć, ale Mark chyba najbardziej.
Nawet się nie przebieralismy tylko udaliśmy się na boisko I zaczęliśmy grę. Jedyna grę, którą kochamy
♡♡♡
Simon przygotował dla każdego bidon. Każdy wziął od niego ten ze swoim imieniem i zaczęliśmy pić.
Zamiast wody, której się spodziewałem poczułem w ustach okropny smak. Szybko wyplułem ciesz i zobaczyłem czerwony kolor. Wypiłem krew. Odruchowo poczułem odruch wymiotny, ale nie chciałem zwracać zawartości swojego żołądka przy wszystkich, więc starałem się to powstrzymać. Nie udało się. Odrzuciłem butelkę na bok I zacząłem wymiotować do śmietnika. Jedną ręką trzymałem swoje włosy, a drugą starałem się oszczędzić nieprzyjemnego widoku reszcie i zasłonić swoje usta. Gdy skończyłem chciałem wyjaśnić swoje zachowanie, ale nie musiałem, bo wzrok moich rówieśników był skierowany na bidon, który Otworzył się kiedy go odrzuciłem. Wokół niego powstała kałuża wylanej z niego krwi. Glupio było mi tak stać, więc wyszedłem z hali i szybkim krokiem udałem się do swojego pokoju, żeby umyć zęby 50 razy conajmniej. Wspominałem już jak bardzo nienawidzę i boję się krwi?♡♡♡
Myślałem, że ten dzień będzie już spokojny. Ale się myliłem...
Simon zawolal wszystkich na dol I zaczął iść do innych drzwi. Otworzył je specjalnym kluczem, a gdy zobaczyłem co jest w środku myślałem, że umrę...
Siedem - czyli tyle ilu nas jest - oddzielonych od siebie szybami stanowisk z drzwiami zamykanymi na klucz. Przez szyby zobaczyłem jedno miejsce w większości pokryte krwią... Było tam też wyjątkowo ciemno I tylko jedna, żółta żarówka oświetlała przestrzeń. Krew i ciemność, inaczej to czego najbardziej się obawiam... spoglądając na inne stanowiska dostrzegłem ogromną tarantulę. Nigdy nie bałem się pająków, ale jak ma nią spojrzałem aż dostałem ciarek.
♡♡♡
Siedziałem w rogu i zamknąłem oczy, żeby nie myśleć o tym, że siedzę w ciemnym miejscu na dodatek otoczony krwią. Simon zaslonił mnie na dodatek jakąś kotarą czy czymś, żeby światło z innych pomieszczeń (o ile mogę nazwać je pomieszczeniem) nie rozjaśniało mi stanowiska. W pewnym momencie całkiem odcięto mi prąd. Lamka, która i tak prawie nie dawała światła zgasła, a ja zacząłem trochę panikować. Położyłem dłoń na podłodze i od razu pożałowałem. Dotknąłem kałuży czerwonej cieczy i aż pisnąłem ze strachu. Chciałem jak najszybciej pozbyć się tego paskudnego uczucia i wytrzeć dłoń, ale nie chciałem mieć brudnych ubrań.
Przeżywałem tak dylemat, gdy usłyszałem głos Phila
- Poddaję się, chcę opuścić grę
Och... Nie...
Już nie myślałem o krwi na dłoni i ogólnie wokół siebie tylko o tym co wlasmie zrobił szatyn. Ugh! Nie moze tak sobie opuszczać gry! A może osoba, którą miał chronić zrobiła to pierwsza...? O tym nie pomyślałem... Może dlatego chciał już wyjść?
Simon wypuścił Phila, a potem nas. Zadanie miało trwać dopóki któryś się nie złamie
♡♡♡
W pokoju było tak jakoś pusto... brakuje mi go trochę. Serio. Nie wiem co zrobiłbym, gdyby Hera opuścił grę ryzykując moje bezpieczeństwo, ale pewnie zastanawiałbym się nad wyjściem z tego domu. Po części rozumiem Phila...
♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Matko ile nie wrzucałam nic do tej książki ;-; z miesiąc
CZYTASZ
A game? || Byron Love
RomanceZ góry przepraszam wszystkich czytelnikow za cringe Byron Love - kochający grę w piłkę, piętnastoletni Blondyn całkiem przypadkiem poznaje pewnego chłopaka, który zawróci mu w głowie i zmieni jego życie o 180 stopni. Wszystko jest świetnie, ale głów...