Theo
Kochałem zapach książek. Prawie tak samo mocno, jak księgarnię Old and Dusted. I dlatego, nie zastanawiałem się nawet przez chwilę, kiedy zobaczyłem, że pani Betty poszukuje pracownika.
Pociągnąłem za wielkie, drewniane drzwi i wszedłem do środka. Już w progu uderzył mnie niesamowicie kojący zapach książek, kurzu i jeszcze czegoś... słodkiego. Powietrze pachniało wanilią i byłem przekonany, że Betty z rana odwiedziła cukiernię naprzeciwko. Żadne inne wypieki nie pachniały tak słodko, jak te wyczarowane przez Margaret Adams. Ta kobieta miała prawdziwy talent i szczerze mówiąc, byłem przekonany, że w Blue River tylko go marnuje.
W tym miasteczku właściwie nigdy nic się nie działo. Nie przyjeżdżało tu nawet zbyt wielu turystów, którzy mogliby docenić pyszności dostępne w Sweet Doughnut, ale nie miałem zamiaru narzekać. Dopóki dane mi było jeść najlepszą szarlotkę, najlepsze pączki i najlepszy tort truskawkowy - byłem w niebie.
Tylko czasem tęskniłem za najlepszymi babeczkami czekoladowymi.
Na wielkim skórzanym fotelu w kącie Old and Dusted siedziała kobieta. Na moje oko miała może z sześćdziesiąt lat? Ale równie dobrze mogła mieć czterdzieści. Na czubku jej nosa wisiały okulary, a w lekko siwe włosy miała wpiętą dziwną spinkę z jakimś owadem.
Zawsze z jakimś owadem.
Na kolanach trzymała wielką książkę i mimo, że nie widziałam okładki to wiedziałem, że było to Przeminęło z wiatrem, z którym Betty nigdy się nie rozstawała. Ciągle powtarzała, że kiedyś przeczyta tę książkę do końca, ale za każdym razem, kiedy ją widziałem, miała ją otwartą mniej więcej w połowie i szczerze wątpiłem, że kiedykolwiek dotrze do ostatniej storny.
– Dzień dobry, Betty – przywitałem się z uśmiechem. Musiałem dziś być najbardziej czarującą wersją siebie, bo o niczym bardziej nie marzyłem niż o dostaniu tej pracy. Jasne, będę mógł na pełen etat pracować tylko w wakacje, ale miałem ogromną nadzieję, że Betty się na to zgodzi.
– Dzień dobry, dzieciaku. Co ty tu robisz o tak wczesnej porze? – zapytała unosząc wzrok znad swojej książki.
– Tata wysłał mnie na zakupu do Kitha, ale zobaczyłem ogłoszenie na twoim oknie, więc oto jestem – wzruszyłem ramionami i posłałem kobiecie promienny uśmiech. Rodzice mnie zabiją, jeśli nie wrócę z bułkami i mlekiem za kilkanaście minut, więc musiałem się streszczać.
– Theo, dzieciaku. Są wakacje. Idź się baw, a nie myśl o pracy.
– Betty, przecież wiesz, że i tak większość lata spędzę tutaj, więc oboje możemy skorzystać na tej mojej obecności. Ty będziesz mieć kogoś do pomocy, a ja trochę zarobię. Poza tym, kocham to miejsce. Naprawdę chcesz zatrudnić kogoś, kto nie ma pojęcia, gdzie znajduje się twoje najcenniejsze wydanie Buszującego w zbożu?
Właścicielka księgarnii poprawiła okulary na nosie i spojrzała na mnie z poważną miną. Na jej twarzy wypisane było, że w tej chwili właśnie zaczęła poważnie rozważać moją propozycję.
No dalej Betty, zgódź się.
– Co twoi rodzice na to?
– Będą szczęśliwi, że znalazłem sobie jakieś zajęcie.
– A co, gdy wakacje się skończą?
– Wtedy będę pomagać ci po szkole.
– A czy ty przypadkiem nie będziesz teraz w ostatniej klasie? Dużo zajęć, aplikacja na studia?
– Oh Betty, zaufaj mi. Dam sobie ze wszystkim radę. Poza tym, sama wiesz, że nikt inny nie nadaje się do tej pracy bardziej niż ja.
Kiedy kobieta zaczęła kręcić głową z uśmiechem, wiedziałem już, że nie jest w stanie mi odmówić. Uśmiechnąłem się szeroko i puściłem do niej oczko.
CZYTASZ
Słodki zapach lata
RomanceKiedy Theo Kane przekroczył próg Sweet Donought, świat Jo wywrócił się do góry nogami. Jej wróg. Jej przyjaciel. Jedyna osoba na świecie, której nie chciała już nigdy więcej oglądać. +16 Co znajdziecie w środku: - wakacyjny klimat - motyw friends t...