Rozdział 9 ~ Ze mną jesteś bezpieczna

59 4 0
                                    

Siedziałam na wróżbiarstwie znudzona do reszty. Profesor Trelawney rozwodziła się na temat szklanych kul, a ja po prostu wpatrywałam się w George'a, który z zaangażowaniem zapełniał pergamin koślawym pismem. Nie mogłam uwierzyć, że aż tak przejmuje się tymi zajęciami. Musiało chodzić o coś innego.

Powoli studiowałam jego twarz, próbując odgadnąć powód jego zaoferowania. Mój wzrok plątał się pomiędzy szlakiem piegów na jego nosie i policzkach. Błądził po zmarszczkach wywołanych częstym uśmiechem i po lekkiej firance z rzęs okalającej czekoladowe tęczówki... które akurat się spotkały z moimi.

Lekko się zarumieniłam, przyłapana na otwartym wypatrywaniu się w rudzielca. Ten tylko uniósł drwiąco kącik ust i przesunął po stoliku pergamin w moim kierunku. Podniosłam głowę i chwyciłam kartkę. Zaczęłam czytać zapisany ogromnym drukiem... plan?

1 ZAPROSIMY WSZYSTKICH DO POKOJU WSPÓLNEGO

2 ZAPROPONUJEMY GRĘ W BUTELKĘ

3 ZAŁATWIMY TROCHĘ OGNISTEJ DLA ROZLUŹNIENIA ATMOSFERY (ALE NIE ZA DUŻO, ŻEBY WSZYSTKO BYŁO NA SERIO)

4 JAK PADNIE NA FREDA DAMY MU JAKIEŚ WYZWANIE ZWIĄZANE Z CASSY

5 RESZTĘ ONI ZAŁATWIĄ SAMI

6 CO O TYM MYŚLISZ PROMYCZKU?

Uniosłam brwi. Prawie nic nie zrozumiałam, poza tym, że George chce namówić Freda i Cassy na grę w butelkę i ich upić (ALE NIE ZA BARDZO).

- Możesz to wytłumaczyć trochę jaśniej? - poprosiłam.

- Słuchaj Promyczku. Sprawa jest prosta - nachylił się w moją stronę i zaczął mówić konspiracyjnym szeptem. - Po jutrze ludzie zaczynają wyjeżdżać na święta. A jak już wiadomo cała nasza czwórka zostaje w Hogwarcie. Wobec tego plan jest taki. Zaciągamy ich i jeszcze jakichś ludzi, i gramy w pokoju wspólnym Gryffindoru w butelkę. Jak padnie na Freda, dajemy mu wyzwanie związane z Cassy. Potem już się wszystko potoczy.

- Jesteś pewny, że to dobry pomysł...? - podrapałam się lekko po nosie w zamyśleniu. Nie podobało mi się to, bo sama bym musiała wziąć udział w całej zabawie i odpowiadać na durne pytania ludziom, których praktycznie nie znam.

Rudzielec jakby wyczuł moje wahanie, bo zakrył moją dłoń leżącą na stole swoją i powiedział:

- Ty się o nic nie martw. Ze mną jesteś bezpieczna - uśmiechnął się ciepło, patrząc mi głęboko w oczy. Serce zabiło mi mocniej, a ja zestresowana próbowałam zmusić się do odwrócenia spojrzenia, ale było coś takiego w Weasleyu, że na swój sposób mu ufałam. Wierzyłam, że przy nim nic mi się nie stanie.

- Ja... skąd wiesz... przecież... - próbowałam się zapytać, jak odczytał, że właśnie tego się boję, ale głos odmawiał mi posłuszeństwa.

- Promyczku, pewne rzeczy się po prostu wie - puścił do mnie oczko, a ja się zamyśliłam. Nie umiałam zrozumieć, jakim cudem George zdawał się mnie znać, chociaż nie dopuszczałam go do siebie prawie w ogóle.

Cała sytuacja wywołała we mnie mieszane uczucia, przez co dopiero, jak profesor Trelawney ogłosiła koniec zajęć, zauważyłam, że dłoń rudzielca dalej spoczywa na mojej. Chłopak zobaczył moje zdziwione spojrzenie, bo uśmiechnął się lekko i zabrał rękę. Opuszczając salę znowu puścił mi oczko, zostawiając mnie z burzą uczuć i wątpliwości w głowie.

Mysterious girl • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz