Rozdział 2 ~ Fred poszedł szukać sobie pary

102 4 0
                                    

Hogwart to naprawdę dziwne miejsce - myślałam, siedząc przy stole ślizgonów w Wielkiej Sali. Zewsząd zlatywały się sowy dostarczając uczniom listy, a ja nie mogłam się napatrzeć tym małym stworzeniom, które potrafiły unieść w swoich pazurkach naprawdę wiele.

Nagle przede mną, prawie w moim talerzu z jajecznicą, wylądowała mała sowa uszatka. Zdziwiona, odwiązałam od jej nóżki list, a wtedy ptak odleciał i tyle go widziałam.

Ja jednak nie zwróciłam na to większej uwagi, bo bardziej zaabsorbował mnie skrawek pergaminu, związany czerwoną wstążką. Powoli rozwinęłam go, a w środku znalazłam tylko jedno, krótkie zdanie:

Nie bój się proszę, nic ci się nie stanie

Nie było żadnego podpisu, żadnej wskazówki, od kogo to może być. Jedyne co mi przychodziło do głowy, to że to może być kolejny żart bliźniaków, bo po różowych włosach pewnie wciąż im było mało.

Spojrzałam na stół Gryffindoru i szybko odnalazłam dwie rude czupryny. Weasleyowie byli otoczeni przez mnóstwo ludzi i wyraźnie rozbawiali ich swoimi żartami. Poczułam dziwne ukucie w sercu.
O nie Al. Nie wolno ci nawet myśleć o zawieraniu znajomości z kimś takim - skarciłam siebie.

Wiedziałam jednak, że będę musiała zagadać do bliźniaków i się zapytać, czy ten list jest od nich. Jeśli nie... nawet nie wiedziałam, co o tym myśleć. Było tam napisane, żebym się nie bała, a cała sytuacja wzbudzała we mnie co najmniej niepokój.

Sprawdziłam na planie, jaką mam najbliższą lekcję z gryfonami i jak się okazało, było to wróżbiarstwo za dwie godziny. Paradoksalnie nie mogłam się go doczekać. Musiałam rozwiać swoje domysły.

***

Całą transmutację siedziałam, jak na szpilkach. Profesor McGonnagall tłumaczyła przemianę żaby w ślimaka, co ja opanowałam już bardzo dawno temu. Transmutacja to zdecydowanie był mój ulubiony przedmiot. Byłam z niej dobra, a przemienianie rzeczy mnie odstresowywało. Jednak na tej lekcji nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam o tajemniczym pergaminie i jego nadawcy. Błagałam w myślach bliźniaków, żeby to się okazali oni. Tak byłoby najprościej.

Kiedy nauczycielka ogłosiła koniec lekcji, dosłownie wystrzeliłam z sali, po drodze potrącając biedną krukonkę. Zdążyłam tylko krzyknąć przepraszam i już mnie tam nie było. Prawie biegłam do jednej z wież Hogwartu, aby być na wróżbiarstwie, jak najszybciej.

Kiedy weszłam do klasy, poczułam ogromny smród. W powietrzu unosił się ciężki zapach kadzideł i jakichś mocnych perfum. Z tego powodu zajęłam miejsce przy stoliku koło okna. Zauważyłam, że część ślizgonów poszło za moim przykładem.

W końcu wszystkie miejsca przy oknach zostały zajęte, a jedyne dwa wolne krzesła przy dopływie powietrza, to były te koło mnie.

- Możemy się dosiąść? - usłyszałam czyiś znajomy głos i się odwróciłam. To była Cassy razem z Millie, moje współlokatorki. Bardzo nie chciałam robić sobie wrogów, bo musiałam z nimi jeszcze trochę wytrzymać, ale niestety nie mogłam się zgodzić. Zależało mi, żeby to bliźniacy zajęli miejsca obok mnie. Miałam ochotę się skrzywić, bo moje myśli brzmiały strasznie.

- Przykro mi, ale czekam na kogoś - odparłam beznamiętnym tonem, bo mimo wszystko nie potrafiłam się zdobyć na nic więcej.

- Mówiłam ci, że to zwykła szuja - prychnęła Sanderson i pociągnęła Cassy za sobą. Ta ostatnia rzuciła mi smutne spojrzenie i poszła za swoją przyjaciółką.

Mysterious girl • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz