każda twa postać

444 27 10
                                    

• • •







Kilka dni po uwolnieniu Azazela z lochów w Vesos.







Azazel wypoczywał w norze Ezry każdego dnia. Pół elf nie pozwalał mu zrobić żadnego kroku i przynosił każdy posiłek pod nos demona. Białowłosy kosztował jego dań, które o dziwo były ulubionymi Azazela. Przysmak pod postacią pieczonych nietoperzy albo białe larwy w zalewie rozpływały się w jego ustach. Jednak nie przyznał się do tego, że mu smakowało. Ezra gotował znośnie, tak mówił, lecz naprawdę znajdował ukojenie w choć maleńkiej misce polnych ziół.

Nie potrafił powiedzieć prawdy, wyrazić wdzięczności jak należy, a dodatkowo ten drugi nie był w stanie jej odpowiednio przyjąć.

— Dziękuję ci, Ezra — wyznał te słowa czując jak gorączka znów zaczęła się podwyższać.

Pół elf podszedł do łóżka i przyłożył dłoń do czoła Azazela.

— Jesteś rozpalony, przez to majaczysz — bąknął.

Zawód w sercu demona uderzył go ze zdwojoną siłą. Odważył się powiedzieć więcej niż by chciał, ale szybko został sprowadzony na ziemię.

Odwrócił głowę w przeciwnym kierunku i tym samym chłodna, delikatna dłoń Ezry zsunęła się.

— Masz rację — odparł i chciał zasnąć, jak najszybciej pozbyć się tego kłującego uczucia, które stawało się bardziej uporczywe niż gorączka czy odniesione w lochach rany.

Kolejne dni spędzał tak samo. Leżąc na łóżku, od którego dostawał szału. Nawet, gdy Azazelowi zaczęło się polepszać, Ezra wciąż go karcił za lekkomyślność i kompletny brak dbania o własne zdrowie. A gdy do tego wszystkiego pół elf zaczął mówić o zerowym szacunku dla jego czasu, poświęcenia i marnowaniu leków, Azazel dawał za wygraną i posłusznie słuchał się jego zaleceń. Tak dla świętego spokoju.

Posłuszeństwo Azazela nie trwało jednak zbyt długo, raptem kilka godzin. Demon nie chciał martwić Ezry, dlatego tylko, gdy handlarz wychodził z kryjówki w tajemnicy przed nim ćwiczył myśląc o tym, aby jak najszybciej powrócić do formy. Głowę zaprzątały mu wtedy polityczne kwestie, a przede wszystkim parszywi czarodzieje, którzy łapali demony i istoty innych ras, aby robić na nich eksperymenty. Traktowali przedmiotowo, głodzono, sprawiono im ból, krojono, używali nieznanej magii... Azazel nie potrafił siedzieć bezczynnie wiedząc, że jego bracia cierpieli.

Białowłosy nadal odczuwał dyskomfort, bóle mięśni i głębokie rany, które wciąż nie dawały mu spokoju, dlatego postanowił zostać z Ezrą jeszcze przez parę dni.

Pół elf powrócił do kryjówki przed zmrokiem z koszem pełnym jedzenia i ziół, których chciał użyć do przygotowania lekarstw i eliksirów. Azazel jednak wyczuł zapach suszonych traszek. Ich ogony wystawały z kieszeni spodni czarnowłosego. Płazy bez żadnego problemu zmieściłyby się w koszyku, ale Ezra z pewnością wolał spałaszować ten rarytas w pojedynkę nie dzieląc się z nikim.

Ezra wyjął potrzebne mu składniki zakupione na targowisku i od razu zabrał się do pracy. Azazel w tym czasie udawał, że grzecznie leżał przez cały czas na łóżku i zaczął spoglądać na pół elfa ze spokojnym uśmiechem wymalowanym na twarzy. Demon ułożył dłoń na brzuchu, chcąc podrapać się po odsłoniętej skórze, lecz nagle przypomniał sobie, że utracił on pazury. Poczuł ukłucie w sercu, ponieważ zostały one zerwane w lochach, co było częścią tortur i olbrzymiego bólu. Szpony, długie i mocne były dla demonów niezwykle ważne. Świadczyły one nie tylko o sile istoty, ale przede wszystkim służyły do tego, aby imponować samiczkom lub samcom.

Wampir&Czarodziej (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz