Typowy dzień w Turbo Theatre

207 6 27
                                    

Buster Pov

Wstaje jak co dzień do pracy, boże jak mi się nie chce tam wracać. No ale z czegoś trzeba żyć. Na szczęście chociaż mam Fanga i Maise. W tym kinie się praktycznie wszystko zawsze psuje (na 100% to nie jest wina moja i Fanga, wcale). Na szczęście mamy Maise która zawsze ratuje nam dupy przed naszymi głupimi pomysłami. A Fang? Boże tak kocham tego gościa... Zaczynam się zastanawiać czy to nie jest czasem miłość. Prawda, jest moim najlepszym przyjacielem i jest bardzo ważny dla mnie. Ale czy ja się w nim zakochałem? Czy to tylko przyjaźń? Czy jestem gejem? Nie, pewnie to za bardzo przemyślam

Ogarnąłem się, ubrałem moje przeciwsłoneczne okulary (tak, cały czas je noszę wszędzie, nawet w zimę) i ogarnąłem trochę moje włosy. Myślę że zajebiście wyglądam. Budzę mojego słodkiego Gusa bo w końcu muszę go do przedszkola zabrać. Ten niechętnie wstaje i też się ogarnia.

Poznałem tego dzieciaka na stacji kolejowej Był taki sam i wyglądało na to że został porzucony przez rodziców. Biedaczek... Wziąłem go do siebie i teraz można powiedzieć że jest moim dzieckiem? Kocham tego małego mocno i chcę aby miał dobre życie. Tylko ten młody czasem mnie przeraża bo mówi że widzi duchy...

Zawiozłem go do przedszkola i mocno uściskałem. Jego opiekunka zabrała go a ja pojechałem do kina. No cóż... Trzeba pracować. No a tam mnie zastał największy sigma czyli Fang, kung fu mistrz normalnie. Takiego utalentowanego mam przyjaciela. No i oczywiście białowłosa.

-"Siema Buster!" - przywitaliśmy się naszym jakże zajebistym powitaniem
-"Cześć Popcorniarzu, jak tam życie?"
-"Z tobą? Pewnie coś się dziś znowu odjebie, dlatego jest zajebiście" - powiedział Fang, chytrze się uśmiechając, ten gnojek...
-"A weź spierdalaj!" - oburzyłem się, jak on tak śmie mówić?!! Jestem bardzo spokojny! (Ma rację)
-Dobra dobra, nie pozabijajcie mi się tutaj" - rzekła Maise, umysł naszej trójki.

Na samym początku dnia było w chuj nudno...nie było za bardzo klientów dlatego po prostu rozmawiałem z Fangiem...no i oczywiście musiał coś ten psychol odjebać. Fang wziął jakiś ostry sos i mnie polał nim!

-"POJEBAŁO CIĘ?!!" - wykrzyczałem, co ten skończony kretyn myśli?!!
Wziąłem jakiś randomowy sos, chyba czosnkowy bo był taki biały...no i też go polałem aż zaczęła się bitwa, te sosy były wszędzie...na podłodze, na ścianach, nawet na plakatach! I suficie...to musiał pewnie być Fang bo ja bym tak nie trafił. Nie mam cela. Jak skończyliśmy popatrzyłem na niego... Miał całą mordę w tym sosie..ja też cały byłem upierdolony... Niestety ale przyszła Maise

-"...KURWA WAS DO RESZTY POJEBAŁO???" - no i zaraz zacznie się happy house - "Japierdole wy debile!!! Kurwa 5 minut was nie można zostawić samych!! SPRZĄTANIE TO WY ZASRANE GNOJE!!"
-"Maise ale nie krzycz..." - Fang zaczął... wyglądał jak zbity pies
-"CO NIE KRZYCZ?!! JA CI ZARAZ KURWA DAM!!! TAK CI WJEBIĘ ŻE SIĘ NIE POZBIERASZ!!" - Musiałem tutaj interweniować bo mu zaraz tutaj utłucze chińczyka
-"Maise spokojnie...my to ogarniemy..."
-"Buster nie wkurwiaj mnie lepiej... sprzątacie to teraz!! Ale szybko!!"
-"Tak jest pani kapitan!" - odparłem

Wziąłem Fanga i normalnie aż pobiegłem po rzeczy aby tutaj ogarnąć. Że ja musiałem pobiec...To zawsze znaczy coś poważnego.
-"Stary mamy przejebane... weź ogarnij sufit ja podłogę...Musimy teraz ten chlew naprawić bo inaczej ktoś będzie pogrzeb musiał nam odprawiać"
-"Spoko, ja to ogarnę! Nie ale Maise naprawdę mega się wkurzyła...Lepiej już nic nie odjebać do końca dnia"

TIMESKIP

Ufff...w końcu to ogarnęliśmy. Jezu ile to wysiłku zajęło..no mieliśmy tylko godzinę także był to wyczyn...na szczęście ten pojeb jest normalnie jak Flash...a nie to co ja...No ale to nieważne, ja mam po prostu grube kości!

W końcu po kilku godzinach skończyła się praca... niestety ale muszę już opuścić mojego ulubionego Azjatę :(

Pojechałem po Gusa go odebrać, ten od razu wskoczył w moje objęcia. Mój kochaniutki... Od razu opowiadał mi o tym jak upłynął jego dzień. Boże jak ja bym chciał znowu być taki mały, nie musiałbym pracować... Żyć nie umierać!

Po całym tym ciężkim dniu ja i Gus oglądaliśmy najbardiej goated bajkę czyli Ninjago no i jedliśmy sobie cziki nagets bo dzisiaj akurat nic nie było w lodówce...o boże trzeba będzie na zakupy iść...Ale o to później będę się martwić. Po naszym oglądaniu odprowadziłem Gusa do łóżka, przeczytałem jakąś bajkę, jak to na dobrego ojca przystało, pocałowałem w główkę i opuściłem. Sam zmierzałem się do mojego łóżka... Chcę już tylko odpocząć, mam już dość.

---------------------------------------------------------

Dobra tak nie wiem w sumie trochę nudne bo nie mam za bardzo pomysłu na te mniej interesujące rozdziały. Mam nadzieję że ktoś to będzie czytać.

UWAGA OSTRZEŻENIE!!

Nie będzie regularnych rozdziałów i jest duże prawdopodobieństwo że nigdy tego nie skończę pisać :P

Lover boy made in China Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz