ROZDZIAŁ XX SILVIA

181 26 0
                                    

Rok 2003

Usłyszał głośny krzyk narodzonego dziecka, który rozbrzmiewał w szpitalnym pokoju. Dźwięk ten niesiony był fają emocji, które wypełniły pomieszczenie, sprawiając, że czas zdawał się zatrzymać.

Otoczonym zapachem świeżo narodzonego życia, mężczyzna nie mógł oderwać wzroku od malutkiego istnienia, które przed chwilą dołączyło do świata. Jego serce biło z radości, a oczy lśniły czystym zachwytem nad tajemnicą narodzin. Ten krzyk, choć donośny, był jak hymn nadziei, przypominający o nieskończonych możliwościach, jakie kryją się w życiu każdego nowego człowieka.

I takie właśnie oczekiwania miał Carlo wobec swojego dziecka, bo właśnie urodził się człowiek, który miał władać czymś tak potężnym, czego nikt by się nie spodziewał.

— Jak ci dać na imię minuscoli. — Trzymał swoje własne dziecko na ręku, które momentalnie się uspokoiło. — Jest piękna jak natura.

— Silvia, kobieta nosząca to imię jest bardzo dokładna, uzdolniona, inteligentna i ma dużą łatwość uczenia się. Zazwyczaj jest też poukładana, harmonijna i spokojna. Myślę, że to do niej pasuje.

***

W tym samym czasie na świat przyszła druga dziewczynka, wypełniając szpitalną salę jeszcze większym ciepłem i radością.

Zaza będąc świadkiem narodzin dziecka, doświadczał uczucia radości i dumy. Dla niego każdy płacz i każdy oddech nowo narodzonej córeczki był jak melodia, której słuchał ze zdumieniem i uwielbieniem.

W tej chwili salę wypełniała atmosfera pełna nadziei, obietnicy nowego życia i bezwarunkowej miłości. Rodzice, zapatrzeni w malucha, wiedzieli, że teraz ich życie będzie pełne niepowtarzalnych chwil, wspólnych doświadczeń i wzajemnej miłości, której siła tylko rosła w miarę upływu czasu.

— Witaj nasza kochana Greto.

***

Siedem lat później

Strzała wystrzeliła.

— Brawo Silvia!

Carlo klasnął w dłonie, dziewczynka uniosła kącik ust. Mężczyzna niezwykle wspierał swoją córkę, dawał jej miłość, której potrzebowała, ale też szkolił na seryjną zabójczyni. Może i mieli swoich sojuszników, ale nigdy nie wiadomo co czas pokaże.

Rucci doskonale wiedział, że można ufać tylko i wyłącznie sobie, a rodzina jest sprawą świętą.

Pracował nad nową bronią atomową, która miała uczynić go najpotężniejszym. Chciał przelewać krew. Chciał, żeby wszyscy się go bali. Chciał zgładzić wiele istnieć, a Silvia miała mu w tym pomóc.

***

Rok 2020

Trzydzieści dwa wystrzały. Dokładnie tyle, ilu ludzi w swoim krótkim życiu zamordowała z zimną krwią Silvia Martinez. Diego nigdy nie dowiedział się, że nie jest to jego prawdziwa córka, aż do swojej śmierci.

Aktualnie zarówno Augustina, jak i Carlo wiedzieli, że to nie jest ich córka. Teraz tylko trzeba było znaleźć właściwą.

— Smith.

— Tak Augustino?

— Znajdź moją prawdziwą córkę.

Tylko nieliczni o tym wiedzieli. Nigdy nie wydaliby tej tajemnicy, bo nie tylko straciliby swoje głowy, ale też ich całe rodziny.

...

Jak myślisz drogi czytelniku, byłbyś w stanie polubić Silvię?

BORN OF HATE - The Rebellion Trilogy (część III) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz