Zdrada

14 3 1
                                    

Budzenie się z uczuciem, że stało się coś złego, nie sprawiło Ominisowi żadnej radości. Instynktownie potrafił rozpoznać chłód w otaczającej go magii. Zgrzyt i zmarszczki rozchodzące się w mocy, jakby ktoś szarpnął wszystkimi strunami harfy, wprawiając je w istną kakofonię.

Zerwał się z łóżka, potykając, gdy źle wymierzył odległość materaca od podłogi. Z zaciśniętymi zębami przeczesywał Pokój Życzeń strumieniami magii, szukając najmniejszych oznak tego, co się wydarzyło.

Wskazówka leżała na biurku pod ścianą. Tchnęło od niej Czarną Magią, wręcz cuchnęło w pomieszczeniu przepełnionym splotami Jasnej Magii. Ominis nie miał pojęcia, jak Sebastianowi udało się go nie obudzić, gdy tylko chłopak wniósł to świństwo do Pokoju.

Ominis podszedł z wahaniem, wyciągając przed siebie różdżkę w razie ataku. Wiedział, że z przeklętymi artefaktami nie można być zbyt ostrożnym. Często wyzywał w myślach Sebastiana od najgorszych głupców za to, że tak łatwo ulegał wpływom zepsucia i nie potrafił rozróżnić, kiedy groziło mu prawdziwe niebezpieczeństwo.

Jak teraz.

Niepozorne tomiszcze, otwarte niewinnie na losowej stronie. Zionęło odorem Czarnej Magii, wręcz nią cuchnęło. Ominis wstrzymał dech, przykładając czubek różdżki do kartki. Papier niemal zasyczał w zetknięciu z czerwonymi iskrami, a nieprzyjemny prąd przeszedł wzdłuż ramienia chłopaka.

Rzucił zaklęcie.

A potem żałował, gdy obojętny głos odczytywał treść przeklętej księgi, którą Sebastian musiał przywlec tu w nocy, jak Ominis spał. Razem z tuzinem innych tomów z Zakazanego Działu, które leżały obok na biurku w różnych stadiach rozbebeszenia, choć nie zionęły już tak oparami Czarnej Magii.

Ominis miał zamiar zwymiotować.

Zamiast tego zacisnął pięści i wybiegł z Pokoju Życzeń, a wściekłość bulgotała tuż pod jego skórą.

Sebastian go zdradził.

Zdradził.

Obiecał... przysiągł, że przeszukają Zakazany Dział razem. Że Sebastian nie wystawi się tak lekkomyślnie na działanie ciemnych mocy, szczególnie gdy był tak podatny na ich sugestie. On... obiecał! Dokładnie wiedział, ile dla Ominisa znaczy dotrzymanie danego słowa!

I złamał przysięgę.

A Ominis nie zamierzał tym razem tak łatwo mu wybaczyć.

Zdrada, zdrada – śpiewało w jego głowie. Pieśń rozchodziła się echem, coraz bardziej zawzięta i szydercza. Ominis wbił paznokcie w skórę, aż rozciął ją i poczuł wilgoć w zaciśniętych pięściach.

Warknął, wybiegając na dziedziniec. Zamek wydawał się pusty, był czas zajęć. Ominis cieszył się, gdy nic nie przeszkodziło mu w szybkim marszu ścieżką, którą przybył po raz pierwszy do tego Hogwartu.

Wrzask poniósł się echem wśród gałęzi, odbił od odległych gór i zawrócił, by znów się wydobyć z jego ust. Nie potrafił powstrzymać pulsowania bólu i musiał dać jemu ujście.

Jak tylko dostanie Sebastiana w swoje ręce...

Ominis obiecał sobie w duchu, że już nigdy więcej jego stopa nie postanie w Katakumbach, lecz waga tej przysięgi była mniejsza od innej - tej, w której obiecał sobie chronić pierwszego i jedynego przyjaciela, jakiego posiadał. A teraz także i jego chłopaka.

Grobowy smród jaskini wdarł się do jego płuc. Zakaszlał, nie mogąc wziąć wdechu, kiedy duszne powietrze wdzierało się przez zasłonę jego zębów. Przetarł szczypiące oczy, próbując odeprzeć napad łez.

Cień jutra || SebinisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz