Rozdział 18

15 1 0
                                    

– Wiesz, że ja pójdę nawet, jeśli ty tu zostaniesz, nie? – Barbie skrzyżowała ręce na piersi. – Doceniam, że pożyczyłaś mi ciuchy, ale są o trzy rozmiary za duże. Musiałabym owinąć się sznurkiem, żeby twoje szorty ze mnie nie spadały.

Roma pomasowała skronie.

– Po drodze do ciebie jest dom Błażeja. Nie wiemy, co zrobi, gdy znajdziesz się w jego polu widzenia. A co jak ma broń?

Barbie nieznacznie pobladła. Odchrząknęła.

– Nie ma. Skąd miałby mieć? Jego rodzice nie żyją, a byłabym bardzo zdziwiona, gdyby pani Wiesia kitrała kałacha pod maszyną do szycia.

Roma parsknęła śmiechem.

– No dobra, może tu masz rację, ale nawet. To jest świadome narażanie się na ryzyko.

Barbie wyrzuciła ręce do góry.

– Jeśli nie przyniosę sobie ubrań, świadomie się zgodzę się na ryzyko chodzenia bez nich – jęknęła. – A co jak przyjdzie Cielak? Albo ktokolwiek inny, choćby listonosz? Ja wybiegnę na dwór, spódniczka zleci mi z tyłka...

– Dobra, dobra. – Roma uniosła dłonie w pojednawczym geście. – Niech ci będzie, pójdziemy. Ale zrób listę teraz wszystkiego, co musisz zabrać. Żebyśmy nie siedziały tam niepotrzebnie.

Barbie pokiwała głową, ale zaraz zmrużyła oczy, a Roma miała już niedobre przeczucie, że wie, co zaraz usłyszy.

– Cielak powinien iść z nami – rzuciła Barbie niby od niechcenia.

– Poradzimy sobie bez niego. Niepotrzebny nam rycerz ratujący damy w opałach – prychnęła. – Same się możemy uratować. My dwie na niego jednego.

Barbie przewróciła oczami.

– No niby tak. Po prostu chciałabym, żebyś przestała go unikać. – Wzruszyła ramionami. – Nie patrz tak na mnie. Przyniósł ci tą pizzę, zrezygnował z gry dla ciebie...

– Zrezygnował z gry na pewno dlatego, że tęsknił za TikTokiem – prychnęła Roma. – Tylko idiota włazi dwa razy w tą samą pułapkę, nie sądzisz?

Barbie uniosła jedną brew.

– Nieważne. – Machnęła ręką. – Idę zrobić tę listę.

– Świetnie – mruknęła Roma, wciąż zirytowana.

Gdy tylko Barbie wróciła do wnętrza domu, ona zabrała się z powrotem za rozwieszanie prania. Było już późno, ale pranie ubrań zajęło jej większość poranka i popołudnia. Na szczęście Barbie umiała lepić pierogi, więc zrobiła je na obiad z malinami z ogrodu, ale głód powoli zaczynał coraz bardziej doskwierać im obu. Bez prądu i dostępu do świeżej żywności coraz trudniej było wymyślić sensowne potrawy. Rano musiały zjeść owsiankę na wodzie, która ledwo zasługiwała na miano zjadliwej, nawet z dosypanym do niej agrestem i cukrem.

Roma marzyła o świeżym chlebie z masłem. Nawet bez żadnych dodatków zjadłaby taką kanapkę z niemalże nabożną czcią. Nie miała jednak jak upiec chleba, nie mówiąc nawet o zdobyciu masła.

– Jestem gotowa. – Barbie pojawiła się nad Romą.

O dziwo, Błażej nie czekał na nie przy drodze z bronią. Roma czuła się niemal głupio, że tego się spodziewała. Poszły przez las – tak, żeby nie iść główną szosą – ale i tak mógłby je zobaczyć z okien domu.

Nic się jednak nie stało i gdy doszły do domu Barbie, obie odetchnęły z ulgą.

– Dobrze, że miałam wczoraj klucze w kieszeni – mruknęła Barbie, otwierając drzwi. – Inaczej zostałyby u Błażeja.

Zwycięzca bierze wszystko [ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz