Theo
Tak po prostu wyszła. Widziałem jak wstała z krzesła, na którym siedziała i wyszła. Usłyszała moje imię i tyle jej wystarczyło, żeby schować głowę w piasek. Chyba zapomniała, że znam ją lepiej niż ktokolwiek na całym świecie. Wiem jak się zachowuje, kiedy jest zła. I wiem, kiedy jest szczęśliwa. Jestem w stanie czytać z niej jak z otwartej księgi i okazuje się, że mimo, że nie widziałem jej od dwóch lat, to nic się nie zmieniło.
Skoro tak chcesz się bawić Jo, to zagram w twoją grę.
– Betty wysłała mnie po zamówione ciasta – powiedziałem do Margaret posyłając jej niewinny uśmiech. Kobieta odwzajemniła go i wyciągnęła z lodówki trzy przygotowane wcześniej opakowania.
– Słyszałam, że podobno teraz pracujesz w księgarni. To wspaniale.
Nie wiedziałem, czy kocham to, czy nienawidzę, że w Blue River wiadomości rozchodzą się tak szybko. Wydaje mi się, że taki urok małego miasteczka. Chociaż wcale nie byłbym zły, gdyby czasem plotki docierały do ludzi trochę wolnej.
– Tak, wspaniale. To praca moich marzeń, więc cieszę się, że Betty chciała dać mi szansę.
– Myślę, że Jo będzie szczęśliwa, że nie tylko ona jest skazana na pracę tego lata. Swoją drogą, gdzie się podziała ta dziewczyna?
– Rozbolała ją głowa i wyszła zapłać świeżego powietrza – odpowiedziała szybko Claire, posyłając mi mordercze spojrzenie.
Czyli rozmawiała z Jo na mój temat. Cholera.
To dawało już dwie osoby w całym Blue River, które widziały o tym, co się dzieje. Pierwszą z nich chcąc nie chcąc był mój brat.
– Na pewno niedługo się z nią zobaczę. Dziękuję za ciasta. Jestem pewien, że klub książki jak zwykle będzie zachwycony i nie zostawi ani okruszka – zabrałem zamówienie i poszedłem w kierunku księgarni. Kiedy tylko zamknęły się za mną drzwi Sweet Doughnut przyspieszyłem kroku. Jeśli Jo myślała, że uda się jej mnie unikać przez całe lato, to się pomyliła.
– Betty, czy mogę teraz skorzystać ze swojej przerwy? – zapytałem odkładając pudełka z ciastami na blat.
– Śmiało dzieciaku. Tylko wracaj mi tu za piętnaście minut – mrugnęła do mnie, jakby wiedziała, że biorę tę przerwę tylko dlatego, żeby zobaczyć się z Josie. Zresztą, tego raczej nie trudno było się domyślić.
Nie tracąc czas na zbędne rozmyślanie, po prostu pobiegłem i miałem nadzieję, że dziewczyna nie odważyła się jeszcze wrócić do środka cukierni. Na szczęście spędziłem z nią mnóstwo czasu przy tylnym wyjściu ze Sweet Doughnut, że nie miałem najmniejszych problemów, żeby trafić we właściwe miejsce.
Zatrzymuję się, kiedy udaje mi się ją zauważyć. Stoi oparta o drzwi i głęboko oddycha.
Kurwa. Chyba jest gorzej niż myślałem.
Widok roztrzęsionej Jo sprawia, że moje serce w jednym momencie roztrzaskuje się na jeszcze więcej drobnych kawałków. Czy ja naprawdę aż tak zjebałem?
Nie dowiem się dopóki z nią nie porozmawiam.
– Josephine – odzywam się i podchodzę bliżej.
– Nie, nie. Nie ma mowy – odzywa się i zaczyna kręcić głową. Kiedy jej dłoń ląduje na klamce, tracę zdolność logicznego myślenia. Podbiegam do niej i zamykam w objęciach, blokując tym samym wejście do środka.
– Proszę Josie. Porozmawiaj ze mną.
Dziewczyna wyrywa się z moich ramion i odsuwa ode mnie. Zupełnie tak, jakby moja bliskość ją raniła.
Może i sobie na to zasłużyłem. Może nie powinienem był mówić Andrew o jej uczuciach do niego. Tylko, że musiałem to zrobić. Wiedziałem jak Andy zareaguje, a ostatnie czego chciałem, to żeby mój brat złamał jej serce. Nie podejrzewałem, że po drodze, to ja będę tą osobą, która zrani ją najbardziej. I słowo daję, nie miałem pojęcia, co ostatecznie Andrew jej powiedział. Nie rozgadywał się na ten temat, a ja nie pytałem. Pewnie to okazało się moim największym błędem.
– Nie mamy o czym rozmawiać Theo. Nie chcę z tobą rozmawiać. Nie chcę cię widzieć. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. To... – przerwała, żeby złapać oddech. – Nienawidzę cię.
– Nieprawda Josie. Nie wierzę, że istnieje świat, w którym mogłabyś mnie nienawidzić.
– To uwierz, bo właśnie w nim istniejemy.
Odpowiedziała, ale wyglądała tak, jakby ta odpowiedź kosztowała ją wszystkie pokłady energii jakie w sobie miała. Rozumiałem, że jest na mnie zła. Naprawdę to rozumiałem. Tylko, że chciałem, żeby ona zrozumiała też mnie.
Może i byłem naiwny, że po dwóch latach milczenia wciąż wierzyłem, że naszą przyjaźń można uratować, ale teraz mam całe lato, żeby spróbować. I nie zamierzałem się poddać tylko dlatego, że Jo straciła tę nadzieję.
– Dlaczego zatem nikomu nie powiedziałaś, że już się nie przyjaźnimy? – zapytałem z czystej ciekawości, ale też trochę dlatego, żeby zmusić ją do dyskusji.
– Powiedziałam Clarie – odbiła piłeczkę.
Spojrzała na mnie gniewnie i zaplotła ręce na klatce piersiowej. Wiem, że starała się wyglądać groźnie, ale stała przede mną w różowym fartuszku, a na policzkach miała ślady mąki. Z tą swoją groźną miną wyglądała niesamowicie uroczo.
– Tylko Clarie. Wiem, że powiedziałaś tylko jej. Ja też nikomu nie powiedziałem. I myślę, że to z tego samego powodu, dla którego ty też nie przyznałaś tego głośno.
Wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu. Powietrze między nami aż iskrzyło. Chciałem jej tak wiele powiedzieć, ale wiedziałem, że ona nie jest gotowa, żeby mnie wysłuchać. W jej oczach odbijało się mnóstwo nagromadzonego bólu. Gdybym mógł sprzedać duszę, żeby jakoś jej pomóc, to zrobiłbym to. W tym momencie jedynym, co mogłem jej dać, jest rozmowa.
– Zostaw mnie Theo. Nie mam ochoty rozmawiać.
Musiałem być ostrożny. Nie chciałem, żeby się całkowicie na mnie zamknęła, ale dopóki będzie ze mną rozmawiała, nawet w złości, to będzie więcej niż mógłbym chcieć.
Byłem przekonany, że krok po kroku uda nam się odbudować naszą relację. Jo po prostu potrzebowała czasu, żeby mnie z powrotem do siebie dopuścić. I miałem zamiar zrobić wszystko, żeby tak się stało.
– Przed nami całe lato, Josephine. Może jeszcze tego nie rozumiesz, może się boisz, ale jestem pewien, że w końcu zdecydujesz się mnie wysłuchać. Oboje tego potrzebujemy – uśmiechnąłem się do niej, splotłem ręce za plecami i spokojnym krokiem wróciłem do Old and Dusted, żeby dokończyć swoją zmianę.
Po powrocie do księgarnii Betty zapytała mnie, czy wszystko dobrze. Odpowiedziałem jej, że nawet lepiej niż się spodziewałem. I to była prawda.
Wiedziałem, że czekało mnie mnóstwo pracy, żeby udowodnić Josie, że może mi zaufać, ale dla tej dziewczyny byłem w stanie zrobić wszystko. Jeśli trzeba będzie, to spalę cały świat, tak że zostaniemy tylko ja i ona – wtedy nie będzie miała wyjścia, będzie musiała mnie wysłuchać. Miałem tylko nadzieję, że potem będzie potrafiła mi wybaczyć.
CZYTASZ
Słodki zapach lata
RomantizmKiedy Theo Kane przekroczył próg Sweet Donought, świat Jo wywrócił się do góry nogami. Jej wróg. Jej przyjaciel. Jedyna osoba na świecie, której nie chciała już nigdy więcej oglądać. +16 Co znajdziecie w środku: - wakacyjny klimat - motyw friends t...