Rozdział 8

43 1 0
                                    

Lecąc tak tym helikopterem zaczęłam się martwić co oni teraz z nami zrobią? Czy tam będziemy bezpieczni? Co nam zrobią? Co się stanie gdy tam dotrzemy? I co najważniejsze czy rozdzielą mnie z przyjaciółmi? 

- Zaraz będziemy lądować dlatego uważajcie mogą napaść na was poparzeńcy!!! - krzyczy do nas mężczyzna. 

Tak więc kiedy nas wysadzili z oddali zobaczyłam że są jacyś ludzie którzy biegli w naszą stronę dlatego my biegliśmy w stronę budynku. Strażnicy później zaprowadzili nas do miejsca gdzie mogliśmy zjeść i odpocząć. 

- Myślicie że możemy im zaufać? - pytam chłopaków gdy siedzimy przy stole.
- Tego nie wiem ale ważne że jesteśmy bezpieczni. - mówi Newt. 
- Dobrze wiedzieć a ty Thomas co sądzisz? - pytam patrząc na chłopaka który pomagał obrać mandarynkę mojemu bratu.
- Nie wiem dopóki z kimś nie porozmawiamy niczego się nie dowiemy. - mówi.

Z tymi słowami każdy został sam ja chciałam się położyć aby odpocząć. Kładąc się na materacu zamykam oczy lecz po chwili czuję że przytulają mnie silne ramiona i dołączają małe rączki. 

- Pamiętaj co się nie wydarzy ja cię kocham. - mówi Thomas.
- Ja ciebie też siostrzyczko więc jest nas dwóch. - mówi Ollie.
- Ja też was kocham chłopaki nawet nie wiecie jak mocno. - mówię.

Nie wiem ile minęło ale gdy się obudziłam już każdy nie spał. Czekaliśmy co zrobią z nami i gdzie nas zabiorą. Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich dziwny facet.

- Witam was i przepraszam za niedogodności mieliśmy małe problemy ale już jest w porządku.
- Gdzie my jesteśmy i kim pan jest? - pyta Thomas.
- Jesteście bezpieczni już nikt was nie skrzywdzi ja nazywam się Janson i wprowadzę was.
- Zabierzecie nas do domu? - pyta Thomas.
- Można tak powiedzieć bo z poprzedniego nie zostało już nic ale nie o tym najpierw może skorzystacie z prysznica. - proponuje. 

Gdy wreszcie stałam pod baterią prysznicową poczułam minimalną ulgę. Ten gościu nie wydawał się dla mnie zbyt autentyczny dlatego nie zaufałam mu. Widziałam że chłopaki są dobrej myśli dlatego i ja starałam się być. Po prysznicu zabrali nas na badania gdzie pobierali nam krew i wstrzykiwali witaminy. Jednak ja zostałam oddzielona od reszty gdy przyszła po mnie jakaś lekarka. 

- Byłaś jedyną dziewczyną w labiryncie prawda? - pyta.
- Tak ale chłopcy dobrze mnie traktowali. - mówię.
- Czy działo się coś dziwnego gdy może szłaś spać? - pyta a ja coraz bardziej wiem że nie można im ufać.
- Nie a dlaczego pani pyta. - odpowiadam.
- To tylko pytanie nie mam nic złego na myśli. - mówi i po chwili wbija mi igłę w ramię a ja słyszę jak jeszcze mówi że to zła odpowiedź.

Słyszę jak tylko szepczą i zmieniają się aby mnie bardziej otumanić. Nie wiem co z chłopakami i moim braciszkiem. Cały czas miałam go w głowie ale wiedziałam też że pod moją nieobecność chłopaki dobrze się nim zajmą. W sali leżałam też z jakąś dziewczyną którą traktowali tak samo jak mnie. Myślałam tylko o tym aby Thomas się domyślił że to nie jest bezpieczna przystań tylko nadal DRESZCZ. Nie wiem ile tak leżałam ale usłyszałam jakiś dźwięk. Po chwili poczułam jak ktoś mnie budzi.

- Nelly proszę obudź się. - mówi znajomy mi głos.
- Thomas? - pytam.
- Chodź promyczku musimy uciekać stąd. - mówi.
- Musimy zabrać ze sobą Lunę. - mówię wskazując na dziewczynę.
- Oczywiście że ją weźmiemy. 

Chłopak bierze mnie w ramiona abym nie upadła i po chwili jesteśmy na jakimś korytarzu. 

- Czy spotkaliście może chłopaka o imieniu Aris? - pyta dziewczyna.
- Tak niedługo się zobaczycie ale musimy uciekać inaczej oni nas dopadną. - mówi Thomas.

Promyczek  | ThomasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz