25. Pochodnia.

104 8 4
                                    

Miał duże i gorące dłonie. Nie mogłam przestać go całować. Jego usta były takie miękkie. Jego bliskość wpływała na mnie, jak narkotyk. Rozpalał mnie, jakby był słońcem. Moim słońcem. I ten jego zapach. Papierosy, benzyna, dym.
- Idziemy do mojego namiotu? - zamruczą mi nad uchem.
- Tak - szepnęłam.

      Jakoś razem wcisnęliśmy się do namiotu. Było bardzo mało miejsca, ale podobało mi się to, bo byliśmy blisko siebie. Między pocałunkami zdzieraliśmy z siebie ubrania, aż leciały iskry. Objęłam Daryla i przytuliłam do siebie. Mężczyzna przygniotł mnie, kładąc się na mnie. Jego dłonie powędrowały z moich bioder, między nogi, aby sprawdzić, czy jestem tam wystarczająco mokra. Wygięłam plecy w łuk. Słodka ekstaza rozpierała mnie od środka. Każdy jego dotyk, rozpalał mnie jeszcze bardziej. Choć i tak moje podniecenie, sięgało zenitu. Mężczyzna wszedł we mnie. Jęknęłam zanurzając palce w jego włosach. Daryl zatkał mi dłonią usta.
- Cii - szepnął ruszając się coraz szybciej. Przymknęłam oczy z rozkoszy i całkowicie się mu oddałam.

      Daryl ruszał się we mnie naprawdę szybko. Po mimo, że bardzo mi się podobało brakowało  pocałunków. Seks przypominał raczej zwierzęcy, ten prymitywny, jakby bez miłości, ale w stanie nirwany nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie. Daryl mnie nie całował, nie przytulał. Jedną ręką zatkał mi usta, drugą chwycił za szyję i z każdym posunięciem doprowadzał mnie do takiego stanu, że nogi mi się trzęsły.

     Kiedy poczułam, że dochodzę owinęłam ręce wokół szyi mężczyzny i przyciągnęłam go do siebie. On chyba też doszedł, bo opadł z sił, ciężko oddychając. Zamieniliśmy się miejscami, teraz Dixon leżał na ziemi, a ja położyłam się na nim. Byliśmy spoceni i rozgrzani do czerwoności.
- To było takie cudowne... - uśmiechnęłam się spoglądając na zmęczonego Daryla.
- Cholera, pewnie, że tak - westchnął.
- Czy w końcu mogę z tobą spać?
- Jesli będzie ci wygodnie... - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
- Z mężczyzną zawsze jest wygodniej.
- Myślałem, że tylko ze mną - zaśmiał się podnosząc się do siadu i zakładając koszulę. Następnie wyszedł z namiotu i założył spodnie. Ja wyszłam nago. Zdążyło już się zrobić ciemno.
- Co ty robisz? Zakładaj to - narzucił na mnie swoją koszulę.
- Przecież nikt nas nie widzi - uwiesiłam się mu na szyji i zaczęłam go całować.
- Oh Liz - mężczyzna położył nisko dłonie na moich biodrach - Jeszcze Glenn, się nagle pojawi i co w tedy będzie? - zaśmiał się.
- W takim razie wracajmy do namiotu - uśmiechnęłam się szeroko.

     Wróciliśmy do namiotu i kochaliśmy się chwilę. Nadzy, ogrzewaliśmy się na wzajem, swoimi ciałami. Nastepnie zasnęliśmy razem.

• następny dzień •

     Wcześnie rano obudził mnie Daryl, który wstawał.
- Już idziesz? - spytałam z przymrużonymi oczami.
- Tak, idę na polowanie - spojrzałam na niego przelotnie i okręciłam się na drugi bok. Zamknęłam oczy i poczułam jak mężczyzna czymś mnie nakrywa. Uśmiechnęłam pod nosem. Z zapachu wywnioskowałam, że jest to jego kamizelka.

     Zdrzemnęłam się jeszcze. Później obudziły mnie głośne rozmowy. Ubrałam się w namiocie, a kowbojki i kapelusz założyłam na zewnątrz.

     Większość osób z naszej grupy, siedziała na zewnątrz, przy camperze i jadła śniadanie. Podeszłam do nich i przywitałam się. Wzięłam jakąś puszkę z jedzeniem i próbowałam ją otworzyć, ale bez scyzoryka było to niemożliwe. Nagle zauważyłam, idącego w naszą stronę, ze stodoły Daryla. Miał poobijane kostki na prawej ręce i świeżą krew na obu dłoniach.
- Jest ich naprawdę dużo i mają broń. Grupa składa się z samych facetów, gdy tu dotrą na pewno skrzywdzą nasze kobiety - Dixon mówiąc to spojrzał na mnie przelotnie - Otworzyć ci? - spytał po chwili, wyjmując nóż.
- Tak - odparłam wpatrując się w niego, jak w obrazek. Daryl otworzył puszkę i oddał mi ją z powrotem.
- Musimy się go jak najszybciej pozbyć - stwierdziła Andrea.
- Rick, chyba nie chcesz zabijać tego, Bogu ducha winnego chłopaka... - dodał Dale i w tym momencie wszyscy spojrzeli na Ricka.

      Widać było, że Grimesa coś męczy. Mężczyzna miał zamyślony wzrok i zmartwiony wyraz twarzy.
- W południe spotkamy się w domu i podejmiemy razem ostateczną decyzję - orzekł ciężko wzdychając i odszedł. Z kolei ja spojrzałam znacząco na Daryla, oczekując jak najszybszych wyjaśnień.

CDN

Dziękuję za gwiazdki ⭐️

Knockin' On Heaven's Door - TWDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz