ROZDZIAŁ XI Zazdrość

185 33 7
                                    

Przyglądałem się z boku, jak Noah podawał coraz to większe ostrza Grecie. Dziewczyna niesamowicie dobrze celowała w tarcze, tak jakby była do tego urodzona. W dodatku szybko się uczy. Mam wrażenie, że jednym zamachem potrafiłaby zabić człowieka.

— Dobrze! — wykrzyknął Noah, zbijając z nią piątkę. — A teraz może chwila przerwy.

Pokręciła przecząco głową. Noah nie dał za wygraną i zaczął ją łaskotać. Śmiali się, a ja przewróciłem oczami.

— Skończcie już te cyrki.

— Oho ktoś tu jest zazdrosny.

— Nie, nie jestem zazdrosny, tylko mam kolejne zadanie dla Grety.

Faktem jest, że gdy zauważyłem, iż relacje między Davisem a Gretą stawały się coraz bliższe, coś silnie ściskało mnie w żołądku, ale to nie była zazdrość, na pewno nie.

— A więc jakie masz dla mnie zadanie? — Rukhadze założyła ręce na piersi.

— Już trochę ćwiczysz, więc myślę, że nadszedł czas. — Spojrzałem porozumiewawczo na Noaha. — Szybko się uczysz i jesteś sprytna. Może lepiej poradzisz sobie z tym zadaniem niż David.

Noah podszedł do torby i wyjął z niej potrzebne elementy do stworzenia bomby.

— Co to?

— Będziemy tworzyć ładunek wybuchowy.

— Co o tym wiesz? — wtrącił Noah.

— Proch czarny — wskazała. — Dynamit, heksogen, kwas pikrynowy, trotyl, nitrogliceryna — wskazywała palcem po kolei.

— Co wiesz o nich?

— Charakteryzują się najgwałtowniejszą detonacją i są używane do napędzenia broni palnej.

— Ładnie — przyznał Noah. — Odrobiłaś lekcje.

— A proch czarny i nitroceluloza.

— Wybuchają stosunkowo powoli, ale generują dużą liczbę gazowych produktów reakcji.

— Masy pirotechniczne?

— Służą do wywoływania różnych efektów, takich jak huk, dym, błysk czy iskry.

— Łoo panie... myślałem, że robicie lepsze rzeczy z Sebastianem niż zakuwanie w nocy nazwy ładunków wybuchowych.

Greta walnęła Noaha w głowę. Poczułem satysfakcję.

— Ałaaa.

Rukhadze wyjęła telefon z kieszeni, a mina od razu jej zrzedła, ręce zaczęły się trząść. Podbiegłem do niej i chwyciłem za podbródek, aby na mnie spojrzała. W oczach miała łzy.

— Co się stało?

Podała mi do ręki telefon, gdzie widniała wiadomość. Od razu zacząłem czytać.

Ania Kwiatkowska: Hej. Odzywam się z dość przykrą informacją. Moja mam zmarła tej nocy. Pogrzeb odbędzie się w sobotę o godzinie dwunastej w parafii św. Krzysztofa w Warszawie.

P.S. Na dzień tutejszy nie wracam na studia, zostaję w Polsce.

Od razu po przeczytaniu tej wiadomości, zamknąłem Gretę w niedźwiedzim uścisku, tak jakby inaczej mogłaby mi odfrunąć.

— Chcesz jechać na pogrzeb?

— Chcę.

— Dobrze, więc pojedziemy.

...

Greta waleczna

BORN OF HATE - The Rebellion Trilogy (część III) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz