Roma zamknęła drzwi za policjantami i potarła twarz. Była wykończona. Nie bez powodu – zegar na piekarniku w kuchni pokazywał drugą w nocy, jako że po drodze do domu razem z Tymonem przywrócili prąd w ulicy.
Westchnęła cicho. A więc był już czwartek. Jej ostatni dzień w tym miejscu.
Usilnie odpychała od siebie myśli o Błażeju i o Barbie. Nie była jeszcze gotowa zmierzyć się z tym wszystkim. Na razie wystarczyła jej świadomość, że Barbie została zabrana do szpitala w Łomży i była tam na obserwacji, aż do czasu, gdy odbiorą ją jej rodzice. Lekarze, którzy przyjechali na miejsce wypadku, jednoznacznie stwierdzili, że była w stanie głębokiego szoku i należało ją na razie hospitalizować.
Cały dzień i część nocy od śmierci Błażeja zlała się Romie w jedną, wielką mieszankę obrazów i dźwięków. Syreny, powrót do domu na dygoczących nogach, kilka godzin siedzenia samej w domu w bezruchu, rozmowy z policjantami – którzy na szczęście uwierzyli w to, że Romy i Tymona nie było na miejscu zdarzenia – to wszystko było niejasnym wspomnieniem, jakby umysł Romy wyłączył się na czas przeżywania tych zdarzeń.
Westchnęła cicho. Musiała się umyć i położyć spać. Jak wstanie, zbierze swoje rzeczy i wyjedzie do Warszawy.
Odepchnęła myśli o Tymonie. Musiała się wyciszyć, jeśli chciała zasnąć.
Wskoczyła pod prysznic, ale gdy wyszła, nie udała się do sypialni. Usłyszała skrzypnięcie furtki i wiedziała już, że to on przyszedł zobaczyć się z nią. A więc policja była także u niego.
– Roma? – odezwał się cicho zza drzwi.
Otworzyła mu i posłała zmęczony uśmiech.
– Wejdź – mruknęła.
Ku jej zaskoczeniu, miał na sobie plecak. Roma zmarszczyła czoło.
– Wybierasz się gdzieś?
Odwzajemnił jej uśmiech.
– Ja? Na ten moment nie – odrzekł. – Ale ty tak.
Wyjął z plecaka niewielką skrzynkę z kłódką. Roma wiedziała już, co to jest. Jej serce zabiło mocniej.
– To sejf – zauważyła.
– Tak – odparł. – Byłem w szpitalu, przed chwilą wróciłem. Rozmawiałem z nią. I zadzwoniłem po naszych rodziców, postarają się wrócić jutro zamiast pojutrze – westchnął, pocierając skronie. – Barbie powiedziała, że te pieniądze są przeklęte, i że to zabiło Błażeja. Że ona ich nie chce.
– A to nowość – wymamrotała Roma. – A kilka godzin temu żałowała mi ich.
– Ona jest w szoku. Nie wiem, czy się z tego pozbiera. To, co się stało, zniszczyłoby starszych i twardszych od niej – zauważył Tymon, a Roma nie mogła się z nim nie zgodzić. – Otwórz.
Usiadła więc na kanapie i położyła sejf na kolanach.
– Pamiętasz kod? – zapytał, ale ona kiwnęła głową.
– Pięć osiem dwa zero – odparła, wykręcając właściwą kombinację na kłódce. Rozległo się lekkie kliknięcie. Roma zdjęła kłódkę i otworzyła skrzynkę, nagle przerażona, że ta będzie pusta.
Tak się jednak nie stało. Dziesięć tysięcy złotych leżało w środku, w przewiązanych recepturkami dziesięciu zwitkach po tysiąc.
– Zabiorę to i zamienię w kantorach – powiedziała cicho.
– A jak chcesz się dostać do Warszawy? – zapytał Tymon, jego głos mniej pewny niż dotychczas. Spojrzała na niego.
W jego oczach było mnóstwo bólu, od którego pękało jej serce. Nie chciała sprawiać mu bólu.
CZYTASZ
Zwycięzca bierze wszystko [ZAKOŃCZONE}
Teen FictionMała polska wieś na Podlasiu. Czerwiec 2022 roku. Czwórka nastolatków świeżo po maturze. Gra, w której stawką jest dziesięć tysięcy złotych. Co może pójść nie tak? Pamiętaj: zwycięzca jest tylko jeden.