Rozdział 5

1.5K 198 99
                                    

Rozdział 5

Pewnej nocy końcem kwietnia Nina obudziła się, czując ból. Od razu wiedziała, co się dzieje i szybko zaczęła budzić męża.

– Mariusz! Mariusz, obudź się!

– Co...? Co jest...? – spytał sennie, patrząc na żonę.

– Chyba zaczynam rodzić. Ubieraj się i leć po ciotkę Halinę, żeby została z Leosiem – poleciła. – Na litość boską, chłopie! Rusz się, a nie gap na mnie, jakbyś mnie pierwszy raz w życiu widział! Auć! – jęknęła znowu, gdy poczuła skurcz.

Kobieta powoli wstała z łóżka i poczuła nagle wilgoć spływającą jej po nogach.

– No dobra. Posprzątam później – mruknęła tylko, patrząc na podłogę.

Mariusz zerknął jeszcze na zegar w pokoju. Była trzecia w nocy. Ubrał się jednak szybko, gdy w końcu dotarła do niego powaga sytuacji i pobiegł do ciotki Haliny. Mieli zapasowe klucze do jej mieszkania, które dała im na wszelki wypadek. Była już w końcu starszą kobietą i jak sama mówiła, wolałaby nie leżeć za długo na podłodze, gdyby coś się stało.

Kiedy upewnili się, że wszystko jest załatwione, pojechali do szpitala. Nina miała nadzieję, że ich synek będzie dzielnym chłopcem i niczego nie wymyśli pod ich nieobecność. Leoś był zwykle grzeczny, ale jak każde dziecko miewał swoje dziwne pomysły. Oboje każdego dnia dziękowali jakiejś dobrej mocy, że znaleźli wtedy to dziecko. Wniosło do ich życia tyle radości, że nawet nie sądzili, że to jest możliwe. Nie miało dla nich żadnego znaczenia, że to nie było ich rodzone dziecko. Wychowywali go jak własne i nie zamierzali nikomu oddać. A teraz los ponownie się do nich uśmiechnął i ich rodzina miała się powiększyć.

Rano Leon obudził się i w kuchni zastał ciotkę Halinę.

– Cześć ciociu. Gdzie mama? – zapytał.

– W szpitalu. Pojechała urodzić twoje siostry. Tata ją zawiózł.

Chłopiec pokiwał głową, a potem poszedł umyć zęby i ubrać się. Już dawno nie potrzebował pomocy w takich codziennych czynnościach. Już niedługo kończył zerówkę i był dużym chłopcem.

– Ciociu – zaczął przy śniadaniu. – Ale mama nie przestanie mnie kochać?

– Oczywiście, że nie – zapewniła go. – Skąd ten pomysł?

– No bo Ala mówiła, że od kiedy ma małą siostrę, to jej mama i tata zajmują się tylko nią i mają dla niej mało czasu.

– A o to chodzi. Nie, Leoś. Mama i tata nie przestaną cię kochać. Po prostu małe dziecko nie zajmie się sobą. We wszystkim trzeba mu pomagać, a ty jesteś już dużym chłopcem i na pewno to rozumiesz? Mamie trzeba będzie teraz pomagać.

Chłopiec zastanowił się przez chwilę, a potem skinął głową.

– Ja i tak miałem długo mamę i tatę tylko dla siebie – powiedział, wracając do jedzenia jajecznicy. – One będą musiały się dzielić nimi ze mną.

Ciotka Halina zaśmiała się tylko cicho. Przywykła już, że Leoś był niezwykłym dzieckiem i miał swój sposób rozumowania. Może wynikało to z tego, że miał te swoje różne zdolności? Nie wiedziała, bo nigdy wcześniej nie miała styczności z kimś takim.

Przypomniało jej się, jak kiedyś bardzo bolała ją noga, w którą niefortunnie się uderzyła. Nie była już najmłodszą osobą, więc oczywiste było, że odczuwała niektóre rzeczy mocniej albo dochodziła do siebie dłużej po chorobie. Leoś spytał ją wtedy, co ją boli? Gdy odpowiedziała, że noga, chłopiec pomasował ją tam rączkami i ku jej zaskoczeniu ból się zmniejszył. Spytała potem Ninę i Mariusza, czy byli świadomi takich zdolności syna.

Poskramiając SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz