11. Co dla was kochaneczki?

21 1 3
                                    

Przynajmniej trzy razy zatrzymali się na stacji benzynowej, dwa na siku i raz bo Minho nie mógł wytrzymać bez serowych pringlesów, kiedy koło północy utknęli w korku na wjeździe do Las Vegas. Latarnie po obu stronach ulicy rozpraszały mrok nocy, który czaił się między powoli narastającymi zabudowaniami przedmieści. June przyglądała się ludziom w samochodach, czekających na sąsiednich pasach. Próbowała sobie wyobrazić jak wygląda ich życie, co robią na co dzień. Za każdym razem gdy uświadamiała sobie, że ludzie, na których patrzy, też mają swoje życie i swoje problemy, wydawało jej się to równie zaskakujące. Że wszyscy z egoizmu zaprzeczają oczywistości, którą jest tworzenie indywidualnego wszechświata, w którego centrum się znajdują, czy im się to podoba czy nie. Każdy ma swój. Uśmiechnęła się pod nosem do swoich myśli, zostawiając na szybie spływającą plamkę pary. Poczuła jak ślina Newta, który spał na jej ramieniu przesiąka przez koszulkę. Zmarszczyła nos patrząc jak jego miarowy oddech wprawia roztrzepane włosy w delikatne drżenie. Skupiła się na obrazie siebie prawiącej mu wykład na temat oślinionej koszulki i obolałego ramienia, mając nadzieję, że to właśnie widzi w swoim śnie. Chociaż oczywiście nie była na niego zła. Nie znaczy to, że „nie umiała się na niego gniewać". Do June nigdy nie trafiały takie słowa i nie była w stanie stwierdzić, czy to dlatego, że jest z natury nerwowa, czy może raczej zwyczajnie uważa, że każda emocja, i dobra i zła, jest równie ważną częścią każdej relacji. Newt chrapnął przez sen i uśmiechnął się ledwo zauważalnie.

- June - mruknął Gally, nie odrywając wzroku od drogi. Wkładał całą siłę woli w to, żeby jego powieki, które opadały z irytująco dużą częstotliwością, pozostały otwarte. Był już bardzo zmęczony - Wynajmujemy hotel?

Na twarzy Teresy, oświetlonej przez ekran komórki, pojawił się lekko złowieszczy wyraz. Za bardzo lubiła luksus i udawanie, że wnętrza którymi się otacza należą do niej. Rodziły w jej głowie obraz gwiazdy, którą w zasadzie nigdy nie chciała być, ale uczucie wciąż było przyjemne. Była skłonna nie kłócić się nawet o to po co w takim razie zmuszona była wybierać koc i użerać się z dwoma debilami.

- Nie wiem czy mamy na to pieniądze - zmartwiła się June, chociaż czuła wyraźnie coraz mocniej doskwierający ból tyłka od zbyt długiej jazdy.

- Nie musimy mieć - odezwał się Harry, który najwyraźniej tylko udawał, że śpi żeby Thomas z policzkiem odciśniętym na szybie, nie czuł się samotny. Gally posłał mu krzywe spojrzenie w lusterku.

- Ludzie, jesteśmy w Vegas - uśmiech Harrego błyszczał niebezpiecznie. - Wystarczy, że wygramy trochę hajsu w kasynie i będziemy ustawieni.

- No tak, łatwizna - burknął Gally pod nosem. Chociaż uważał samego siebie za, w gruncie rzeczy, porządnego człowieka – nie lubił niedomówień, a świadomość kłamstwa wywoływała w nim odruch wymiotny, zatrzymał vana pod jasno rozświetlonym budynkiem.

- Pobudka! - wrzasnął Harry, a gwałtownie wybudzony ze snu Thomas uderzył głową w przednie siedzenie, po czym obrzucił swojego chłopaka wzrokiem pełnym niezadowolenia. Harry jednak dostrzegł kątem oka, jak karmelowa senność rozpływa się w oczach Tommiego. Ah, tak bardzo lubił kiedy chłopak wlepiał w niego te maślane oczy... - Kochani, pora na trochę hazardu - przywołał się do porządku, zastępując myśli o miłości swojego życia, wizją sławy i pieniędzy. Wiedział jednak dobrze, że mógłby mieszkać pod mostem, jeśli tylko miałby Thomasa u swojego boku.

Wszyscy niezdarnie wygramolili się z vana, rozciągając obolałe plecy i truchtając w miejscu, żeby przywrócić krążenie do zdrętwiałych nóg. June przyglądała się Newtowi z rozczuleniem, kiedy stał tylko na skraju chodnika i rozglądał się dookoła, mrugając niemrawo. Sam nie był pewien, czy wciąż nie śni. Sytuacja, w której się znaleźli była zdecydowanie nierozsądna, myślał, przyglądając się migotającemu neonowi kasyna. To wszystko było jak sen, musiał tylko zdecydować, czy dobry, czy zły. Na razie był za bardzo zmęczony, żeby się nad tym zastanawiać. 

To tylko sen... ||TMROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz