Rozdział 2

760 121 23
                                    

Naya oderwała wzrok od zdjęcia i ruszyła w stronę swojej szafki. Otworzyła ją za pomocą czterocyfrowego szyfru i wyciągnęła podręczniki, których będzie potrzebowała na trzech pierwszych lekcjach.

Nieświadomie użyła więcej siły do zamknięcia blaszanych drzwiczek co sprawiło, że Olivia podskoczyła przestraszona. Położyła swoją drobną dłoń na brzuchu i otworzyła szeroko oczy.

- Co rozzłościło cię tym razem?

- Pytasz jakbym złościła się zawsze i z byle jakiego powodu - Naya westchnęła i upchała książki w swojej torbie. Jej ramie zabolało od ciężaru, a przez głowę przeszła myśl, że powinna kupić plecak. Wtedy jej plecy nie byłyby tak krzywe, a jej ciało odrobine ładniejsze.

- A tak nie jest?

- Złoszczę się wtedy, gdy faktycznie mam powód.

- Więc jaki powód masz tym razem?

Olivia znała ją za dobrze. Była też dobrą obserwatorką, więc niewiele da się przed nią ukryć. Czasami było to przerażające i uciążliwe.

Zwłaszcza, gdy chciało się ukryć swój smutek przed całym światem.

- Nic.

- Przerabialiśmy to - Olivia wyglądała na znudzoną. - Ja pytam, ty udajesz, ja dopytuję, ty dalej udajesz, ja nie daję ci spokoju, a ty mówisz mi co jest na rzeczy. Możemy pominąć to wszystko i przejść do ostatniej części?

Przed odpowiedzią uratował ją szkolny dzwonek, który informował o rozpoczęciu pierwszej lekcji. Na całe szczęście sala była na tym samym piętrze co szkolne szafki. Przedarły się przez korytarz wypełniony uczniami i weszły do sali zajęciowej. Zajęły swoje miejsce i cierpliwie czekały na pojawienie się nauczyciela. Angielski nie był najgorszym wyborem na pierwszą lekcję w poniedziałek. Rozłożyła potrzebne rzeczy na biurku i otworzyła zeszyt na ostatniej zapisanej stronie. Po kilku sekundach zobaczyła przed sobą niewielką kartkę wyrwaną z zeszytu z jednym zdaniem napisanym charakterem pisma jej przyjaciółki.

Co cię złości?

Pytanie dość oczywiste, ale nie było na nie jednoznacznej odpowiedzi. Złapała za długopis i zaczęła zapisywać na kartce kolejne zdania.

To, że przez ludzi powstał plastikowy ocean. To, że społeczeństwo przyzwala na sztuczne kreowanie kanonów piękna. To, że z roku na rok wzrasta nadużycie alkoholu przez młodzież. To, że ludzie mają gdzieś fakt, że wyczerpują naturalne źródła energii. To, że rodzice nakładają presje na swoje dzieci przez co wzrasta wskaźnik samobójstw wśród nieletnich.

Skończyła pisać i przesunęła kawałek papieru w stronę swojej przyjaciółki. Przez chwilę przyglądała się jej reakcji. Była dokładnie taką jakiej się spodziewała. Na czole Olivii pojawiła się zmarszczka, a usta uformowały się w grymas.

- Zawsze coś - wymamrotała pod nosem i schowała kartkę między stronami podręcznika od angielskiego.

Naya wzruszyła ramionami, a jej usta uformowały się w niewielki uśmiech. Zawsze cieszyły ją reakcje Olivii, ale nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego. Resztę lekcji spędziła na notowaniu i rozmyślaniu o tym co faktycznie ją tak rozzłościło. Choć było to zbyt mocne słowo. To nie tak, że odczuwała złość. Po prostu nie do końca była zadowolona. I sama nie wiedziała co to niezadowolenie powoduje.

Jej mama określała to buntem nastoletnim, bo wyczytała to w jednym ze swoich poradników.

Ale prawda była taka, że nie istniał żaden bunt nastoletni. Ona po prostu była typem marudy, a świat dawała jej wiele powodów do marudzenia.

Golden Boys Cry Loudly | 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz