– Czy on nie mógłby chociaż raz przyjść na czas? – westchnęła Barbie, po czym spojrzała na Błażeja. – Może zadzwoń do niego?
– Spóźnia się pięć minut – mruknął Błażej, majstrując przy czymś, co wyglądało na niemalże zabytkowy dyktafon. – Zaczekajmy jeszcze dziesięć. Jak go nie będzie, to zadzwonimy.
– Po co ci ten staroć? – zapytała Roma, dolewając sobie kompotu przygotowanego przez mamę Barbie. – Nie możemy użyć telefonów?
– Nasze smartfony się w końcu rozładują, a telefony, które dla nas zdobyłem, nie mają funkcji dyktafonu. – Roma odruchowo spojrzała na leżące na toaletce cztery Nokie 3210. Błażej odchrząknął. – Musimy móc odtworzyć to spotkanie, w razie, gdyby doszło do... problemów.
Roma nic nie odpowiedziała, zapamiętując sobie, żeby przy okazji uszkodzić dyktafon. Ostatnim, czego potrzebowała, był pozew sądowy.
– Nie dramatyzuj – mruknęła Barbie, przewracając oczami. – To tylko zabawa.
W spojrzeniu Błażeja błysnęło coś niespodziewanego. Coś... niebezpiecznego.
Roma poprawiła się na welurowym pufie w kolorze dojrzałej lawendy. Nie było sensu przejmować się Błażejem, którego jedynym celem było udowodnienie sobie i wszystkim innym, że jest najinteligentniejszy i najwytrwalszy z ich czwórki.
Zresztą, trudno było się nim przejmować w pokoju Barbie, gdzie wszystko było miękkie, urocze i fioletowe. Roma nie przepadała za tym miejscem, ale Barbie uwielbiała swój pokój i była dumna z tego, jak udało jej się go urządzić, więc starała się nigdy nie okazywać swojego niesmaku.
– Gotowe – odezwał się znów Błażej, odpalając dyktafon. – Działa.
– Co działa?
Roma zesztywniała, gdy usłyszała głos Tymona, ale udało jej się nie obrócić.
– No, nareszcie! – westchnęła Barbie. – Siadaj na stołku od toaletki, koło Romy. Chyba, że wolisz dywan.
Roma poczuła na sobie spojrzenie chłopaka, więc skinęła na niego głową. Nie chciała go ignorować, chociaż może nikogo by to nie zdziwiło. Wszyscy wiedzieli, że w najlepszym przypadku można było tu mówić o wzajemnej niechęci, w najgorszym o nienawiści podsycanej wspólną przeszłością.
Tymon najwyraźniej zadowolił się brakiem otwartej wrogości z jej strony, bo usiadł na stołku po jej lewej stronie. Był na tyle blisko, że zetknął się z nią kolanem.
Zagryzła zęby. I jeszcze ten jego zapach – melisy i grejpfruta – uderzył w nią. Poczuła nagle nieprzemożoną chęć wydrapania mu oczu.
Mimowolnie odsunęła się od niego. Znieruchomiał, ale nic nie powiedział.
– Zaczynajmy – odezwała się Barbie. Błażej kliknął „record" na dyktafonie. – Odczytam na głos opis naszej gry, a potem spis zasad, które ustaliliśmy. Niech każdy obecny się przedstawi, wiecie, imię, nazwisko, wiek. Ja zacznę. – Wyprostowała się, jakby naprawdę się komuś przedstawiała. – Barbara Olszańska, urodzona dwunastego maja dwa tysiące trzeciego roku.
– Błażej Parewicz, urodzony siódmego stycznia dwa tysiące trzeciego roku. – On także się wyprostował i przeczesał popielate włosy palcami.
Roma już otwierała usta, ale Tymon odezwał się pierwszy.
– Tymon Cielak, trzeci wrzesień dwa tysiące trzy. Teraz ty, Romualdo – wyszczerzył zęby, a Roma aż zacisnęła pięści.
Nienawidziła tego przezwiska.
CZYTASZ
Zwycięzca bierze wszystko [ZAKOŃCZONE}
Teen FictionMała polska wieś na Podlasiu. Czerwiec 2022 roku. Czwórka nastolatków świeżo po maturze. Gra, w której stawką jest dziesięć tysięcy złotych. Co może pójść nie tak? Pamiętaj: zwycięzca jest tylko jeden.