33. Odkrycie

175 18 5
                                    


Gdy wróciłam do szkoły, nie sądziłam, że rozłąka z nauczycielką będzie aż tak trudna. Musiałam codziennie na nią patrzeć, a jednocześnie zachowywać się jak najzwyczajniejsza uczennica. Nawet zapytanie ją o kółko pozalekcyjne mogło być zbyt podejrzane, a naprawdę nie chciałam jej narażać. Musiałam trzymać się z daleka - taka była umowa.

Ostatni tydzień przez zakończeniem roku był naprawdę pojebany. Zacznijmy od tego, że w poniedziałek spałam u ciotki i nie odpalił mi samochód, przez co musiałam iść na autobus żeby dotrzeć do szkoły na czas. Całe szczęście wyszłam dostatecznie wcześnie żeby na niego zdążyć.

W drodze powtarzałam w głowie informacje na temat lektur do matury, przelotnie uciekając wzrokiem do siedzącej na drugim końcu autobusu dziewczyny w słuchawkach. Miała ciemne włosy i zielone oczy, a ubrana była w mundurek szkolny - koszulę, spódniczkę i krawat. Przypuszczałam, że musiała chodzić do okolicznego katolickiego liceum, więc raczej nie była kimś, kto umówiłby się ze mną na randkę. Chociaż jaka by nie była, to w mojej głowie wciąż była tylko Tina. 

Ciągle miałam przed oczyma jej przepiękne, duże zielone oczy i ten zniewalający uśmiech, który sprawiał, że od razu miękły mi nogi. Byłam stęskniona za jej skórą, za jej zapachem i dotykiem, miałam ochotę wyjść z tego autobusu by pobiec prosto do jej domu i się w nią wtulić. Potrzebowałam jej bardziej niż powietrza, ale jeśli kobieta miała być bezpieczna, to musiałam na jakiś czas trzymać się z daleka, choć nie miałam pojęcia jak ja tak dłużej wytrzymam.

Gdy nadszedł mój przystanek wyskoczyłam z autobusu wprost na jakąś pchającą się babę z którą o mało co nie zaczęłam się szarpać. Na szczęście obok przystanku akurat przechodziła Alice. Blondynka widząc mnie natychmiast mnie zawołała, a ja słysząc jej głos złagodniałam i machnęłam ręką na wściekłe babsko, które nadal coś wykrzykiwało w moją stronę.

- Co ty robiłaś w autobusie? Przecież ty nie wozisz się już z plebsem. - zaśmiała się blondynka gdy tylko do niej podeszłam.

- Samochód mi nie odpalił. Chyba padł mi akumulator.. - burknęłam zdenerwowana myślą, że będę musiała wydać sporo kasy.

- Mhm... A twoja ukochana nie zamawia ci prywatnej limuzyny pod dom za hajs męża? - spytała kpiąco.

- Nie.

- A karocę?

- Też nie. - zmarszczyłam brwi. Zirytowałam się już jej głupimi pytaniami - Przecież dobrze wiesz, że nie rozmawiamy. 

- Ach no tak, tak zakazana miłość. - przewróciła oczyma, a ja spuściłam wzrok. Było mi wystarczająco smutno, że nie rozmawiam już z nauczycielką, nie potrzebowałam do tego sarkazmu mojej przyjaciółki.

- Jak tam? Stresujesz się maturami? - zapytałam chcąc zmienić temat.

- Nie. - wzruszyła ramionami. - Co wiem to wiem, a czego nie wiem, to nie wiem. W parę wieczorów tego nie nadrobię. Mam inne rzeczy na głowie. Martwię się między innymi o ciebie.

- O mnie? - spytałam zdezorientowana. - A czemu ty się o mnie musisz martwić?

- Może dlatego, że chodzisz ostatnio jak cień, bo zakochałaś się w naszej anglistce, a dopiero co wyciekło nagranie jak jej koleżanka pieprzy się z uczniem w kiblu? Chłopak teraz nie ma życia. Za chwilę są matury, a on musi na szybko szukać jakiejś innej szkoły, żeby ją w spokoju napisać. Chociaż pewnie i tam w końcu dojdą słuchy dlaczego się przepisał i nie dadzą mu spokoju. Nie chcę żebyś skończyła podobnie. - odpowiedziała patrząc mi głęboko w oczy.

Jak długo żyję, to nie widziałam jej aż tak zatroskanej moją osobą. Widziałam, że naprawdę przejmowała się tym, co stało się z Martin i bała się, że podobny los może spotkać i mnie, ale w przeciwieństwie do niej - my doskonale się kryjemy. Od powrotu z wycieczki nie zamieniłyśmy ani słowa niezwiązanego z lekcjami, ani nawet nie napisałam do niej jednego smsa.

Farewell ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz