• • •
— Musisz się pożywić, Rilan. Wtedy odzyskasz siły i będziesz miał szansę go uratować.
To były ostatnie słowa Ezry, które Rilan zapamiętał wybiegając z jego kryjówki.
Było tak jak powiedział.
Krew, którą spożył z fiolek nie posiadała tych samych wartości jak ta płynąca w ludzkich żyłach, ale była na tyle silna, aby postawić go na nogi. Wszelkie oznaki dyskomfortu zniknęły, zmysły młodzieńca się wyostrzyły i to mu wystarczyło, aby ruszyć w samo centrum wojny.
Nie miał planu, strategii czy ułożonych w głowie słów, które miałyby sprowadzić Cadisa na odpowiednią ścieżkę. Nie było takowej. Rilan pragnął go zobaczyć, wpaść w jego ramiona i zrozumieć, ponieważ miał mętlik w głowie. Zaczął przypominać sobie pewne niuanse związane z czarodziejem, pewne niezgodności, które nie dawały mu spokoju. Sam nie potrafił rozwikłać tych zagadek, dlatego musiał raz jeszcze porozmawiać z Cadisem i stać się dla niego oparciem, nim czarodziej upadnie w czeluści ciemności.
Czuł jak przecinał wiatr, jak jego kroki stawały się szybsze, a ruchy płynniejsze. Potrafił dostrzec wszystko wokół: pająka tkającego pajęczyny, muszki latające przy korze drzew, żabę łapiącą swym jęzorem lecącą ćmę. Drobne rzeczy były jakby w zwolnionym tempie, choć Rilan biegł z imponującą szybkością pokonując własne bariery.
Zmienił się. To wiedział na pewno. Przez lata marzył tylko o tym, aby opuścić Maristi i przemierzyć świat, nieodkryte dotąd lądy. Poznać inne rasy, kultury. Zdobywać wiedzę, aby wyrwać się z ograniczonego świata, w którym przyszło mu żyć.
Teraz zrozumiał, że takie życie byłoby zwykłą tułaczką bez celu. Błąkaniem się za rzeczą, która nie istniała. Byłoby daremną próbą odnalezienia spokoju.
Wszystko czego potrzebował odnajdywał w oczach Cadisa, które przenikały go na wskroś i powodowały uczucie, jakby serce wampira znów zaczynało bić. Potrafił tym spojrzeniem na nowo uczynić go człowiekiem, dać mu poczucie śmiertelności, która przecież odeszła od niego lata temu. Zniknęła pod wpływem gryzienia Selene. Zatracał się w dotyku jego dłoni, badających kolejno jego żuchwę, policzek. Intensywne dociśnięcie kciuka na wargach Rilana odbiło piętno, jakby czarodziej pozostawił na nich prawdziwe znamię, które ich przyciągało. Gdy smakował ust Cadisa, tych zadziornych i pewnych w uśmiechu, czuł jak cały świat znikał i pozostawali razem w prywatnej, niedostępnej nikomu przestrzeni. Rilan poznał jego nienaganną posturę, reakcje na drobne gesty, w których stawał się nieśmiały. Zauważył, że Cadis spinał swe mięśnie, gdy dotykał jego podbrzusza orientując się tym samym, że to była jego słabość i ścieżka do ukojenia.
Uratuj mnie.
Rilan sądził, że Cadis był niezłomny, zawsze pewny siebie i nietykalny, że posiadał tak wielką wiedzę, która podawała mu każdą odpowiedź na tacy i potrafiła go uchronić przed złem, lecz pewnego dnia przekonał się, że także potrafił upaść. Jak każda istota. Czarodziej skrywał swą bezradność za białymi drzwiami starając się odnaleźć na nowo sięgając po narkotyki. Upajał się nimi do nieprzytomności, zagłuszał uczucia strachu nie pozwalając sobie na porażkę. Jednak polegał, nie raz. Poszedł do komnaty króla, a tam jego dusza została złamana. Wzrok Cadisa się zmienił, dotyk stał się inny, ale wampir dostrzegł prawdę w biciu jego serca. Czarodziej nie potrafił skryć swych uczuć, gdy byli sami. Uśmiechał się niekontrolowanie, wypowiadał słowa zaczerpnięte z podświadomości, a jego puls przyspieszał, policzki delikatnie się niekiedy rumieniły.
CZYTASZ
Wampir&Czarodziej (bxb)
FantasyOd dwudziestu lat wampiry muszą żyć w ukryciu, ponieważ moc czarowników się rozwinęła i stała na tyle potężna, że zdołała pokonać krwiopijców. Królestwo Vesos stało się niezwyciężone, jak i postrachem wampirów, które po latach przygotowują się do od...