Eleni w pierwszej chwili nie poznała Petera. Chłopak, będący bożyszczem dziewczyn z jej klasy, uczęszczającym na siłownię częściej niż na lekcje wrócił po wakacjach trochę odmieniony.
Peter nigdy nie był wysoki. Miał 170 cm wzrostu i ważył 70 kilo, lecz były to same mięśnie. Był bardzo zdrowo wyglądającym szatynem, teraz jednak...
Przed Eleni stał bardzo gruby chłopak w za małych ciuchach. Napięty materiał bluzy sprawiał wrażenie, jakby zaraz miał eksplodować pod naporem tłuszczu. Niegdyś przystojna szczupła twarz, teraz była całkowicie okrągła z dwoma podbródkami, a szyi niemal nie było widać. Imponującej wielkości były także jego biodra i uda.
- Hej - wyjąkała dziewczyna.
- Hej - Peter niezdarnie ją przytulił, bo przeszkadzał mu gigantyczny brzuch - no to... Eee... Wakacje w USA?
- Stary, ja rozumiem tamto jedzenie, ale ty... Przyznaj się, ile przytyłeś - obok nich stanął Kim.
- Eee - Peter zarumienił się - no to teraz 120 kilo.
Eleni i Kim zrobili duże oczy.
- Ty tam robiłeś coś poza jedzeniem? - wyjąkał Kim.
- Uczyłem się - odparł zgodnie z prawdą Peter - poza tym, naprawdę nie jadłem dużo. Mam prostu skłonności do tycia.
- Stary, ty przytyłeś 50 kilo w dwa miesiące - Kim nie dawał za wygraną.
- Zdarza się - odburknął Peter.
***
Eleni usiadła z Peterem i cieszyła się, że jest dosyć drobna, bo tłusty tyłek chłopaka wchodził na jej fotel. Nie przeszkadzało jej to. Tym bardziej, że mogła zobaczyć na własne oczy jak wyglądają ,skłonności do tycia" Petera.
Peter nie przestawał jeść. Nawet gdy z nią rozmawiał coś przeżuwał i nie były to owoce.
Jednak prawdziwym zaskoczeniem była wizyta w Macdonaldzie. Chłopak był niezwykle podekscytowany, a gdy wreszcie odebrał swoje zamówienie, Eleni miała wrażenie, że wykarmiłby tym cała wycieczkę.
- Trochę zgłodnialem - mruknął i zaczął jeść.
Ludzie dziwnie się patrzyli na otyłego chłopaka z taką ilością niezdrowego jedzenia, znikającego w zawrotnym tempie.
- Masz apetyt - przyznała na koniec Eleni.
- No, w Stanach wygrywałem wszystkie konkursy, typu kto zje najwięcej - odpowiedział z dumą chłopak - ale dzisiaj chyba trochę przegiąłem.
Oparł się plecami o ścianę i ułożył dłonie na górze sadła.
- Jestem wykończony.
Eleni była w szoku. Potem dopiero zrozumiała. Chłopak nie traktował jedzenia spożytego na konkursie, jako jedzenia wyliczającego się w to, co spożywał w ciągu dnia. W ten o to sposób, gdyby liczył kalorię, tego dnia nie policzyłbu z 7 tysięcy kalorii.
***
W hotelu na szczęście chłopak miał pokój na parterze. Nie wyobrażał sobie wdrapywanie się na górę. Miał zadyszkę podczas spaceru, a co dopiero większego wysiłku.
- Kiedyś miałeś świetną kondycję - powiedziała zaskoczona Eleni.
- Wolę czipsy i colę, tobie też polecam - odpowiedział Peter.
Eleni naprawdę była zafascynowana przyjacielem, który stał się uroczą tłustą kulką. Z niedowierzaniem i rozbawieniem patrzyła, jak skutecznie unika wszelkich aktywności, wyjść w góry i konkursów, tylko po to by i tak wieczorami gorszyć wszystkich prawdziwie tłustym brzuchem na basenie, opadającym znad gumki kąpielówek.
- Jest na co popatrzeć - śmiał się Peter, wylegując się jacuzzi.
Chłopcy proponowali zrobią mu trening odchudzający.
- Po co się tak męczyć - powiedział do Eleni, nawet tutaj nie przestając jeść słodyczy i popijając colą.
***
- Rany boskie, kto wymyślił te tortury - jęknął Peter - jestem cały spocony.
- Peter jesteśmy dopiero na półpiętrze - westchnął Kim.
- Czyli jeszcze drugie tyle - jęknął Peter - robimy przerwę na jedzenie.
- Robiłeś taką pięć minut temu - Eleni spojrzała na przyjaciela z niedowierzaniem.
- Muszę mieć siłę na wejście - odpowiedział Peter - przybyło mi parę kilo ostatnio...
- Przybyło ci właśnie przez takie obżarstwo - przerwał mu Kim i wbił w palec w tłusty brzuch.
- Być może, ale życie piękniejsze jest z jedzeniem.
***
Można powiedzieć, że Peter się doigrał, kiedy na dyskotece przez trzy godziny tylko żarł, jak określiła to wychowawczyni. Rzeczywiście nie czuł potrzeby tańczenia. Dźwiganie nadprogramowych 50 kilogramów było ciężkie i niewygodne, bo chociaż jego brzuch był olbrzymi, to nogi tak szybko nie nabierały masywności i miało się wrażenie, że napęczniały od jedzenia brzuch przeciąży całą sylwetkę.
- Mój chłopcze - zaczęła starsza kobieta - starałam się nie komentować faktu, że w wakacje sobie dopuściłeś i z przystojnego młodzieńcza stałeś obrzydliwym grubasem, z problemami z poruszaniem się. Rozumiem jest to dla ciebie trudne. Jednakże, po pierwsze obiecałam twoim rodzicom, że wezmę się za ciebie i zaczniesz się ruszać, a po drugie ty nawet nie sprawiasz wrażenia, jakbyś chciał coś ze sobą zrobić.
- To pani obiecała nie ja - odpowiedział Peter, pragnący powrócić do swojej paczki czipsów - poza tym, słyszała pani, dla moich stawów wędrówki po górach to nie najlepszy pomysł, tak samo jak bieganie.
- Nie obchodzi mnie to, jutro z nami pójdziesz - odpowiedziała nauczycielka.
***
Peter się zestresował. Wyobrażał sobie, jak chwilę po opuszczeniu ośrodka dostaje zadyszki i robi się cały spocony, nie miałby potem życia w tej szkole.
Rano też myślał tylko o tym i schodząc na śniadanie upadł i złamał rękę. Karetka zabrała go do szpitala.
Rok później
Wrzesień w klasie maturalnej, to jedyny miesiąc, gdzie nauczyciele zgodzili się na wycieczkę. Eleni czekała przed autokarem. W końcu, koło niej stanął ktoś, kto strasznie dyszał.
- Hej, Eleni - odezwał się chłopak z pełnymi ustami.
Eleni odwróciła się i zobaczyła najgrubszą osobę, jaką widziała w życiu.
- Eee, cześć Peter - odpowiedziała zmieszana.
- Rany boskie chłopie, jakim cudem ty się jeszcze poruszasz - Kim zrobił ogromne oczy.
- Sam sobie zadaję to pytanie - zachichotał Peter, sięgając po kolejną drożdżówkę - muszę wam powiedzieć, że jest cholernie ciężkie przy 300 kilogramach i praktycznie braku mięśni. Jednak nie mogłem sobie odmówić wycieczki. W zeszłym roku przytyłem 10 kilo na niej w zaledwie tydzień, potem, na taki wynik potrzebowałem już całego miesiąca.
- Chcesz być jeszcze grubszy? - zapytała zszokowana Eleni.
- Kto wie, kto wie - odpowiedział przyjaciel z ustami pełnymi jedzenia - uważam, że teraz wyglądam zdecydowanie lepiej.