Rozdział 40

5 1 0
                                    

Roma nie zasnęła, zamiast tego utknęła, uwięziona w dziwnym miejscu między snem a jawą. Słyszała głosy, czuła, że jej ciało jest przerzucane – jak worek ziemniaków – czuła dotyk ciepłych palców na swojej skórze, potem zaś zimno metalu wokół siebie. Powietrze wokół niej zmieniało zapach i temperaturę.

Wreszcie otoczenie przestało się zmieniać. Roma nadal jednak nie mogła wyrwać się z otępienia. Jej umysł ocknął się dopiero, gdy coś huknęło obok niej.

Rozejrzała się po pomieszczeniu, albo raczej – spróbowała się rozejrzeć – ale jej głowa była ciężka, a świat się kręcił jak pozytywka na sterydach. Roma próbowała uchwycić się czegoś wizualnie, złapać wzrokiem jakiś element otoczenia, który posłużyłby jej za kotwicę. Przez dobrą chwilę jednak nie udawało jej się tego zrobić. Ciemność pożerała wszystko, na czym mogłaby się zatrzymać.

Roma zmarszczyła czoło, gdy wreszcie coś zobaczyła, coś jasnego. Dopiero po chwili walki z zawrotami głowy zrozumiała, że patrzyła na własną dłoń. Zmusiła się, żeby zgiąć palce.

Wirowanie powoli ustało. Roma nie przestawała zginać i prostować palców. Skupienie się na tej prostej czynności osadzało jej umysł w rzeczywistości, aż była gotowa rozejrzeć się po raz drugi.

Tym razem natychmiast rozpoznała, gdzie była – w piwnicy Błażeja. Zasłoniła dłonią usta, żeby powstrzymać okrzyk.

Barbie ją porwała. Roma zamrugała kilka razy, odpędzając łzy. Nie mogła teraz płakać. Teraz musiała się skupić na wydostaniu stąd.

Nigdy nie przyszło jej do głowy, że Barbie byłaby zdolna do czegoś takiego – i to nie dla siebie, ale dla Błażeja. Dla chłopaka, który ją krzywdził.

Roma nie rozumiała zupełnie, dlaczego Barbie nie chciała się go po prostu pozbyć. Jak mogła wciąż z nim trzymać, skoro wyrządził tyle zła, w tym także jej?

Ponownie rozległ się huk, podobny do tego, który wyrwał ją ze snu. Roma skrzywiła się mimowolnie, nieco ogłuszona. Co tam się działo na górze?

Domyślała się, że Barbie jej nie puści, dopóki nie powie jej, jak wyleczyć Błażeja. O ile wówczas pozwoli jej odejść.

Jej gardło zacisnęło się, gdy strach wbił szpony w jej galopujące serce. Miała świadomość, że grając o te pieniądze, mogła przegrać. Mogła stracić szansę na normalne życie albo ją wygrać.

Gdyby jednak przez sekundę pomyślała, że może w tej grze stracić własne życie, że tyle razy otrze się o śmierć – nigdy w życiu by nie zagrała. Pojechałaby do Francji za pieniądze, które miała i spała tam na dworcu. To może i była potworna perspektywa, ale Roma wiedziała, że dopóki żyje, zawsze jest szansa, że w końcu będzie lepiej, że jej życie się poprawi.

Jeśli natomiast nie będzie żyć, niczego już nie doświadczy, niczego się nie nauczy. Niczego nie stworzy ani nie popełni żadnego błędu. Nie roześmieje się i nie rozpłacze.

To ją przeraziło bardziej niż cokolwiek innego. Zaczęła się szamotać, ale Barbie ją przywiązała do czegoś zimnego, z rękami wykręconymi do tyłu.

Coś skrzypnęło gdzieś niedaleko. Roma szarpnęła głową, gdy zobaczyła smużkę światła wpadającą do pomieszczenia.

– Obudziłaś się. – To nie było pytanie. Głos Barbie był chłodny, zdystansowany. Roma nigdy nie słyszała, żeby jej dawna przyjaciółka mówiła w ten sposób.

– Na to wygląda. – Jej własne słowa przypominały bardziej zwierzęce warknięcie niż ludzką mowę. Furia gotowała jej krew w żyłach. – Pójdziesz za to siedzieć.

Zwycięzca bierze wszystko [ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz