Rozdział 12

14 1 0
                                    

Dziewczyny kierują nas do ciężarówek które mają nas dowieść do obozu prawego ramienia. Jedziemy tak naprawdę niedługo ale patrząc na świat chce mi się normalnie płakać i mam nadzieję że przyjmą nas tam dobrze. Chciałabym dobrego życia dla siebie Olliego i przyjaciół bez których nie wiem co by ze mną było. Thomas który trzyma moją dłoń przypomina mi że jest przy mnie i nie zostawi mnie tak po prostu. Gdy wreszcie docieramy widzę że kreci się tu garstka ludzi z tego co wiedzieliśmy miała być to armia a za dużo ich tu nie było. Wysiadamy z samochodów i ruszamy za dziewczynami które prowadzą nas w nieznanym mi kierunku. 

- Widzieliście Vinca? - pyta dziewczyna jakiegoś chłopaka. 
- Nie ale powinien się tu gdzieś kręcić. - odpowiada chłopak.
- To miała być armia. - zauważa Thomas.
- I była ale zostali tylko najwytrwalsi i ci którzy przeżyli. - odpowiada na spostrzeżenie Thomasa jakiś mężczyzna.
- Czy sprawdziłyście każdego ? -pyta dziewczyn.
- Wierzymy Arisowi i Lunie to nasi przyjaciele. - mówi Sonya.

Po słowach dziewczyny Brenda nagle upada a ja wiem że jej stan się właśnie pogorszył.

- Brenda co ci jest? - pyta Jorge.
- Pokażcie jej ranę. - mówi Vince odkrywając nogawkę. - To poparzeniec nie może ona z nami żyć powinna tam zostać. - mówi wyciągając broń.
- Nie może pan jej zabić obiecałam jej że pomożecie a od tego jesteście prawda. - mówię.
- Pomagamy ale jej niestety nie już jest zakażona i niedługo zniszczy całą przystań a tego nie chcemy.
- Vince uspokój się i przestań. - przerywa jakaś kobieta. 
- Może pani jej pomóc? - pytam.
- Thomas Nelly? - pyta.
- Zna nas pani? - pyta Thomas.
- Za to co zrobiłeś to trafiłeś do labiryntu a myślałam że cię zabiją. - mówi.
- O czym pani mówi? - pytam.
- Thomas podał mi współrzędne dotyczące miejsc placówek Dreszczu. Gdy oni się o tym dowiedzieli wysłali twoją ukochaną do labiryntu a potem jak widać ciebie. - tłumaczy kobieta.
- To jest nasze źródło? - pyta zszokowany Vince.
- Dokładnie a teraz proszę przenieście tę dziewczynę i dajcie wszystkim ciepłe ubrania. 

Tak jak powiedziała tak zrobili dali ciepłe ubrania i buty co było bardzo miłe jak dla mnie. Jednak niepokoiła mnie jedna rzecz a raczej osoba mianowicie Luna która cały czas zachowywała się dziwnie jakby wypatrywała czegoś lub kogoś. 

Ja postanowiłam zostawić na chwilę brata i pójść zobaczyć co z Thomasem i Brendą. Trzymałam kciuki aby dziewczyna wyzdrowiała bo była naprawdę w porządku osobą.  Wchodząc do namiotu mijam się z Mery i Jorge. 

- Thomas i jak? - pytam wskazując na dziewczynę.
- Nie wiem za dużo ale Mery mówi że da jej to kilka miesięcy życia. - mówi.
- To takie nie sprawiedliwe przecież ona jest dobrą osobą. - mówię siadając obok chłopaka.
- No właśnie to mnie gryzie a po za tym dowiedzieliśmy się kolejnej rzeczy o sobie. - mówi.
- No tak nawet nie zaczynaj z przeprosinami bo cię walnę.
- Nelly trafiłaś tam przez mnie.
- W dobrej wierze to zrobiłeś a i tak się odnaleźliśmy więc nie ma robić problemu tam gdzie go nie ma.
- Jesteś bardzo uparta Nelly.
- Ty zrobiłeś to dla naszych przyjaciół dlatego nie ma się co winić.
- Kocham cię.
- Ja ciebie bardziej. - mówię.

Chłopak ubiera się ale po chwili widzę jak Brenda się budzi.

- Dobrze cię widzieć w lepszym stanie. - mówię.
- Ciebie też miło widzieć. - mówi.
- A to kto? - pyta Thomas biorąc małe pudełko z łóżka dziewczyny.
- To mój brat choć nie wiem gdzie się znajduje to nadal trzymam jego zdjęcie. 
- A jak się nazywał? - pytam.
- George. Gdy dreszcz nas zabrał jako małe dzieci byliśmy przerażeni jednak byliśmy w tym razem lecz później okazało się że on jest odporny a ja nie. Nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać. - mówi.
- Może kiedyś go odnajdziesz albo on ciebie. - mówię.
- Nie liczę na to ale ty Thomas bardzo mi go przypominasz on też dużo wszystkim pomagał i nie chciał nic w zamian. - mówi dziewczyna.
- Odpocznij a my powiemy Jorge aby wszedł do ciebie. - mówię.
- Dziękuje wam.
- Nie masz za co.

Promyczek  | ThomasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz