Rozdział 7

88 4 0
                                    


HOPE

Po nakarmieniu Leo, wróciliśmy do pokoju, gdzie chłopiec z radością wrócił do swoich klocków. Marco, ojciec Leo, dołączył do nas niespodziewanie, usiadając obok swojego syna.

"Hej, Hope. Mam dla ciebie pewną propozycję," powiedział Marco, a w moich oczach zaiskrzyło zaciekawienie.

"O co chodzi, Marco?" zapytałam, starając się zachować spokój.

Marco uśmiechnął się delikatnie. "Chciałbym zabrać Leo na 2 dni, żeby spędzić trochę więcej czasu z nim. Miałabyś chwilę odpoczynku."

Chociaż uwielbiałam Leo, myśl o kilku dniach bez niego sprawiła, że poczułam ulgę. "To świetny pomysł, Marco. Dziękuję," odparłam z uśmiechem.

"Świetnie! To gdybyś mogła jeszcze spakować mu rzeczy, a ja już zajmę się swoimi?" powiedział, odchodząc w kierunku swojego pokoju. "Jasne," odpowiedziałam.

Gdy Marco zniknął w drzwiach, zabrałam się za pakowanie, ale nagle poczułam na sobie wzrok Vincenta, który pojawił się jak zwykle wtedy, gdy wydarzało się coś ważnego. Z jego miny można było wyczytać niepokój i zazdrość, co sprawiło, że czułam się nieswojo.

"Vincent, co się dzieje?" zapytałam niepewnie, kiedy mężczyzna stanął w progu pokoju.

Nie odpowiadając na moje pytanie, Vincent oznajmił: "Czekam na ciebie w gabinecie."

Poczułam dreszcz niepewności, ale nie chcąc denerwować Vincenta, skończyłam pakowanie i poszłam w kierunku gabinetu. Serce biło mocniej, gdy przekroczyłam próg. "Vincent, co się stało?" zapytałam, kiedy zobaczyłam go siedzącego przy biurku, patrzącego na mnie z intensywnym spojrzeniem.

Vincent spojrzał na mnie zdecydowanie, złapawszy moje policzki w dłonie. "Hope, muszę teraz to wiedzieć. Czy będziesz ze mną?" zapytał bez ogródek, a jego głos brzmiał surowo i pewnie.

Zastygłam, a serce waliło mi jak młot. "Vincent, ja... Nie jestem pewna," szepnęłam, czując jak jego spojrzenie przenika przez mnie.

Mężczyzna zbliżył się do mnie, a jego oczy promieniowały determinacją. "Potrzebuję odpowiedzi teraz, Hope," powiedział, patrząc na mnie głęboko.

Przełknęłam ślinę, czując jego intensywność. W końcu cicho wydusiłam z siebie: "Tak... Tak, będę z tobą."

Vincent odetchnął z ulgą, rozluźniając chwyt na moich policzkach. Stanął przy biurku i popatrzył na mnie poważnie. "Podejdź bliżej, Hope," polecił, jego głos nieznany, niemalże chłodny.

Zaniepokojona i zestresowana, podążyłam za nim, czując mieszane uczucia wewnętrznej walki. Poczułam chłód od blatu biurka, gdy Vincent przyciskał dłonie do moich pleców, a drugą ręką zsunął moje materiałowe spodnie. Przerażona próbowałam się podnieść, ale Vincent docisnął mnie jeszcze mocniej. Chwycił za majtki i mocno pociągnął, co spowodowało, że się rozerwały, na co krzyknęłam.

Vincent kontynuował masowanie moich pośladków, "Do kogo należysz?" spytał. Milczałam, nie wiedząc, co powiedzieć. Nagle poczułam delikatne uderzenie. "Czekam, laleczko," szepnął.

"Do ciebie," mamroczę, odchylając głowę, by spojrzeć mu prosto w oczy. Vincent uśmiechnął się słysząc jej słowa, ale nagle zmiękł. "Jednak coś przegapiłaś," stwierdził.

Poczucie dezorientacji ogarnęło mnie, gdy zrozumiałam, że mój partner ma coś na myśli. Zauważyłam, jak moje spojrzenie staje się niepewne. Wtedy przypomniał mi o naszym niedawnym spotkaniu z Alexem.

Sekretne pragnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz