Somnia (j. łaciński) – Sny
Promienie słońca przeciskały się przez firankę do pokoju. Jej serce wciąż biło niczym dziki bęben, a w jej umyśle było słychać jeszcze dźwięki z przerażającej nocy. Powoli otwierała oczy, czując na sobie przyjemne ciepło porannego światła. Leżała w swoim łóżku, w bezpiecznym, dobrze znanym otoczeniu swojej sypialni. Przez moment myślała, że to wszystko było tylko koszmarem. Że to, co się wydarzyło, było jedynie wytworem jej wyobraźni. Ale gdy tylko spojrzała na swoje ciało, nadzieja zniknęła. Siniaki i zadrapania na jej kolanach były zbyt prawdziwe, zbyt namacalne, by mogły być jedynie wytworem snu. Powoli wstała z łóżka, czując jak każdy ruch sprawia jej ból. Jej nogi były obolałe, a zadrapania na skórze piekły przy każdym kroku. Z ciężkim sercem podeszła do lustra, które stało na przeciwległej ścianie. Widok jej odbicia sprawił, że serce znów przyspieszyło. Na jej kolanach widniały głębokie siniaki, a zadrapania ciągnęły się wzdłuż łydek, jakby coś ją tam ciągnęło z ogromną siłą. Dotknęła palcami jednej z ran, a ból przeszył jej ciało niczym igła.
- To nie mogło być prawdziwe- , powiedziała cicho . - To musiał być sen... koszmar- . Ale dowody na jej ciele mówiły co innego. Anna potrząsnęła głową, próbując odciągnąć od siebie te myśli. Poszła na dół mając nadzieję, że rutyna poranka pomoże jej uspokoić nerwy .Zeszła powoli na dół, każde skrzypienie drewnianych schodów przyprawiało ją o dreszcze. W kuchni rozejrzała się wokół, próbując odnaleźć spokój w znanych jej przedmiotach. Ale coś było nie tak. Na blacie dostrzegła karteczkę. Serce znów przyspieszyło, a w gardle poczuła gulę strachu.
"Video te ex omni angulo"
Słowa były napisane nierównym, drżącym pismem, które sprawiało wrażenie, jakby ktoś pisał je w pośpiechu. Anna poczuła, jak jej serce bije jeszcze mocniej. Chwyciła szybko telefon i wystukała każdą literkę do telefonu. Czuła jak jej ręce się pocą i trzęsą.
- Obserwuję cię z każdego kąta. – przeczytała po chwili – Co to wszystko znaczy?
Kto to mógł napisać? Jak ktoś mógł tu wejść i zostawić tę wiadomość? Rozglądała się po kuchni, czując, jak strach narasta w jej wnętrzu. Powoli osunęła się wzdłuż szafki kuchennej na podłogę. Do jej oczów zaczęły napływać łzy. Zerknęła na swoje kolana. Powiedział po cichu pod nosem.
- A jak to wszystko to jest prawda?
Nagle usłyszała pukanie do drzwi. W pierwszej chwili zamarła, zastanawiając się, kto mógłby tu przyjść o tej porze. Strach przed tym, co mogłoby się za nimi kryć, paraliżował ją. Powoli wstała z podłogi .Kroki stawały się coraz cięższe. Stanęła naprzeciwko drzwi patrzyła na nie jak zahipnotyzowana. Przed jej oczami pojawiły się momenty gdy była w domku. Tak samo jak te drzwi porywają ją tak samo robiła ta świeca, która tam świeciła. W pewnym momencie powolnym krokiem poszła do drzwi, a ręką dosięgnęła do klamki, całej jej ciało drżało. W jednym momencie otrzeźwiałą, a przed sobą zobaczyła młodego mężczyznę. Był nieziemsko przystojny, jego sylwetka emanowała siłą i pewnością siebie. Miał około sześciu stóp wzrostu, jego ciało było dobrze zbudowane, lecz nie przesadnie muskularne, raczej atletyczne, jak u osoby, która spędza wiele czasu na świeżym powietrzu. Jego włosy były ciemne i gęste, lekko pofalowane, opadające swobodnie na czoło. Jego oczy były głębokie, o barwie intensywnego błękitu, niemal hipnotyzujące, pełne tajemnic, które wydawały się ukryte w ich głębi. Na ustach błąkał się delikatny, uspokajający uśmiech, który dodawał mu uroku i budził zaufanie. Jego rysy twarzy były wyraziste, z silną szczęką i prostym nosem, a skóra miała zdrowy, lekko opalony odcień.
- Dzień dobry – powiedział, jego głos był ciepły i kojący, jak letni wiatr. – Przepraszam, że przeszkadzam. Nazywam się Jaromir, nowy sąsiad. Przeprowadziłem się niedawno i pomyślałem, że warto się przywitać.
CZYTASZ
Mori
HorrorW sercu górskich szczytów, gdzie cisza miesza się z tajemnicą, rozgrywa się historia, która porusza najgłębsze struny ludzkiego strachu i ciekawości. Anna, z pozoru zwykła kobieta, wkracza na ziemie Podhala, nieświadoma, że przekroczyła próg do krai...