Winny niewinny

17 4 1
                                    

Ominis westchnął, opierając policzek na piersi Sebastiana i próbując przestać myśleć. Musiał zrobić przerwę, inaczej czuł, że zaraz głowa mu spuchnie i eksploduje od nadmiaru informacji.

– Jesteśmy w kropce – rzekł ponuro, a Sebastian nie miał innego wyjścia, jak tylko się z nim zgodzić.

Leżeli na dużym, wygodnym parapecie wyłożonym kocem i poduszkami, poszukując większej ilości informacji na temat podróży w czasie.

Gdy tylko Sebastian przyswoił fakt, że to nie goblin, a czarodziej przeklął Anne, zaczął robić listę potencjalnych osób. Nowy piątoroczny student, z którym przez jakiś czas się trzymał, opowiadał wiele o czarnoksiężnikach po stronie Ranroka. Był zamieszany w walki, dlatego doskonale znał wrogów zdolnych do takich okrucieństw.

Na pierwszy plan wysuwali się Rookwood, Harlow i im podobni, ale lista potencjalnych przeklinaczy była zbyt długa. Sebastian musiał mieć pewność, kto tego dnia zaatakował Feldcroft i jego ukochaną siostrę.

Dlatego porzucili tymczasowo poszukiwania lekarstwa na chorobę Anne i zajęli się z powrotem podróżami w czasie. Odkryli potencjalne mosty między światami. Zasłona Śmierci występuje podobno jako portal do Zaświatów. Stonehenge to przejście między wymiarami. Ale żadne nie był tym, czego oboje szukali. A zbudowanie własnego Zmieniacza Czasu odrzucili, bo miały one zbyt krótki czas działania, a powyżej pięciu godzin zmiany robiły się niestabilne.

– Może by...

– Hmm? – mruknął Ominis, przysypiając na piersi Sebastiana. Dłoń przeczesująca jego włosy uspokoiła go i uśpiła, zabierając chwilowo wszelkie troski.

– A co, jeśli... to przez Artefakt?

– Co z nim? – Ominis niemal natychmiast oprzytomniał.

– Musimy po niego wrócić – zadecydował Sebastian.

Ominis zamarł z nieczytelną miną.

– Nie – rzekł zimno. – Nie chcę mieć z nim więcej do czynienia.

– Ale...!

– To właśnie Artefakt jest powodem wszystkich naszych problemów – wytknął, przypominając Sebastianowi jego własne słowa. – I może stworzyć ich jeszcze więcej. Dlatego nawet jeśli rzeczywiście ma związek z naszą podróżą w czasie, nie będę zagłębiać się w Czarną Magię – Ominis postawił jasno i krótko swoje warunki. Sebastian westchnął ze słyszalną frustracją.

– To może być nasza jedyna opcja! – oponował dalej, machając rękami. Ominis zaczął czuć na sobie spojrzenia uczniów, którzy siedzieli w bibliotece. Zaciekawione pasemka magii, które nieświadomie odbijały się od postawionej bariery. Może studenci nie słyszeli kłótni za bańką prywatności, lecz z pewnością widzieli gwałtowne ruchy, które wykonywał rozzłoszczony Sebastian. Ominisa rozpraszały te drobne iskierki, które próbowały przebić się przez barierę i podsłuchać. – ...nie mogę zrezygnować z Artefaktu!

– W takim razie ja zrezygnuję z ciebie – odparł chłodno Ominis, wyplątując się z uścisku Sebastiana. Ten próbował go zatrzymać, nagle uświadamiając sobie, że postąpił niewłaściwie. Ale Ominis już stał pewnie na nogach z różdżką w dłoni, gotowy do ucieczki i opłakiwania w myślach kolejnej kłótni z Sebastianem. Może tej ostatniej, kończącej ich krótki związek. – Jeśli jakiś przeklęty Artefakt jest dla ciebie ważniejszy niż ja, to nie mamy o czym rozmawiać – powiedział z pogardą wplecioną w słowa i odwrócił się, przemierzając przestrzeń między stolikami. Nawet uwaga wścibskich uczniów nie przeszkadzała mu tak bardzo, jak kotłowała się w nim złość na Sebastiana.

Cień jutra || SebinisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz