Rozdział Pierwszy

20 2 0
                                    

 initium novum ( j. łaciński) - nowy początek 

W górach Podhala, gdy zapadł zmierzch, ciemność przykrywała krajobraz jak czarna kołdra. Anna ostrożnie kierowała swój samochód wzdłuż krętej drogi, gdzie każdy zakręt odsłaniał nowy widok zasnutych śniegiem drzew i przysypanych chat. Śnieg stopniowo przykrywał metalowe detale samochodu, malując je na biało, jakby natura chciała zakryć wszelkie oznaki cywilizacji. Światła samochodu oświetlały tylko niewielki fragment drogi. Ta mała miejscowość była dla niej czymś więcej niż tylko kolejnym punktem na mapie. Droga, chociaż kręta i stroma, była bezpieczna, a każdy zakręt otwierał nowe perspektywy na górską krainę. Anna czuła się jak odkrywca, który przemierza dzikie tereny, szukając schronienia w dzikiej przyrodzie. To było miejsce, które kojarzyło się jej z młodzieńczymi wyprawami w góry, kiedy szukała spokoju i odpoczynku od codziennego wyścigu. Wspomnienia wracały do niej, gdy przemierzała uliczki wioski. Atmosferę w samochodzie dopełniała cisza, przerwana tylko odgłosem śniegu pod kołami i cichym szumem wiatru. Góry otaczały ją z każdej strony, jakby chciały pokazać swoją potęgę i tajemniczość. Jednak Anna nie bała się tej tajemnicy; czuła się jak część tego świata, który teraz stawał się coraz bardziej surowy i dziki. Kiedy wreszcie zbliżyła się do wioski, jej serce zabiło szybciej z ekscytacji. To miejsce, choć małe i skromne, było dla niej jak oaza spokoju w szalonym świecie. Czuła, że tu należy, że góry przyjęły ją otwartymi ramionami . Mimo że teraz miała swoje auto i mogła tutaj przyjeżdżać bardzo często postanowiła tutaj zamieszkać. Ponieważ to miejsce było dla niej jak dom, pełen wspomnień i ukrytych zakątków, które chciała odkrywać ponownie za każdym razem. Z niecierpliwością czekała na chwilę, gdy wreszcie zatrzyma swój samochód i będzie mogła oddychać powietrzem górskim, pełnym zapachu sosny i śniegu. Anna ostrożnie parkuje swój samochód, wpatrując się w krajobraz wioski przed sobą. Zatrzymuje się na chwilę, chłonąc chłodne górskie powietrze, które przemieszcza się w ciszy zimowego wieczoru. Jest coś magicznego w tym miejscu, co przyciąga ją jeszcze bardziej. Kiedy otwiera drzwi samochodu, wdziera się do niego szorstki wiatr, przenoszący zimno prosto do jej wnętrza. Dreszcze przechodzą po jej skórze, ale Anna zdaje się nie zważać na zimno. Jej kroki przekraczają warstwę śniegu, a każdy krok jest symfonią skrzypiącego śniegu pod butami. Anna krocząc przez drzwi sklepu, melodyjny dzwoneczek powitał ją subtelnym brzękiem. Wewnątrz czekał na nią urokliwy krajobraz - półki pełne lokalnych produktów, kolorowe ręcznie wykonane ozdoby, a w kącie stoisko z świeżymi warzywami od miejscowych rolników. Atmosfera była nasycona zapachem świeżości i tradycji. Rozglądając się po sklepie, Anna zatrzymuje się przed półką z regionalnymi przetworami. Przesuwa się dalej, patrząc na lokalne sery, chleby i miody. Wybiera mały słoik miodu górskiego. Następnie sięga po kawałek oscypka, charakterystycznego dla tego regionu. Przy okazji sięga po lokalne ciasto. Kieruje się do sekcji warzyw, gdzie zauważa świeże pomidory i zielone papryki. Zdecydowana bierze kilka warzyw. Kieruje się w stronę kasy gdy zauważa na jednym dziale z gazetami jest wielki czerwony nagłówek „ Pomóżmy dzieciom, które zaginęły!" Zbliża się do działu i zauważą, że jest to gazeta regionalna. Bierze ja do rąk a pod wielkim nagłówkiem widzi mały napisz „Podhale potrzebuje wsparcia władz!" Anna pierwszy raz o tym słyszała. Podchodzi do kasy i kasjerka patrzy na nią trochę zdziwioną

- Pani tutejsza? - Zapytała z zaciekawieniem kasjerka.

- Wprowadzam się.

Kasjerka zauważyła gazetę i na chwilę zawiesiła na nią wzrok.

- Wie cos Pani o tej sytuacji ? – Zapytała Anna.

- Kto nie wie. – zakpiła z Anny – Moja wnuczka zaginęła dwa dni temu. Nie dotarła do szkoły. Od tylu lat chodziła sama. Lecz nikt jej nie widział. Chciałabym cofnąć czas. I ją wtedy zawieść. – Po jej policzku zaczęły spływać łzy.

MoriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz