Zaprowadziłam ją do auta z nadzieją, że zjemy jeszcze razem obiad. Myślałam, że będzie chciała ze mną uczcić to małe zwycięstwo, szczególnie, że zdecydowanie poprawił jej się humor. Gdy doszłyśmy, elegancko otwarłam jej drzwi po stronie pasażera, a sama zajęłam miejsce za kierownicą i zapięłam pas.
- To co? Idziemy coś zjeść? Masz ochotę na jakąś restaurację? Może włoska? Albo azjatycka..? Chyba, że miałabyś ochotę na jakieś prawdziwe, amerykańskie burgery?
- Leyla odwieź mnie do domu. - odparła chłodno nawet na mnie nie patrząc.
Byłam zbita z tropu. Nie rozumiałam o co jej chodziło, zastanawiałam się też o czym mi nie mówiła. Miała jakieś problemy.. Tylko jakie? Finansowe? Nie.. Są zbyt bogaci.. Miłosne? Może.. Ale skoro nas nie widział, to o co miał by się czepiać?
- Co się stało kochanie? Już wcześniej byłaś mocno przybita, ale myślałam, że ci przeszło..
- Nie, nie przeszło.
- No to o co chodzi? Kto do ciebie zadzwonił?
- Czy możemy już jechać, czy będziesz mnie o wszystko wypytywać jakbyś książkę pisała?
- Nie musisz być od razu taka chamska.. - powiedziałam, ale nie doczekałam się od niej ani odrobiny żalu za jej oschłość.
- Ty też nie mówisz mi o swoich problemach, więc ja nie zamierzam ci się zwierzać. - dodała po chwili.
- Nie mówię, bo mam ku temu powody, z resztą to nie są problemy tylko przeszłość o której wolę nie wspominać. Jakbym miała problem to od razu bym z tym do ciebie przyszła, bo cię kocham. Co to za związek w którym mamy przed sobą jakieś tajemnice..?
- No właśnie. - odparła, a ja zdałam sobie sprawę, że właśnie podsumowałam samą siebie.
- Dobrze, ale dla mnie to jest mega trudne, żeby o tym mówić. Nie chcę do tego wracać, wolę się skupiać na tym co jest tu i teraz. Zrozum to. Robisz mi na złość, że nie mówisz co cię tak zdenerwowało..?
- Nie, nie robię. Ale to moje prywatne sprawy i mojego męża, nie będę cię w to angażować.
- No tak, ty i twój mąż - idealny duet, w który nie możesz mieszać jakiejś małolaty z którą sypiasz. - skwitowałam w złości, po czym odpaliłam samochód i ruszyłam w stronę domu nauczycielki.
Przez całą drogę nie patrzyłam na nią. Mimo tego czułam, że po tym co powiedziałam poczuła się fatalnie, ale mimo wszystko nie przeprosiła. Prawdopodobnie duma jej na to nie pozwalała i musiała postawić na swoim. Miałam to w sumie głęboko gdzieś, bo bardzo mocno mnie uraziła i zrobiła aferę o nic. Chciałam jej tylko pomóc, a w zamian dostałam jak zawsze kopa w tyłek.
Podrzuciłam ją pod dom nawet się z nią nie żegnając. Gdy tylko wysiadła i zamknęła drzwi, dodałam gazu do dechy i zniknęłam na najbliższym zakręcie.
***
Rano nie chciałam nawet wyjść z łóżka. Ani nie czekało mnie nic dobrego, ani nie mogłam porozmawiać z Tiną, która była na mnie obrażona, a ja na nią. Pogoda również dawała mi wyraźne znaki, że nic dobrego się dziś nie wydarzy. Od rana padał deszcz, a chmury były tak ciemne, że zastanawiałam się czy aby na pewno jest tak późna godzina. Typowy marzec.
W końcu niechętnie zwlekłam się z łóżka na poranną toaletę i śniadanie. Nie wiedzieć czemu zaczęłam rozmyślać o rodzicach z którymi nie rozmawiałam od dłuższego czasu, ale widocznie tak musiało być. Nasz kontakt po takich wydarzeniach po prostu musiał być zły, nie potrafiłam z nimi znaleźć wspólnego języka, a oni sami nie wiedzieli o czym ze mną rozmawiać, żeby nie wywołać we mnie fali rozpaczy. Poza tym może i tak było lepiej, bo przecież jestem lesbijką, więc gdy się o tym w końcu dowiedzą, to niewiele by się między nami zmieniło.
![](https://img.wattpad.com/cover/182287602-288-k62126.jpg)
CZYTASZ
Farewell ♥
Romansa- Ty się nie zastanawiasz kogo ty kochasz.. Oj nie. Tutaj chodzi o ochronę. - Co?! Jaką znowu ochronę do cholery?! O co ci chodzi?! - krzyknęła wyraźnie zdenerwowana. - O pieniądze! On ma dużo pieniędzy! Dlatego go wciąż przy sobie trzymasz! - wyb...