Hailie Monet, jest już 25 letnią kobietą. Można by się wydawać, że to czas na stabilizację. Lecz nie w przypadku tej dziewczyny, nasza przyszłość jest zależna od naszych decyzji. Jedna zła, a wszystko przewraca się do góry nogami. Perełka Monetów mu...
Nieprzytomna zeszłam na dół, gorączkowo szukałam wody i tabletek na ból głowy.
– Nigdy nie będę już pić – wymamrotałam, połykając tabletkę.
– Hailie, daj wody – mruknął, Tony leżący na kanapie.
– A nóżek to nie masz? – warknełam.
– Mam, i zaraz ci mogą wpierdolić – wzdychnął.
– To nasza siostra imbecylu – jebnął go w głowę gazetą Dylan.
– Czekaj co- – parsknełam.
– Gówno.
– Zjedz je równo – odpowiedziałam zirytowana tym zachowaniem.
– Popij kompotem, to wyjdzie z powrotem – powiedział Dylan, który jak widać, dobrze się bawił.
– Popij herbatką, to pójdzie Ci gładko – wzdychnełam.
– Ja nie cham zjedz je sam – zaangażował się na całego
No dobra, doigrał się kurde wygram to.
– Połóż na ramie i zanieś mamie. – powiedziałam z triumfem.
– Połóż na klacie i zanieś tacie. – odpowiedział.
– Zawiń w papierek i zjedz jak cukierek – ziewnełam.
Nie ma już innych odzywek...
– Masz na mordzie megazordzie, masz na bucie mega fiucie, udław się jajem i popij kakaem. Masz na głowie i udajesz pogotowie – mruknął, z cwaniaczkiem uśmieszkiem.
Co to kurwa jest?
– Przyjdź w niedzielę, to się podzielę – wymamrotałam.
– Dzieci – wzdychnął Shane, który od dłuższego czasu przyglądał się tej wymianie zdań.
– Masz w dupie i ci chrupie.
– Masz na pizdzie i cię ciśnie – warknełam, zdenerwowana już. To się robi wkurwiające
– dość! – warknął Tony.
Telefon dzwoni.
– Kurwa... – wymamrotałam, Vincent dzwoni.
– No cześć mój ulubiony braciszku! Co tam mój drogi Vincencie! – spytałam, z zajebistym entuzjazmem.
– Co wczoraj robiliście, może mi powiesz droga Hailie? – warknął istnie lodowaty głos w słuchawce.
– Bezpiecznie podjechaliśmy do mojej organizacji, czytaliśmy interesujące książki historyczne, przerobiliśmy cały podręcznik z matematyki.. – zaczęłam.
– Twoje słowa ociekają kłamstwem, droga Hailie Monet, byliście w klubie prawda? – warknął.
Skoro wie, to po co się pyta.
– No byliśmy, uczyliśmy się o zaletach polskich alkoholi – mruknełam do słuchawki.
– Co za debilka – wzdychnął Dylan pukając się po czole.