Rozdział 5

9 0 0
                                    

           Tylko znaleźliśmy się w sali, a już dostaliśmy opiernicz.
- Lucyfer, Ariana co wy odwalacie!?- krzyknął Diego. Nie chcę wiedzieć czemu on na nas krzyczy.
- O co chodzi Diegusiu? Czyżby coś się nie spodobało naszemu księciu? - zapytał z sarkazmem Lucyfer.
- Nie ale ciesz się, że widziałem to ja a nie Henry.- syknął Diego. Mnie jednak ciekawiło skąd on wiedział gdzie byliśmy. W czasie gdy ta dwójka się kłóciła, podeszła do mnie Lilianna.
                Była piękna anielicą, taką jaką można sobie wyobrazić. Długie blond włosy, niebieskie oczy oraz wysoka szczupłą sylwetka.
- Znowu się kłócą?- westchneła.
- Mieli już kiedyś z sobą na pieńku?- spytałam.
- Nawet ja nie wiem o co im chodzi. Oni chyba tak od dziecka.
- Skąd Diego wiedział gdzie byliśmy? - spytałam kolejny raz.
- Widzisz tą kulę na biurku Henry'ego? Może oglądać przez nią każdego z nas na Ziemii. No i jak przekroczysz limit czasowy na Ziemii to może cię ściągnąć do szkoły. Kiedy wróciliśmy z zadania to Diego podszedł do kuli i zobaczył was. Na jakimś cmentarzu jak płakałaś. No i się wkurzył. I przy okazji przykro mi kochana. Jakbyś chciała to możesz że mną porozmawiać.- mówiąc ostatnie zdanie uśmiechnęła się.
- Dziękuję, ale wszystko dobrze ze mną, naprawdę. - chciałam coś jeszcze powiedzieć ale wrócił Henry z kawą.
- I co już wszyscy? No dobra już mówię co źle zrobiliście.
Wstrzymałam oddech kiedy doszedł do mnie i Lucyfera.
- Wasza dwójka... Lucyfer spisał się dobrze, jak na diabła przystało. Ariano ty zaś... rozumiem, że to dopiero pierwsze takie twoje zadanie ale do tego nie używamy mocy. Ale tak to dobrze.- oznajmił.
               Po chwili sala opustoszała, więc ja też wyszłam jako ostatnia. Zobaczyłam przed salą Diega, który prawdopodobnie czekał na mnie.
- Ariano, możemy pogadać?
- Jasne.- odrzekłam. Następnie ruszyliśmy w kierunku innej sali.
- Bierzesz tabletki, które dał Ci mój ojcie... znaczy dyrektor?
Teraz już wiem skąd kojarzyłam. Stwierdziłam, iż chyba mogę jemu ufać, co nie?
- Nie.
- Dlaczego?
- Nie chcę zapomnieć o moim dawnym życiu, o mojej rodzinie. I muszę odnaleźć mamę o której nie mogę nie pamiętać.
- Mamę?- Diego wydawał się zdziwiony.
- Tak, zmarła dziesięć lat temu.
- Możemy ją odnaleźć. Jak ma na imię?- wydawał się zainteresowany moim życiem.
- Isabela.- odpowiedziałam a Diego niespodziewanie pochmurniał.
- Tak ma na imię asystentka Szatana.- wyjaśnił a mnie wmurowało. Moja matka być może jest asystentką władcy świata podziemnego!? Jak?
- Diego, chodź do mnie na chwilę.- z nikąd wyrósł przed nami dyrektor Thomas. Diego kiwnął głową do mnie po czym posłusznie poszedł za ojcem. Po chwili przyleciał do mnie Lucyfer. Fantastycznie znalazłam przyjaciół w szkole. Lepiej być nie mogło, (sarkazm oczywiście).
- Czego chciał ten lizus? - zapytał.
- Pytałam się tylko czy zna moją mamę. A co nie mogę z nikim rozmawiać?- też zapytałam się jego tylko, że z zdenerwowaniem. - Ma na imię Isabela.- dodałam.
- Fiu fiu fiu. Widzę, że aż ojcu muszę o tym powiedzieć. Wreszcie pozna córkę jego asystentki. Fiu fiu.
- Mogę odwiedzić moją matkę?
- Teraz chcesz? No dobra. - Lucyfer nie czekając na odpowiedź stworzył portal po czym pociągnął mnie ze sobą.
            Piekło to okropne miejsce. Jak moja rodzicielka mogła tu zamieszkać?                Przynajmniej wreszcie po dziesięciu latach ją zobaczę. Ciekawe jak bardzo się zmieniła.
Niedługo potem stałam z moim nowym kolegą pod pałacem samego Szatana. Ahoj przygodo!

Afrer life Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz