Słońce wżarło się pod powieki Romy zdecydowanie wcześniej, niż by tego oczekiwała. Na oślep wygrzebała się z łóżka i zaciągnęła zasłony, o których zapomniała kładąc się spać.
Położyła się z powrotem na materacu, ale sen jakoś nie nadchodził. Jęknęła cicho i zerknęła na zegarek.
Siódma rano. Przynajmniej nie piąta, pokrzepiła się w duchu. Przez chwilę rozmyślała o tym, co by tu zjeść na śniadanie, gdy nagle jej mózg uznał za stosowne podpowiedzenie jej, że nie powinna robić niczego z agrestem, bo Tymon jest na niego uczulony.
Zapomniała, że tu był. Odetchnęła głęboko. Nie musiała się tym denerwować. Przecież chłopak wróci dziś do własnego domu, i na dobrą sprawę, mogą więcej ze sobą nie gadać.
Jeśli uda jej się wygrać ich survivalową grę, to może nigdy więcej nie będzie z nim rozmawiała. Wyjedzie stąd i nigdy tu nie wróci.
Tymon też wyjedzie. Nie spotkają się więcej.
Roma z niezadowoleniem odkryła, że ta myśl nie sprawiła jej przyjemności, a wręcz lekko ją uszczypnęła.
Dopiero wówczas jej się przypomniało, że przed chwilą zobaczyła za oknem słońce. Po raz pierwszy od półtora tygodnia.
Otworzyła okno i od razu uderzyło ją ciepłe powietrze. A więc jednak doczekali się upału, albo przynajmniej naprawdę ciepłych dni. Szybko cofnęła się do szafy, w której jednak nie znalazła niczego satysfakcjonującego. Zamierzała skorzystać z pogody, żeby popracować w ogrodzie, nie mogła więc założyć sukienki, a jedyne szorty, które na nią jakkolwiek pasowały, zostawiła wczoraj w łazience. Zaklęła pod nosem, po czym szybko włożyła bieliznę i koszulkę, dochodząc do wniosku, że Tymon i tak na pewno śpi. Mogła spokojnie zejść po spodenki.
Gdy wyszła z pokoju, jej podejrzenia się potwierdziły. Drzwi do sypialni, w której kiedyś mieszkała jej babcia, wciąż były zamknięte i nie docierał zza nich żaden dźwięk.
Roma zbiegła boso po schodach i najciszej jak umiała przebiegła korytarzem na dole. Dojście do łazienki wymagało jednak przejścia przez salon, a tam ze zgrozą odkryła, że Tymon zasnął na kanapie. Nie miał też na sobie koszulki – góra jego piżamy leżała zmięta na ziemi. Zamarła na chwilę, ale zaraz zauważyła, że wciąż spał.
Jeśli będzie się poruszać wystarczająco ostrożnie, na pewno go nie obudzi.
Przeszła kilka kroków bez wpadki, ale gdy znalazła się dokładnie między kanapą a stolikiem, jedna z desek podłogowych zaskrzypiała.
Tymon otworzył oczy, a ona zastygła. Nagle nie mogła ruszyć nogami.
– Roma? – wymamrotał, siadając.
To ją trochę ocuciło. Wzięła nogi za pas i przebiegła do łazienki. Tam oparła rozgrzaną twarz o chłodne kafelki. Miała nadzieję, że był zbyt zaspany, żeby się jej przyjrzeć.
– Zaraz wyjdę – rzuciła, miała nadzieję, dość beztroskim tonem.
– Coś się stało? Wybiegłaś tak gwałtownie.
Przełknęła ślinę, pospiesznie wciskając tyłek w te głupie szorty, po które tu zeszła.
– Nie, wszystko okej. – Wyszła z łazienki i ruszyła prosto do wejściowych drzwi. – Myślałam po prostu, że śpisz u babci. Nie spodziewałam się ciebie tutaj.
– Ach, tak – mruknął, przeczesując dłonią włosy. Jego lśniąca, czarna czupryna zrobiła się dzięki temu jeszcze bardziej poczochrana. Wciąż nie włożył z powrotem koszulki. Roma szybko odwróciła wzrok. – Zasnąłem, zanim zdołałem się ruszyć. Wybacz.
CZYTASZ
Zwycięzca bierze wszystko [ZAKOŃCZONE}
Novela JuvenilMała polska wieś na Podlasiu. Czerwiec 2022 roku. Czwórka nastolatków świeżo po maturze. Gra, w której stawką jest dziesięć tysięcy złotych. Co może pójść nie tak? Pamiętaj: zwycięzca jest tylko jeden.