Wybiła dwunasta, a ja zgodnie z życzeniem udałam się na dół gdzie czekała już na mnie moja ukochana nauczycielka.
- Idziemy? - spytałam zarzucając na siebie płaszcz.
- Mhm. Tylko jeszcze klucze odniosę do pani woźnej. - poszła, a po chwili wróciła ubrana od stóp do głów w chyba najlepsze ubrania jakie miała.
Zlustrowałam ją spojrzeniem. Miała na sobie seksowną białą koszulę bez guzików z dekoltem, czarne spodnie garniturowe i czarne szpilki, a na wierzch zarzucony kremowy płaszcz i gustowny wiśniowy szal. Włosy zaś miała wyprostowane, co było dla mnie dosyć rzadkim widokiem. W sumie nie było tajemnicą, że to na mój występ tak się odstrzeliła. Szkoda tylko, że nie przyszło jej do głowy, że będzie mnie przez cały występ rozpraszać..
- Co się tak patrzysz jakbyś ducha zobaczyła? - uśmiechnęła się do mnie, a ja po raz kolejny zadałam sobie pytanie:
Jak taki cudowny anioł jak ona, mógł się kiedykolwiek we mnie zakochać?
- Już, już idziemy pani profesor. - puściłam jej oczko, po czym zaprowadziłam do swojego czarnego bmw i otwarłam jej drzwi.
Kobieta posłusznie wsiadła i przełączyła na swoją ulubioną stację radiową. Myślałam, że na tym się skończy, ale kiedy poleciała jakaś znajoma piosenka, natychmiast zaczęła ją dla mnie śpiewać. Nie potrafiła tego robić, ale było to tak ujmujące, że mimowolnie się uśmiechałam i totalnie zapominałam o całym stresie związanym z recytacją. Po chwili nawet dołączyłam do niej i obie podśpiewywałyśmy znane wersy piosenki "Time to Say goodbye" z podziałem na role. Myślałam że się popłacze ze śmiechu gdy ciągnęła refren naśladując sopran Sary Brightman, ale ostatecznie ja przejęłam pałeczkę i głośno "śpiewałam tenorem" Andrei Bocellego.
Niestety nadszedł koniec mojej beztroski i musiałam z głową uniesioną ku górze wkroczyć w mury liceum, gdzie miał miejsce konkurs. Wrócił do mnie stres, wszystkie złe myśli i emocje, choć moja miłość i największa fanka stały tuż obok mnie. Być może to właśnie jej obecność tak mocno na mnie działała, bo bałam się jej zawieść. Była taka pełna nadziei, gdy ćwiczyła ze mną recytację, że zadręczyłabym się na śmierć, gdybym przegrała. Najbardziej jednak obawiałam się, że zapomnę tekstu i stanę jak słup soli przed całym tym zgromadzeniem, przynosząc wstyd dla mojej najwspanialszej nauczycielki i dziewczyny..
Musiałam jednak odgarnąć od siebie wszystkie czarne myśli i iść naprzód. Przed sobą miałam kartkę z tekstem i po cichu powtarzałam idąc korytarzem za moją nauczycielką. Wokoło panował gwar i przechodziło wielu elegancko ubranych uczniów wraz z nauczycielami. Miotali się między wejściem, szatnią, a salą gimnastyczną i to w pośpiechu, jakby ktoś ich gonił. Czułam się przytłoczona nadmiarem osób, jak i nowym miejscem, które nie było zbyt przyjazne. Stare, białe korytarze kojarzyły mi się bardziej z psychiatrykiem, niż z liceum, które na co dzień powinno być wesołe przy tylu młodych osobach. Ławki i drzwi też nie były zbyt nowe, a do tego były w kolorach chłodnego, ciemnego brązu. Nie wiem czy to przez stres, ale zaczęłam bardzo negatywnie oceniać tą szkołę. Wszystko co widziałam mi się nie podobało, a do tego zapach starego budynku bardzo mnie rozpraszał i nie potrafiłam skupić się na wierszu.
W końcu dotarłyśmy na salę gimnastyczną, która była przystrojona w różnego rodzaju napisy mówiące o konkursie, a także tandetne kwiatki wycięte z papieru. Miałam wrażenie, że to jakiś wiejski festyn, a nie prestiżowy konkurs recytatorski, w którym do wygrania były całkiem dobre nagrody.
Usiadłyśmy w ostatnim rzędzie, z dala od wzroku wszystkich, abym przestała się nieco tak wszystkim przejmować, choć niewiele mi to dało. Nogi trzymałam sztywno pod wpływem stresu i nerwowo marszczyłam kartkę, którą trzymałam na kolanach. Moja ukochana widząc to przytuliła mnie bez wahania, czym wywołała moje zaskoczenie, a jednocześnie strach. W końcu nie powinna mi okazywać żadnych uczuć przy tak sporej ilości osób.

CZYTASZ
Farewell
Roman d'amour- Ty się nie zastanawiasz kogo ty kochasz.. Oj nie. Tutaj chodzi o ochronę. - Co?! Jaką znowu ochronę do cholery?! O co ci chodzi?! - krzyknęła wyraźnie zdenerwowana. - O pieniądze! On ma dużo pieniędzy! Dlatego go wciąż przy sobie trzymasz! - wyb...