~7~

1.7K 58 271
                                    

Pov: Edgar

Obudziłem się już zmęczony. W ogóle to, że się obudziłem dobijało mnie ostatecznie. Z niechęcią i szybkością ruchów leniwca osiągnąłem zegarek, który stał obok na szafce i sprawdziłem godzinę.

Piąta pięćdziesiąt. Przetarłem oczy i rozciągnąłem się prostując plecy. Kręgosłup strzelał mi co w jakiś dziwny sposób było dość satysfakcjonujące.

Wracając do swojej niechęci wstałem z łóżka i poprawiłem swoje dresy z nadrukiem bakłażanów. Były trochę większe niż rozmiar, który ja noszę dlatego spadały mi co chwilę pomimo wszytej gumki.

Zamknąłem za sobą drzwi i odrazu udałem się do kuchni aby zajrzeć do lodówki. W zasadzie zajrzałem tam po nic bo była pusta. Przed wyjazdem na ten obóz posprzątałem w niej wyrzucając niepotrzebne i już po terminie rzeczy oraz zjadłem te dobre co nie było do mnie podobne. Ja nie jadłem.

Z wiszącej szafki wyjąłem litrowy kubek i zrobiłem sobie w nim kawę. Tak abym miał pewność, że albo siądzie mi serce albo będę pełen energii.

Zabierając gotowy już parujący napój wyszedłem z kuchni i przechodząc przez salon udałem się na taras. W między czasie zdążyłem spojrzeć na śpiącego na kanapie Fanga, który wyglądał conajmniej jak siódmy krąg nieszczęść.

Jedna ręka zwisała mu na podłogę a drugą trzymał się za brzuch. Nogi w kolanach miał wyprostowane a kocem nakryty był od bioder w dół przy czym połowa materiału spadała na podłogę. Miał rozpuszczone włosy dlatego targały mu się w każdą stronę tworząc wielki chaos.

Prychnąłem do siebie uśmiechając się delikatnie i otworzyłem drzwi tarasowe. Gołymi stopami stanąłem na deskach i na placach podreptałem do huśtawki.

Usiadłem na poduszkach i odstawiłem kawę na stolik przed sobą. Poprawiłem swoją grzywkę bo wpadała mi do oczu i sięgnąłem po kawę. Wziąłem kilka małych łyków aby potem pozachwycać się ciszą jaką zostałem obdarzony.

Wiem, że przez następne pięć dni będę musiał i tak słuchać gadania mojego już prawie nie wroga bo od jego pobytu tutaj minęło dopiero dwa mi.

Trochę na rękę mi to ale trochę nie bo lubię ciszę, samotność i tylko swoją obecność ale z drugiej strony nie lubię swojej obecności i przyjemnie mi się siedzi z kimś z kim nie muszę rozmawiać a tylko słuchać. No i  wiedziałem, że przy nim nic sobie nie zrobię a jak bym był sam to pewnie zrobił bym coś. 

Zacząłem palcami jeździć po bliznach. Uśmiechałem się delikatnie bo już nie bolały na ciele, ale bolały w głowie. Okłamałem go. W szkole był moim jedynym problemem i każda blizna należy do niego. Uczyłem się dobrze a więc z nauką nie miałem problemu. Tylko on. Pierwszy z pierwszych.

Podnosiłem się lekko aby łatwiej mi było ugiąć nogi w kolanach i przyciągnąć je do siebie. Znów napisałem się kawy wylewając sobie trochę na brzuch. Starłem to dłonią rozmazując jeszcze bardziej dlatego zmuszony byłem wstać i wrócić do domu.

Odstawiłem kawę i wstałem aby wejść do domu i złapać za pierwszy lepszy papier a by wytrzeć mokrą plamę. 

Cicho otworzyłem drzwi i zerknałem w stronę jeszcze śpiącego chłopaka. Przekonałem szybko obok niego i udałem się do kuchni aby urwać jeden listek papieru.

Powoli, wycierając plamę ruszyłem spowrotem w stronę tarasu ale z mojego przemieszczania wyrwał mnie głos Fanga.

- Ładny bakłażan.

- Co kurwa!?

Automatycznie spojrzałem się bardziej w dół przytrzymując sobie dyskretnie spodnie bo przez to, że są za duże ,niebezpiecznie się osunęły.

Fang zaśmiał się podnosząc do siadu i poprawiając swoje rozczochrane włosy.

- Nie ten bakłażan.

Wstał i podszedł do mnie aby wyjąć mi papier z rąk. Ukucnął i sam ze skupieniem na twarzy wytarł klejące się miejsce, które już zdążyło wyschnąć samo. Wytarł kawę a potem pocałował mnie w to miejsce. Jakby zrobił to dwadzieścia centymetrów niżej to serio było by w bakłażana.

Podniósł głowę i spojrzał się na mnie uśmiechając. Za chwilę przygryzł wargę ale nie spuszczał ze mnie wzroku.

Jakby ktoś zobaczył nas od boku to by pomyślał, że robimy coś homo-niewiadomo ale nie, jeszcze nie. 

- A zrobisz coś dla mnie?

- Co?

- Zaśpiewasz jeszcze raz tą piosenkę.

- Jak nie będziesz mnie całował to tak.

- Wiesz, że będę.

Złapałem go za nadgarstek aby wstał i podprowadziłem pod kanapę. Usiadłem włączając piosenkę i z pierwszymi nutami zacząłem ją śpiewać. Biedna kawa wystygnie do końca.

Fang usiadł na moich kolanach tak jak ostatnim razem i z wielkim uśmiecham na ustach zaczął całować mnie po szyi w moim czułym punkcie.

Piosenka już dobiegała końca i mój śpiew także a więc milkłem powoli. Fang przestał mnie całować ale zaśmiał się w moją skórę opierając głowę o ramię.

- Edgar, stanął ci.

- Wiem.
_________________________________

A wiecie co jest najlepsze. Ja nie lubię bakłażanów. W sensie jako warzywo czy tam owoc. Nie wiem google mówi że bakłażan to warzywo i owoc jednocześnie w więc xD trochę.

Krótki ten rozdział ale trochę mi się nie chciało więc cieszyć się że wgl tyle jest

Krótki ten rozdział ale trochę mi się nie chciało więc cieszyć się że wgl tyle jest

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

O macie tu Mortisa.

♥️♥️
Dobrego i do następnego!

~Fangar~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz