Zostaw coś po sobie * :>
***
Tydzień potem...
Szykowałam się właśnie na przedstawienie u Rose w przedszkolu z okazji dnia mamy i taty, Rosę poznała Aarona 3 dni wcześniej, odrazu go pokochała a on ją. Jej szczęście było widoczne odrazu gdy go zobaczyła i myślałam że będzie przestraszona nim i tym całym ich spotkaniem, a jednak było inaczej. Chciałam aby tamten dzień spędzili sami, ale przekonali mnie abyś my spędzili ten dzień razem, następnie wybraliśmy się wtedy do parku rozrywki i gdy ja pomagałam Rose wsiąść na konika na karuzeli, Aaron kupił nam kwiaty. Wiedziałam że pewnie dla tego aby dobrze wyjść w oczach naszej córki i nawet wiedząc to rumieniłam się? Przejechałam opuszkami palców po płatkach czerwonej krwistej róży.
Ciekawe czy gdybyśmy byli dalej razem, to czy by kupywał by mi kwiatki?
Pokręciłam głową odganiając tą myśl, chciałam jeszcze dziś z nim uzgodnić opiekę nad Rose, wzięłam szybki prysznic myjąc się moim płynem o zapachu brzoskwini, wysuszyłam swoje włosy i prostownicą wyprostowałam swoje włosy. Na ciało założyłam szarą sukienkę trochę za polano z wycięciem w serek, zrobiłam szybki makijaż składający się z kredki do brwi, tuszu do rzęs, pomalowałam oczy robiąc se kreski i pomalowałam usta, oraz przejechałam po nich konturówką. Zeszłam na dół i krzyknęłam
-Rose! Musimy już iść! - krzyknęłam zakładając płaszcz powieszony na wieszaku, następnie włożyłam czarne kozaki na nogi , po chwili zbiegła Rosę mająca na sobie przebranie i coś w ręku
-Jestem mamusiu, szukałam prezentu - powiedziała uśmiechnięta i pomogłam się jej ubrać
-Dla mnie też coś masz, kochanie? - spytałam uśmiechnięta
-Tak, dla ciebie i dla tatusia mamo
Będąc w samochodzie, pomogłam Rose usiąść w foteliku i ruszyłyśmy, wysłałam jeszcze Aaronowi wiadomość że już jedziemy na miejsce
***
Szukałam właśnie wolnego miejsca, by widzieć moją kruszynkę, ale przez to że było było ludzi nie mogłam znaleźć wolnego miejsca i gdy myślałam że będę musiała podpierać ściany usłyszałam głos i rękę wymachująca w moim kierunku
-Selii, tutaj!
Zauważyłam w tłumie Aarona uśmiechniętego w moim kierunku spaliłam buraka na twarzy bo zauważyłam że niektóre spojrzenia były skierowane w naszym kierunku, ucieszyłam się że przyszedł na ważny dzień naszej córki. Szybko skierowałam się do niego przedzierając się przez innych ludzi, stojąc obok niego mój wzrok przeleciał cały po nim, koszula opinała jego mięśnie skryte pod koszulą...
Umysł stop!
Czy on nie jest przystojny?
Cicho bądź!
Zamknąć się!
-Dobrze że przyszedłeś
-Było trudno dojechać, tylko gdy powiedziałem kim jestem to pozwolono mi wejść a nawet nie zdążyłem powiedzieć którego dziecka jestem ojcem
-No cóż, pewnie opiekunka wiedziała zapewnię kim jesteś, mam nadzieje że porozmawiamy po przedstawieniu, chce mieć to za sobą - powiedziałam co myślałam i poczułam jakby ból w sercu?
-Selii porozmawiamy, ja chcę w- chciał powiedzieć coś ale przerwała mu muzyki z głośników i zgaszone światła
***
-Byłaś cudowna kochanie! - powiedziałam przytulając Rose która przybiegła do nas uśmiechnięta
-Tatusiu i mamusiu, to dla was! - powiedziała Rose gdy wypuściłam ją w uścisku i podała nam pakunki
-A co to? - spytał i otworzył, przyglądał się laurce przez chwilę - To ja, mama i ty kochanie?
-Tak!
-Piękny rysunek kochanie
-Dziękuje kochanie - powiedziałam gdy otworzyłam pakunek i był w nim naszyjnik z kwiatkami
-Mamusiu, pojedziemy razem z tatą gdzieś? - spytała przyglądając się nam obojgu
-Nie wiem czy tata ma czas, lub nie ma planów - powiedziałam przyglądając się Aaronowi a on uśmiechną się
-Nie, mam czas i z chęcią gdzieś możemy pojechać
-No dobrze, tylko jeśli byśmy mieli pojechać to jest problem taki że ja jestem autem a ty też
-Pojedzcie do domu swojego a ja zaraz przyjadę po was - powiedział
Pożegnaliśmy się i ruszyłyśmy do auta, po paru minutach byliśmy pod naszym domem, zamknęłam auto i zaczekaliśmy na Aarona który pojawił się po 18 minutach. Otworzyła nam drzwi i weszłyśmy do auta, Rose zaczęła nawijać jakieś słowa i historyjki a my podśmiechiwaliśmy się z małej. Przeszliśmy się po parku, były różne stoiska z jedzeniem oraz inne rzeczy, Rose wybiegła i skierowała się do jakieś dziewczynki z którą zaczęła bawić się a my kupiliśmy gofry z bitą śmietaną i owocami. Zjedliśmy je, skierowaliśmy się na inne atrakcje, a po godzinę wróciliśmy do mojego domu i nie zauważyliśmy jak szybko minął czas, właśnie mieliśmy się żegnać
-To był bardzo fajny dzień z wami - powiedział Aaron stojąc obok drzwi
-Musisz iść, tato? - spytała Rosę robiąc oczy szczeniaczka do Aarona
-Kochanie, niedługo się znów zobaczymy - powiedział przytulając Rose i pocałował ją w czoło, gdy miał już wychodzić zatrzymałam go
-Może, chciałbyś zostać?
-Serio mi to proponujesz?
-Tak
-Zostanę
-Taaaaakkkkk! - powiedziała Rose skacząc z szczęścia
Super wieczór się zapowiada...
CZYTASZ
Forgive you or not
RomanceOna-właścicielka wielkiej prosperującej firmy w Kanadzie, samotna matka od 3 lat wychowująca swą córkę Rose razem z swoim bratem i bliskimi On-wróg jej firmy oraz jej największa miłość, zostawił ją nie wiedząc że jest ojcem małej Co się stanie jeśl...