Rozdział 20

1.5K 191 100
                                    

Rozdział 20

– Muszę powiedzieć, że to całkiem zabawna reakcja na próbę przekroczenia linii wieku – stwierdził Severus, widząc wchodzących do skrzydła szpitalnego bliźniaków Weasley. Obaj mieli wyjątkowo imponujące brody. Zresztą nie tylko oni.

W ostatnich kilku dniach takich sytuacji było już kilka. Nieletni uczniowie próbowali różnych sztuczek, żeby zgłosić się do udziału w Turnieju Trójmagicznym. Kusiła ich wygrana w wysokości tysiąca galeonów i zapisanie się w historii jako zwycięzca. Nawet taki Draco Malfoy wydawał się zainteresowany, ale nie był aż tak zdesperowany, żeby próbować jakichś prymitywnych sztuczek z eliksirem postarzającym.

Osobiście uważał, że ten turniej za idiotyczny pomysł, ale nie mógł zaprzeczyć, że rywalizacja pomiędzy szkołami mogła być swego rodzaju odskocznią od domów, których przedstawiciele skakali sobie do oczu. Gryfoni i Ślizgoni wiedli w tym prym, ale to obecny czwarty rok bił wszelkie rekordy. Ronald Weasley i Draco Malfoy żarli się średnio raz w tygodniu i nawet najokropniejsze szlabany nie przynosiły rezultatu. Wiedział, że to Draco był głównym prowodyrem tych sytuacji, ale nie zamierzał mówić tego głośno. Ślizgoni już wystarczająco byli dyskryminowani. Upomniał tylko syna Lucjusza, żeby uważał, co i kiedy robi.

– Za bardzo skupiasz się na Weasleyu – powiedział wprost. – To się może dla ciebie źle skończyć.

– Weasley nic mi nie zrobi. To tchórz – odparł Draco.

– Może i tchórz, ale to Gryfon. Oni najpierw robią, a potem myślą. Zanim włączy mu się odruch myśleniowy, zdąży cię wysłać do skrzydła szpitalnego. Pohamuj się przynajmniej na czas turnieju, żeby nie robić Ślizgonom w oczach naszych gości złej opinii.

Młody Malfoy niechętnie na to przystał. Dla niego drażnienie Weasleya było jak sport. Severus był więcej niż pewien, że kiedyś przyjdzie dzień, gdy do wszystkiego włączą się bliźniacy i sytuacja nabierze zupełnie innego wyrazu. Na razie musiał jednak stopować obie strony na swoich zajęciach. Nie wiedział, czy u innych nauczycieli wyglądało to podobnie, ale niespecjalnie go to interesowało. Dopóki Minerwa, uważana za najsurowszą nauczycielkę w szkole, nie zgłaszała mu problemów, nie musiał się martwić o swoich Ślizgonów. Opiekunka lwów zwykle skupiała się na swoich wychowankach, ale nawet ona nie mogła mieć oczy dookoła głowy. Dowodem była sytuacja z opętaniem Ginewry Weasley.

– Mam szczerą nadzieję, że już nie zobaczę nikogo z brodą – powiedział Severus, podając bliźniaków antidotum.

– Dyrektor ma brodę – powiedział jeden z nich. – Ale możemy pomóc mu się jej pozbyć, jeśli pan chce.

– Obawiam się, że żaden eliksir nie pomógłby mi wtedy na odzobaczenie tego, co się pod nią kryje.

Bliźniacy wyszczerzyli się do niego. Byli jednymi z tych, którzy kompletnie się go nie bali. Co jakiś czas musiał ich ukarać, przypominając, że jego zajęcia nie są kółkiem eksperymentalnym, tylko nauką, jak się obchodzić z niebezpiecznymi składnikami przy ich używaniu. Na niewiele się to jednak zdało. Obaj byli naprawdę zdolni i kreatywni, czego już nie raz dowiedli, ale paradoksalnie zbyt chaotyczni, żeby wyobrazić ich sobie w pracy za biurkiem.

Z kolei sam Severus miał już dość zajęć i problemów, i zdecydowanie nie potrzebował do tego wszystkiego jeszcze pozbawionego brody Albusa. Wystarczyło, że Black wisiał mu nad głową za każdym razem, gdy korzystał z rodowej biblioteki Blacków. Na szczęście liczba białych kruków, jakie tam znalazł, wynagradzała mu obecność tego kundla.

Poskramiając SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz