Bliska dal

12 3 1
                                    

Jedenastoletni Ominis nie był dzieckiem naiwnym. Poznał już smak rozczarowania, kiedy własny brat torturował go, zmuszając do rzucenia klątwy Cruciatus.

Jednak wciąż żywił odrobinę nadziei, że Hogwart stanie się jego bezpieczną przystanią. Nowym domem, innym, lepszym.

Gorzko dowiedział się już pierwszego dnia, że to nieprawda. Jak tylko Tiara Przydziału wykrzyknęła jego nazwisko, ludzie odsunęli się na drugi koniec ławki. Na uczcie powitalnej siedział kompletnie sam, tylko pozornie otoczony nowymi współlokatorami.

Jeszcze większą przykrość wyrządziły mu słowa, które usłyszał wieczorem, gdy usiadł w kącie na sofie w Pokoju Wspólnym.

– Na twoim miejscu, trzymałbym się od niego z daleka – usłyszał szepty i miał wrażenie, że patrzą na niego setki oceniających oczu.

– A dlaczegóż to? – odparł zaintrygowany głos, który Ominis jeszcze wtedy nie wiedział, że należy do jego przyszłego, najlepszego przyjaciela.

– Myślę, że coś jest z nim nie tak – kontynuował dzieciak insynuującym tonem. – Jego rodzina jest całkowicie mroczna. Podobno uczą się rzucać Niewybaczalne, jak tylko skończą pięć lat.

Zdrada, zdrada – huczało tymczasem w umyśle Ominisa, który starał się zapanować nad emocjami. Tak bardzo go bolało. Nawet nie dostał od nich szansy. Ci, którzy mieli być jego nową rodziną, okazali się tacy sami jak jego obecna, a może nawet gorsi.

– Niewybaczalne, powiadasz...? – mruknął z zaciekawieniem drugi chłopak, a potem Ominis usłyszał kroki. Bezpośrednio w jego stronę.

Skulił się, odwracając i mając nadzieję, że ten ktoś przeoczy go i odejdzie. Lecz ruch powietrza przed jego twarzą powiedział mu coś całkowicie innego.

– Hej, jeszcze się nie poznaliśmy! – zaćwierkał radosnym tonem ten sam chłopak. – Jestem Sebastian Sallow. Coś czuję, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi!

Ominis w tamtej chwili myślał, że Sebastian był kolejnym z paskudnych fanatyków Czystej Krwi, sądząc po jego jawnym zainteresowaniu Niewybaczalnymi klątwami. Dlatego nie przyjął jego dłoni, odrzucając chłopca.

Ale Sebastian był uparty i nękał Ominisa, co rusz udowadniając mu, że jest godzien jego uwagi. I że nie ma nic wspólnego z Czystokrwistymi, a wręcz przeciwnie - gardził nimi do cna.

Ominis cieszył się, że ma wsparcie Sebastiana, ale wydawało się, że nawet ono w tym momencie nie pomaga.

Zaszli tak daleko w swoich poszukiwaniach, zagłębiając się w nieznane im dotychczas obszary.

Odzyskali z Katakumb Artefakt i po długich sprzeczkach na jego temat, Ominis zgodził się, by spróbowali go naprawić. Sebastian wypróbował szereg zaklęć, jednak nie przyniosły one pożądanego efektu. Wreszcie Ominis z wielką niechęcią i oporami musiał osobiście zbadać Artefakt.

Przedmiot był brzydki z natury, ale wykręcone ramy i spalone powierzchnie przyprawiały go o jeszcze większe mdłości. Wypychał swoją magię poza krawędź, badając sploty resztek ciemnej mocy, jej szorstkie kąty i ciężkie węzły. Rozprostowywał je powoli i mozolnie. Pochłonęło to niezliczone pokłady jego magii i długie dni spędzone na badaniach, ale w końcu Ominis zdołał dokonać przełomu.

Niewidomy chłopak potrafił zdziałać cuda swoją magią na kształt i formę, doprowadzając przedmiot do stanu sprzed zniszczenia. Ale Artefakt był bez życia. Nieruchomy bibelot, w którego należało tchnąć energię, by móc go włączyć. Ale jak?

Żadne zaklęcie nie aktywowało Artefaktu. Ominis wyobrażał sobie, jak głowa Sebastiana paruje od natłoku myśli, kiedy sfrustrowany chłopak intonował coraz to mroczniejsze klątwy raz po raz. Ominis zatrzymywał go, kiedy uznawał, że Sebastian zbliża się do niebezpiecznej linii, balansując między Jasną Magią a Ciemną.

Cień jutra || SebinisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz