23. Urodziny

915 58 42
                                        

- Dwie minuty truchtu dookoła sali. - rzuciła wuefistka, gdy weszłyśmy z Alice spóźnione na lekcje. Omawiałyśmy sprawę tego zdjęcia, choć ja nie miałam na to żadnych sił. - Johnson, Wesley! Moje księżniczki! Wyspałyście się? 

- To tylko kilka minut spóźnienia. - burknęłam pod nosem, na co dostałam z łokcia od przyjaciółki. Szybko też pożałowałam tych słów. 

Tępa blondyna choć wyglądała na łagodną, w rzeczywistości bardzo przywiązywała wagę do swojego przedmiotu. Najmniejsze zaniedbanie groziło punktami ujemnymi, a brak mieszczenia się z czasem podczas biegu w jej tabelce - oceną niedostateczną. 

- Słucham? Kilka minut? No dobrze, to posiedzisz sobie na przerwie TE KILKA MINUT i zapewniam: to będzie jak wieczność. A teraz biegać! - pomachała mi palcem przed twarzą, po czym usiadła na ławce, zapewne po to, żeby wpisać nam spóźnienia do dziennika.

Nie zwlekając zbyt długo zaczęłyśmy biec jak pozostałe dziewczyny z naszej grupy. Wśród nich znalazła się nasza ukochana Sam, lecz bez towarzystwa swoich przyjaciółek. Zdawało mi się, że nie była w zbyt dobrym nastroju po feriach, ale ciężko było mi wywnioskować czy to dlatego, że musiała wrócić do szkoły, czy faktycznie coś się stało. 

A jeśli chodzi o Beth.. Ze względu na rozszerzenia była w innej grupie, także miała zjawić się później.

Myślami uciekłam gdzieś daleko, prawdopodobnie obok mojej anglistki, która zapewne dopiero wstała z łóżka, gdyż miała na później. Z trudem przetrwałam tę okropną męczarnię i ledwo żyjąc doczołgałam się do szatni i lekko obmyłam twarz. Wyglądałam fatalnie po kilku nieprzespanych nocach. Dzwoniła do mnie jeszcze kilka razy, ale nie byłam w stanie odebrać. Myślałam, że będzie mi łatwiej zaakceptować fakt, że ona wciąż jest ze swoim mężem, ale tak nie było. 

Snując się niczym cień po korytarzu, zaczęłam rozumieć, że to zdjęcie to nie przypadek. Ona go kocha, ale jest zauroczona we mnie. Ona go kocha, ale chce mieć także mnie. 

Nie mogłam z tym nic zrobić. Postanowiłam się skupić na tu i teraz. Nie miałam z nią wtedy lekcji, więc miałam jeszcze jeden dzień, żeby poukładać sobie wszystko w głowie i chcąc nie chcąc - skonfrontować się z nią. Do tego wiedziałam, że za dwa dni ma urodziny i musiałam coś jej podarować.. Jak jednak miałam to zrobić wiedząc, że chcę się z nią rozstać? 

Po drodze na historię spotkałam Beth, w dosyć pogodnym nastroju. Trzymała się zdecydowanie lepiej niż dwa tygodnie temu. No i lepiej niż ja.

- Co tam słychać? - zagaiła, chcąc przerwać niezręczną ciszę.

- Bywało lepiej.. Byłam na feriach u dziadków i postanowiłam sobie trochę przypomnieć moje rodzinne strony..

- To dlatego jesteś taka przygnębiona.. Znowu myślałaś o śmierci swojej siostry?

Nie.. Ale to też mnie cholernie boli. Nie musiałaś mi o tym przypominać Beth.

- Tak. - rzuciłam szybko, ale nie chciałam kontynuować dalej tego tematu. - No a u ciebie..?

- Dobrze, chyba..

- Czemu chyba?

- Poznałam kogoś.

- Och? - zdziwiona podniosłam jedną brew. - Kto jest tym szczęściarzem?

- Ekhem, szczęściarą... - chrząknęła. - Ma na imię Jessica.

FarewellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz