Złoto głupców

19 5 1
                                    

Ominis nie potrafił stwierdzić, która jest godzina. W ciemności wszystko wyglądało identycznie. Dzień, noc, zmierzch, świt.

Gdyby nie ustalone pory posiłków, nie zdawałby sobie sprawy, że spał aż do popołudnia. Nawet jeśli był bezużyteczny w czytaniu, wciąż miał dobry słuch, ale ten także potrafił zmęczyć. Asystowanie Sebastianowi w przeszukiwaniu biblioteki do późnych godzin nocnych, aż nie wygoniła ich wściekła bibliotekarka, sprawiło, że głowa pulsowała mu tępym bólem, a kark chrupał nieprzyjemnie i wołał w proteście.

Ominis przeciągnął się, krzywiąc, gdy poczuł, jak jakaś chrząstka przeskakuje mu w ramieniu. A potem zwinął się na boku, zakopując pod kołdrą i ignorując głośny śmiech Sebastiana.

– Ominis... – westchnął chłopak, gdy nawet pyszna woń parującej zupy nie zdołała wybudzić niewidomego przyjaciela. – No dalej, mamy dzisiaj sporo rzeczy do zrobienia – szepnął wprost do ucha Ominisa, wywołując u niego ciarki na plecach.

Było coś w bliskości drugiego, co sprawiało Ominisowi niezaprzeczalną radość. Uwielbiał poranne przekomarzanie się z Sebastianem i błogie lenistwo, gdy chłopak wsunął się obok pod kołdrę i podał mu tacę z jedzeniem. To było miłe, że drugi tak bardzo się troszczył o Ominisa i jego potrzeby.

Ominis usłyszał otwieranie się i trzask drzwi. Harry, który wszedł do Pokoju Życzeń, mądrze nie skomentował położenia dwóch nastolatków, którzy wylegiwali się w łóżku po posiłku. Odkaszlnął tylko niezręcznie, ogłaszając swoją obecność, a Ominis musiał stłumić śmiech. Chłopak był doprawdy niezręczny jak na Gryfona.

– Jak wam wczoraj poszło? – spytał, siadając nieopodal, a jego głos niósł się w przeciwną stronę. Ominis domyślał się, że chłopak usiadł bokiem, byle tylko nie widzieć jego i Sebastiana splecionych ze sobą w wygodnym uścisku.

– Kiepsko – burknął Ominis, a jego głos stłumiła poduszka, w którą pragnął się wtopić.

– Dlaczego? – zdziwił się Harry. – Nic nie znaleźliście, co mogłoby wam pomóc wrócić do domu?

Nawet nie zaczęliśmy szukać – chciał odpowiedzieć Ominis, ale powstrzymał się. Ruch obok wskazał, że Sebastian wzruszył wymownie ramionami.

Cały zeszły wieczór poświęcili Nicolasowi Flamelowi i jego wynalazkom. Sebastian tak napalił się na pomysł stworzenia Eliksiru Życia, który uratowałby Anne, że nie odpuszczał do samego końca. Wertował wszystkie książki alchemiczne, jakie wpadły w jego chciwe ręce. Nawet posunął się do tego, że chciał napisać list do Flamela z prośbą o wypożyczenie Kamienia Filozoficznego, dopóki pewna wzmianka w jednym z tomów nie zaprzepaściła tego pomysłu.

Nicolas Flamel nie żył, a Kamień Filozoficzny został zniszczony pięć lat temu.

Gonili za złotem głupców – uświadomił sobie z goryczą Ominis, czując pod ręką drżenie Sebastiana. Chłopak gotował się w środku z wściekłości. – Piryt, a nie szlachetny kamień.

Wrócili zawiedzeni do Pokoju Życzeń, nie przynosząc ze sobą żadnych przydatnych książek. Nie posunęli się też ani o krok w związku z rozwiązaniem tajemniczej zagadki ich podróży w czasie.

– Spytałem Hermionę o parę rzeczy – zaczął niepewnie Harry, skrępowany w dalszym ciągu pozami Ominisa i Sebastiana. Leżeli bezwstydnie przytuleni do siebie i słuchali z niewielkim zainteresowaniem. – Między innymi o Zmieniacze Czasu.

Cień jutra || SebinisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz