Ultimae Paginae Diarium (j. łaciński) – Ostatnie Strony Pamiętnika
Anna, z trudem powstrzymując drżenie rąk, ostatnie strony starego pamiętnik, były coraz trudniejsze dla niej. Ostrożnie przekartkowała strony, a jej wzrok zatrzymał się na ostatnich zdaniach. Ostatnią kartkę wypełniły słowa, które brzmiały jak westchnienie zamykające jakąś bolesną przeszłość.
- Moje myśli toną w czerni, a serce walczy z ciężarem tajemnicy. Czy jestem w stanie odnaleźć światło w tym mroku? Czy kiedyś zrozumiem, co się naprawdę wydarzyło? Ostatnia strona pamiętnika, ale historia wciąż otwarta... - to tylko fragment walki z własnym losem. -Każdy dzień to bitwa z demonami, które próbują mnie pochłonąć. Jednak nawet w najgłębszych ciemnościach, gdzie cień depresji jest najgęstszy, wciąż czuję iskierkę nadziei. Walka z losem to trudne zadanie, ale może kiedyś uda mi się znaleźć światło w tym mroku.
Anna przeczytała to zdanie kilkakrotnie, a potem zamknęła pamiętnik z przekrzywionym uśmiechem na twarzy. Zdała sobie sprawę, że to tylko jedno z wielu pytań, które pozostały bez odpowiedzi. Wtedy nagle telefon Anny zabrzmiał donośnie. Odruchowo sięgnęła po komórkę a na ekranie pojawił się numer, którego nie znała, ale nie spodziewała się dzisiaj otrzymać żadnych połączeń. Odebrała.
- Witaj. Chciałam ci tylko powiedz, żebyś się zastanowiła nad wszystkim. Bo przez ciebie może się dużo ludziom stać krzywda. – Ten głos był należał do kobiety dosyć zachrypnięty dlatego wiadomo było, że jest to kobieta od dość podeszłym wieku.
- Kto mówi? – Jej brwi wystrzeliły w górę a oddech zatrzymał się gdzieś w klace piersiowej.
Osoba po drugiej stronie prychnęła i dodała
- Lepiej, żebyś mnie nie poznała. Ostatnia sytuacja była tylko ostrzeżeniem. Ale ty nie słuchasz.
- Jakie ostrzeż... - Wtedy doszło do niej całą sytuacja. Sytuacja z tamtego wieczoru pojawiała się jej przed oczami.
- Chyba zrozumiałaś. – Kobieta zaczęła się śmieć sarkastycznie. I wtedy Ania usłyszała dźwięk zakończonej rozmowy.
Powoli odsunęła od ucha telefon, patrząc jeszcze przez chwilę na czarny ekran. W sercu poczuła rosnący niepokój, który zamieniał się w panikę. Wstała gwałtownie, wzięła kilka głębokich oddechów, próbując opanować drżenie ciała. Nie miała wiele czasu do stracenia. Szybko się ubrała, chwyciła torebkę i wyszła z domu, trzaskając za sobą drzwiami. Ruszyła w stronę miejsca, które widziała poprzedniego wieczoru. Musiała znaleźć ten domek. Musiała dowiedzieć się więcej. Anna szła szybkim krokiem, niemal biegła, a jej serce biło jak szalone. Każdy krok, każdy oddech zdawał się odbijać echem w ciszy nocy. Ulice były puste, a ciemność spowijała wszystko dookoła. Latarnie, które zazwyczaj dawały trochę światła, teraz migotały niepewnie, jakby same bały się rozpraszać mrok. Chłodne powietrze pieściło jej skórę, a szelest liści pod stopami brzmiał jak szept niewidzialnych świadków. Las wyłaniał się na horyzoncie, jego ciemne kontury majaczyły w mroku. Wysokie, gęste drzewa rzucały długie, upiorne cienie, które zdawały się poruszać, ożywać w półmroku. Każdy szmer, każdy ruch liści budził w niej strach, że ktoś ją obserwuje, że za moment coś wyjdzie z cienia, by ją pochwycić. Anna czuła, jak narasta w niej panika, ale jednocześnie nie mogła się zatrzymać. Przed oczami miała obraz domku, który widziała poprzedniego wieczoru, a w uszach wciąż brzmiał głos starszej kobiety z telefonu. Czuła, że zbliża się do czegoś ważnego, choć przerażającego. Gdy zbliżyła się do skraju lasu, zimny wiatr owiał jej twarz, niosąc ze sobą zapach wilgotnej ziemi i gnijących liści. Drzewa kołysały się lekko, jakby chciały ją powstrzymać przed dalszym krokiem. Serce waliło jej jak młot, a w gardle czuła gulę strachu. W końcu, po dłuższej chwili marszu, zobaczyła go. Mały, drewniany domek stał na skraju lasu, otoczony cieniem drzew. Jego okna były ciemne, pokryte kurzem i pajęczynami, a dach lekko się zapadał. Wyglądał, jakby był opuszczony od lat, ale jednocześnie emanował dziwną aurą, jakby coś w nim wciąż żyło. Anna zatrzymała się na moment, zbierając odwagę. Wzięła głęboki oddech, próbując opanować drżenie rąk, po czym ruszyła w stronę drzwi. Jej kroki były coraz wolniejsze, jakby każda część jej ciała próbowała ją powstrzymać. Drewniane deski pod stopami skrzypiały przeraźliwie, a każdy dźwięk wydawał się być wzmocniony przez ciszę nocy. Dotarła do drzwi i uniosła rękę, aby zapukać, ale zatrzymała się w połowie ruchu. Wstrzymała oddech, nasłuchując. Przez chwilę panowała cisza, a potem usłyszała ciche kroki wewnątrz domku. Drzwi otworzyły się powoli, skrzypiąc złowieszczo, a w progu stanęła starsza kobieta. To była Zofia. Jej oczy błyszczały w świetle księżyca, a twarz wyrażała mieszaninę zdziwienia i niepokoju. Jej siwe włosy były związane w ciasny kok, a oczy, choć zmęczone, miały przenikliwe spojrzenie.
CZYTASZ
Mori
HorrorW sercu górskich szczytów, gdzie cisza miesza się z tajemnicą, rozgrywa się historia, która porusza najgłębsze struny ludzkiego strachu i ciekawości. Anna, z pozoru zwykła kobieta, wkracza na ziemie Podhala, nieświadoma, że przekroczyła próg do krai...